Europosłowie mówią "nie" spożywczemu klejowi do mięsa

W trosce o jakość sprzedawanych w UE steków i szynki Parlament Europejski nie zgodził się w środę na dopisanie trombiny do listy dopuszczonych dodatków do żywności. Ta substancja używana jest przez przemysł do sklejania kawałków mięsa w jednolity produkt.

19.05.2010 16:50

Gdy zaledwie jednego głosu zabrakło do wymaganego minimum, eurodeputowani odrzucili propozycję Komisji Europejskiej, by uznać trombinę pochodzenia wołowego lub wieprzowego za dopuszczalny dodatek spożywczy, który może być dodawany do przetworów i produktów mięsnych. Zdaniem posłów wpisanie substancji na listę stanowiącą załącznik do dyrektywy z 1995 roku pozwoliłoby na wprowadzanie konsumenta w błąd co do jakości produktu. A to dlatego, że ten enzym osocza przyspieszający koagulację krwi stosowany jest jako rodzaj jadalnego kleju, by spoić kawałki mięsa celem uzyskania jednolitego produktu mięsnego, sprzedawanego potem np. jako szynka.

Komisja Europejska argumentowała, że - wręcz przeciwnie - chce dać więcej jasności konsumentom, gdyż dzięki poprawce producenci musieliby ujawniać dodatek trombiny na opakowaniu, czego teraz nie robią. A ponadto, dzięki niej na rynku są oferowane tańsze produkty z myślą o mniej zamożnej klienteli - tłumaczył tuż przed głosowaniem unijny komisarz ds. zdrowia John Dalli.

Nie przekonał eurodeputowanych. - Stek to stek, szynka to szynka! - powiedział podczas debaty niemiecki socjaldemokrata Jo Leinen. Zdaniem parlamentarzystów, stosowanie trombiny budzi obawy o zdrowie konsumentów, ponieważ zwiększa ryzyko zakażenia bakteriami chorobotwórczymi (takimi jak salmonella)
.

Zgodnie z pierwotną propozycją KE mięso zawierające trombinę nie mogłoby i tak znajdować się w produktach podawanych w restauracjach, ale posłowie uznali, że to nie stanowi wystarczającego zabezpieczenia przed wprowadzaniem w błąd konsumentów.

Zwycięstwo PE jest jednak połowiczne: niewpisanie na unijną listę nie oznacza, że trombina objęta została zakazem stosowania, gdyż państwa członkowskie mogą dopuszczać jej stosowanie na poziomie krajowym - co niektóre z nich robią w tej chwili.

Michał Kot

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)