Fed nadal będzie pompował pieniądze w gospodarkę

W USA w środę gracze czekali na wynik posiedzenia FOMC i konferencję prasową jego szefa. Opublikowane w środę dane makro były niezłe, chociaż nie znakomite. Zamówienia na dobra trwałego użytku wzrosły w marcu o 2,5 proc. (oczekiwano 2 proc.), a zamówienia bez środków transportu wzrosły o 1,3 proc. (oczekiwano 1,8 proc.).

Fed nadal będzie pompował pieniądze w gospodarkę
Źródło zdjęć: © Fot. Xelion

28.04.2011 09:13

Wzrost w tej drugiej, bardziej istotnej, kategorii był wyraźnie mniejszy od oczekiwań, ale jednak najważniejsze było to, że zamówienia solidnie wzrosły. To były dobre dane, ale niespecjalnie się w „dniu Fed” liczyły.

O godzinie 18.30 FOMC poinformował, że nie zmienił poziomu stóp procentowych. Nikt nie oczekiwał innej decyzji. W komunikacie znalazło się stwierdzenie, że stopy pozostaną rekordowo niskie przez "dłuższy czas". Niektóre agencje twierdziły, że ten passus zniknie z komunikatu, więc to było pozytywem dla byków. Stwierdzono też, że programu skupu długoterminowych obligacji (600 mld USD) będzie kontynuowany, tak jak zakładano, do czerwca włącznie. To była raczej oczywistość, ale z pewnością bykom zaszkodzić nie mogła.

Czekano jeszcze na pierwszą kwartalną konferencję prasową Bena Bernanke, szefa Fed oraz na prognozy makroekonomiczne Fed dla amerykańskiej gospodarki. Okazały się być bardzo zróżnicowane. Teraz prognozy mówią o wzroście PKB w tym roku o 3,1-3,3 proc. (poprzednio 3,4-3,9 proc.). Zmiana duża, ale prognoza i tak wyższa niż analityków (2,9 proc.). Inflacja ma w tym roku wzrosnąć między 2,1 a 2,8 proc. Inflacja bazowa ma wzrosnąć o 1,3-1,6 proc. (wcześniej 1-1,3 proc.). Wydają mi się, że te prognozy odnośnie inflacji są zdecydowanie za niskie. Lepsze były prognozy dla rynku pracy. Obecne prognozy to 8,4-8,7 proc. (poprzednio 8,8-9 proc.). Prognozy na 2012 rok zmieniły się nieznacznie.

Niewątpliwie pomogło bykom to (dolarowi zaszkodziło), że szef Fed zapowiedział utrzymywanie zaangażowania w obligacje i inwestowania pożytków z nich uzyskanych. Innymi słowy, wydrukował 600 mld USD, kupi za to obligacje, a po czerwcu za to, co dostanie jako odsetki od nich (i od poprzednio kupionych) lub/i jako zwrot sumy głównej w okresie zapadalności będzie nadal inwestował w obligacje. Zakończenie tego procesu będzie sygnalizowało, że zbliża się okres podnoszenia stóp.

Indeksy kontynuowały wzrost, ustanawiając nowe rekordy trzylecia. Szef Fed nadal będzie pompował dolary w gospodarkę. Nawet po czerwcu będzie tego naprawdę dużo (pożytki to być może nawet 200-300 mld USD). W tej sytuacji zagrożenie zakończeniem QE2 wydaje się znikać, z nim jeden powód do korekty. Pozostaje tylko zagrożenie z Europy lub naturalny proces realizacji zysków.

GPW rozpoczęła środową sesję niewielkim wzrostem indeksów, które prawie natychmiast zaczęły się osuwać. Nasz rynek był wyraźnie słabszy od innych giełd europejskich. Być może nieznacznie szkodziła bykom reakcja rynku na słabsze od oczekiwań wyniki kwartalne Banku Millenium – jego akcje wyraźnie traciły. Najmocniej jednak szkodził indeksowi WIG20 spadek ceny akcji PKN Orlen.

Nasze byki usiłowały podnosić WIG20 od momentu, kiedy indeksy w Europie popędziły na północ, ale niespecjalnie im się to udawało. WIG20 wrócił do poziomu równowagi i od niego się odbił. Dużo gorzej zachowywał się indeks mniejszych spółek MWIG40. Po tym odbiciu indeksy bez przerwy się osuwały, czemu pomagało słabe zachowanie rynków amerykańskich. Dzięki fixingowi udało się zmniejszyć spadek WIG20 do symbolicznego 0,33 proc.
Polski rynek po prostu postanowił przeczekać „dzień Fed”. Dziwić tylko mógł wyraźny wzrost obrotów. Najwyraźniej ktoś większy z rynku wychodził, wykorzystując dobre nastroje na świecie. To nie jest jeszcze żaden sygnał sprzedaży, ale z pewnością jest to ostrzeżenie.

Piotr Kuczyński
Xelion. Doradcy Finansowi

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)