"Financial Times": przeszkody dla pracowników z nowych krajów UE
Wykwalifikowani pracownicy z nowych krajów UE
nadal borykają się z różnymi praktycznymi przeszkodami, jeśli
chodzi o możliwość zatrudnienia w innych krajach Unii, nawet
takich, jak Wielka Brytania, które otwarły dla nich rynek pracy.
24.01.2005 | aktual.: 24.01.2005 12:22
Taka jest konkluzja raportu przygotowanego przez Uniwersytet w Manchesterze dla brytyjskiej agencji zatrudnienia Vedior. Do raportu, który oficjalnie ma zostać opublikowany we wtorek, dotarł dziennik "Financial Times".
Punktem wyjścia raportu są trudności, na które napotykają agencje pośrednictwa pracy w krajach Europy Środkowej, gdy usiłują skierować swoich pracowników do krajów Europy Zachodniej do pracy na kontrakty czasowe.
"Pracownik z Europy Środkowej i Wschodniej szukający pracy za granicą zmaga się z biurokratyczną zmorą. To wszystko, przez co musi przejść, byłoby trudne nawet dla kogoś, dla kogo angielski jest pierwszym językiem" - cytuje gazeta agencję Vedior.
Wśród trudności raport wskazuje na sceptyczny stosunek unijnych pracodawców do zawodowych kwalifikacji pracowników z nowych krajów UE, różne biurokratyczne wymagania, trudności językowe i obawy przed przeniesieniem się do innego kraju. Problemem jest też brak jednolitych europejskich standardów w różnych dziedzinach albo nieegzekwowanie istniejących przepisów.
"Mimo serii unijnych dyrektyw wprowadzających zasadę automatycznego uznania kwalifikacji zawodowych dla różnych kategorii pracowników w sektorze służby zdrowia, w praktyce nie wszystkie dyplomy lekarskie i pielęgniarskie uzyskane przez absolwentów szkół medycznych i pielęgniarskich w krajach Europy Środkowej są uznawane przez brytyjskie organizacje zawodowe" - podkreśla "FT".
General Medical Council (GMC), czyli główna organizacja zrzeszająca brytyjskich lekarzy, nie uznaje np. kwalifikacji lekarzy z nowych krajów UE, jeśli uzyskali je przed określoną datą.
Dodatkowo - agencje pośrednictwa pracy skarżą się na to, że nawet w stosunku do personelu medycznego, którego kwalifikacje nie budzą wątpliwości, na faktyczną aprobatę ze strony brytyjskich organizacji zawodowych trzeba czekać miesiącami.
Andrzej Świdlicki