Fiskus woli, gdy nie odbieramy wygranych w Lotto
Fiskus woli, gdy nie odbieramy wygranych w Lotto - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
28.05.2013 | aktual.: 28.05.2013 08:07
Chodzi o to, że pieniądze wygrane w Totalizatorze Sportowym podlegają opodatkowaniu nawet wtedy, gdy nie są odbierane przez zwycięzców losowań.
Jak to możliwe? Płatnikiem w takiej sytuacji nie jest gracz, ale państwowa spółka - organizator zakładów, a premii nie obejmuje 10-procentowy zryczałtowany podatek dochodowy od osób fizycznych, jaki zapłaciłby posiadacz szczęśliwego kuponu, lecz 19-procentowy podatek dochodowy od osób prawnych, który do budżetu państwa odprowadzi Totalizator Sportowy.
Teoretycznie zatem przedstawiciele fiskusa mogą zacierać ręce, gdy osoby skreślające prawidłowe liczby nie zgłaszają się po losowaniach po swoje wygrane.
Ministerstwo Finansów potwierdza - nieodebrane wygrane stanowią przychód spółki Totalizator Sportowy zgodnie z art. 12 ustawy o CIT, o ile nie zostały przeznaczone na utworzenie lub powiększenie kapitału zakładowego, funduszu udziałowego albo funduszu założycielskiego.
Gracze mają pół roku na odebranie nagrody.
- Zgodnie z regulaminami gier liczbowych, wygrane pieniężne wypłacane są w okresie 60 dni począwszy od dnia następującego po dniu losowania. Po upływie tego terminu grającemu przysługuje prawo do składania roszczeń (reklamacji). Roszczenia związane z udziałem w grach TS przedawniają się z upływem 6 miesięcy począwszy od dnia losowania wyników gier. Termin ich przedawnienia wynika z przepisów ustawy - tłumaczy Jarosław Tomaszewski z Totalizatora Sportowego.
Nie wszyscy odbierają rekordowe nawet wygrane. Zwycięzca loterii Lotto, który 6 listopada 2012 wygrał 17 mln zł w kumulacji, nie zgłosił się po odbiór wygranej. Podatek od kwoty 17 mln zł, który w takiej sytuacji musi zapłacić Totalizator Sportowy, to 3,23 mln zł (19 proc.). W przypadku odebrania gracz zapłaciłby 1,7 mln zł podatku.