Fitch spodziewa się, że kryzys bankowy wybuchnie w Chinach
Model stworzony przez agencję ratingową wskazuje, że jest 60-proc. ryzyko, iż system bankowy Państwa Środka może w ciągu nadchodzących dwóch lat doznać poważnych wstrząsów.
Ryzyko, że do połowy 2013 r. wybuchnie kryzys bankowy w Chinach, wynosi 60 proc., wynika z wyliczeń agencji ratingowej Fitch. – Spodziewamy się, że powstaną dziury w bilansach chińskich banków, jeśli pęknie w tym kraju bańka na rynku nieruchomości – twierdzi Richard Fox, analityk z Fitcha.
Model ryzyka
Przewidywania te opierają się na własnym modelu prognostycznym agencji. Fitch nadał w czerwcu zeszłego roku Chinom klasyfikację MPI3, najwyższą z trzech kategorii ryzyka w tym modelu. – Wskaźnik ten sygnalizował nadchodzące kryzysy w Irlandii oraz na Islandii i został sprawdzony już w latach 80. – twierdzi Fox.
Metoda wypracowana przez agencję ratingową Fitch nie zawsze jednak działa poprawnie. Wskaźnik ten nie wykrył np. nadchodzącego kryzysu na hiszpańskim rynku nieruchomości.
Co przemawiałoby za teorią o grożącym ChRL kryzysie? Przede wszystkim duży wzrost akcji kredytowej w ostatnich latach i poważna zwyżka cen nieruchomości. Według Fitcha wschodzące gospodarki są wrażliwe na kryzys, gdy wzrost akcji kredytowej przewyższa przez dwa lata z rzędu 15 proc. rocznie, a zwyżka cen nieruchomości 5 proc. – Chiny spełniły już te warunki.
W latach 2009 i 2010 chińskie banki udzieliły łącznie 17,5 bln juanów (2,7 bln USD, 7,6 bln zł) pożyczek. Wzrost akcji kredytowej wyniósł w 2008 r. i 2009 r. średniorocznie 18,6 proc. Napędzało to m.in. spekulację na rynku nieruchomości. Obliczany przez chiński rząd indeks cen domów i mieszkań w 70 największych miastach ChRL wzrósł w styczniu 2011 r. o 6,4 proc. w porównaniu ze styczniem zeszłego roku. (W kwietniu 2010 r. zwiększył się o rekordowe 12,8 proc.).
Dużą część pożyczek udzielonych przez chińskie banki zaciągnęły specjalne wehikuły inwestycyjne powołane przez chińskie władze samorządowe. Działalność tych wehikułów jest bardzo nieprzejrzysta, więc wywołuje niepokój inwestorów. Yin Zhongqing, prominentny deputowany do chińskiego parlamentu, twierdzi, że używając tych wehikułów, samorządy zaciągnęły 10 bln juanów „ukrytych długów”.
Kryzysu bankowego w Chinach nie wyklucza więc wielu analityków. Asianomics, firma badawcza z Hongkongu, prognozuje, że chińskie banki będą musiały zmierzyć się z problemem „złych pożyczek” wartych nawet 400 mld USD. Agencja Moody’s przewiduje jednak, że banki z ChRL dadzą sobie same radę z pokryciem ewentualnych strat, które wywołałby taki kryzys.
Środki zaradcze
Chiński rząd zdaje sobie jednak sprawę z niebezpieczeństwa pęknięcia bańki na krajowych rynkach finansowych i nieruchomości. Wraz z Ludowym Bankiem Chin prowadzi więc politykę skłaniającą banki do spowolnienia akcji kredytowej oraz ograniczenia spekulacji na rynku nieruchomości, m.in. przez podnoszenie wymogów kapitałowych dla banków i nakładanie restrykcji na zakup domów. Rząd i bank centralny zaczęły też stopniowo zacieśniać nadzór nad wehikułami inwestycyjnymi. Polityka ta częściowo przynosi efekty. Wartość nowych pożyczek udzielonych przez chińskie banki w styczniu 2011 r. była o blisko 25 proc. mniejsza niż rok wcześniej.
1,04 bln juanów wyniosła w styczniu wartość nowych pożyczek udzielonych w Chinach przez banki. Analitycy spodziewali się 1,2 bln
PARKIET
Bloomberg, Hubert Kozieł