Francuzi protestują przeciwko reformie emerytalnej
Około 3 mln Francuzów wzięło udział w ogólnokrajowym strajku przeciwko reformie emerytalnej. To aż o milion więcej niż w czerwcu tego roku, kiedy na ulicę wyszło 2 mln osób, by zaprotestować przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego.
08.09.2010 | aktual.: 08.09.2010 10:38
Masowy udział Francuzów w strajkach przeciwko reformie emerytalnej, zdaniem związkowców może, spowodować zablokowanie jej realizacji. Na ulicę wyszło więcej ludzi niż się spodziewano.
Francuzi protestowali przeciwko proponowanemu przez rząd podwyższeniu wieku emerytalnego z 60 na 62 lata. Masowe manifestacje sparaliżowały największe francuskie miasta.
Do strajku, który już w poniedziałek rozpoczęli nauczyciele przedszkoli, we wtorek dołączyli nauczyciele gimnazjów i szkół średnich. Chociaż rok akademicki rozpoczyna się w najbliższy poniedziałek, do manifestacji dołączyli również nauczyciele uniwersyteccy. Według doniesień mediów, połowa zatrudnionych nauczycieli brała udział w protestach. Nauczyciele protestowali dodatkowo przeciwko redukcji 16 tys. miejsc pracy w tym roku szkolnym.
Solidarnie protestowali pracownicy służby zdrowia, komunikacja miejska, transport kolejowy, pocztowcy, łącznościowcy, pracownicy urzędów pracy a także francuskie media.
Oburzenie i sprzeciw dla reformy trwają już od zapowiedzi zmian w systemie emerytalnym przez rząd Nicolasa Sarkozy'ego. Kilka lat temu, bowiem wiek emerytalny został skrócony na korzyść pracowników przez byłego premiera Lionela Jospina. Wprowadzono wtedy też w życie 35. godzinny tydzień pracy bez zmiany wynagrodzenia. Miało to zlikwidować wzrastające bezrobocie. Francuzi nie zgadzają się z propozycją przedłużenia o dwa lata okresu pracy przed emeryturą.
We wtorek panował wielki chaos we wszystkich francuskich miastach. Na trasy nie wyjechało 40% szybkich pociągów TGV. Ogromne utrudnienia i zakłócenia panowały w transporcie miejskim. Kursowało zaledwie 50% autobusów komunikacji miejskiej i metra. Zakłócenia w transporcie kolejowym przewidziane są do godz. 8 w środę. Strajkował transport powietrzny. Tylko długie loty odbywały się bez przeszkód. Lotnisko Roissy - Charles-de-Gaulle zrealizowało 90% krótkich lotów a tylko 50% lotów na krótkich trasach zapewniło lotnisko Orly.
Francuskie związki zawodowe uważają, że we wtorek został pobity rekord liczby demonstrujących. Jeśli liczba strajkujących nie przekroczyłaby 2 mln, demonstracje potrwałyby jeszcze kilka dni a masowy w nich udział, potwierdza obawy Francuzów o zachwianie charakteru państwa socjalnego, którym jest Francja obecnie.
Francja, jak wiele innych krajów europejskich przeżywa kryzys gospodarczy. Rząd Nicolasa Sarkozy'ego twierdzi, że bez szybkich reform ekonomicznych nie jest w stanie zapewnić wzrostu gospodarczego w kraju. Ostrzega, że jeśli na ulicę wyjdą miliony Francuzów, nie zmieni zdania w sprawie zapowiadanych reform.
W obliczu wtorkowej mobilizacji związkowej, prezydent Sarkozy obiecuje pewne odstępstwa od reformy, które dotyczyć będą tylko pewnych grup zawodowych. Pałac Elizejski, który nie ustępuje w kwestii reform spodziewa się kolejnego dnia wielkiej mobilizacji, jeszcze w tym miesiącu. Z uwagi na straty finansowe dla kraju, jakie niosą za sobą strajki, demonstracje powinny odbywać się w soboty lub niedziele.
Tymczasem prezydent Sarkozy, który nie wywiązał się z obietnic przedwyborczych, z dnia na dzień traci zaufanie społeczeństwa. Traci również szanse na poparcie narodu w wyborach prezydenckich w 2012 roku.
Z Metz dla polonia.wp.pl
Agnieszka Iwulski