Gang Świeżaków czy dos Frescos? Lidl i Biedronka pokłóciły się o maskotki
Nowy program lojalnościowy Biedronki Gang Świeżaków już rok wcześniej przeprowadził portugalski Lidla - ustaliła Wirtualna Polska. Biedronka odpowiada, że od nikogo pomysłu nie ściągnęła, a jedynie kupiła ten sam koncept marketingowy co konkurent. Lidl i tak jednak poprosił o prawników o przyjrzenie się sprawie. Inspiracji ich pomysłami było bowiem ostatnio sporo.
13.09.2016 | aktual.: 13.09.2016 16:02
Najnowszą akcję lojalnościową Biedronki Gang Świeżaków już rok wcześniej przeprowadził portugalski oddział Lidla - ustaliła Wirtualna Polska. Biedronka odpowiada, że od nikogo pomysłu nie ściągnęła, a jedynie kupiła ten sam koncept marketingowy co konkurent. Mimo to Lidl poprosił prawników o przyjrzenie się sprawie. Inspiracji ich pomysłami było bowiem ostatnio sporo.
Pod koniec sierpnia Biedronka wystartowała z akcją Gang Świeżaków, w ramach której otrzymać można pluszaka w kształcie owocu czy warzywa. Wystarczy zebrać odpowiednią liczbę naklejek. W telewizyjnej reklamie można usłyszeć, że "kolekcja Gangu Świeżaków tylko w Biedronce".
Problem w tym, że już dwa lata temu portugalski oddział Lidla (sama firma wywodzi się z Niemiec), zorganizował akcję o tej samej nazwie. Wersja portugalska to "Gang dos Frescos". Nawet osoba nieznająca portugalskiego zauważy podobieństwo.
Tych jest zresztą znacznie więcej. Maskotki rozdawane przez Lidla wyglądają niemal identyczne jak te, które obecnie można kupić w Biedronce. Wprawdzie w Polsce nie ma zabawek w kształcie fasoli czy papryki, które zastąpiły brokuł i truskawka, to jednak sposób ich zaprojektowania jest bardzo zbliżony. A patrząc na wizerunki portugalskiego i polskiego grzybka, można odnieść wrażenie, że to te same zabawki. Nawet liczba maskotek jest ta sama - w obu krajach jest ich osiem.
Nawet reklamy są bardzo podobne. W tej z Lidla maskotki rozmawiają z dzieckiem szykującym się do wyjścia szkoły, kłócąc się, co dzięki zawartym w nich witaminom uczeń może zyskać. W dymkach pojawiają się nazwy owoców i dopiski, np. inteligencja. W wersji Biedronki zmienia się tylko sceneria - kuchnię zastępuje szkolna stołówka.
To nie koniec podobieństw. Aby dostać znaczki potrzebne do otrzymania portugalskiego „Frescos”, trzeba było wydać 10 euro (ok. 43 zł). W Biedronce minimalna kwota transakcji niezbędna, by dostać punkt, to 40 zł.
- Nie komentujemy spraw dotyczących naszej konkurencji - przekazało nam biuro prasowe Lidla. Polski oddział sieci o tym, że podobny pomysł do "Gangu Świeżaków" realizowano w Portugalii rok wcześniej, dowiedział się od Wirtualnej Polski.
Co na to Biedronka? Ta potwierdza, że podobieństwo to nie przypadek. Zabawki w obu sieciach są niemal identyczne, pomysł i reklamy też. Powód? Gang Świeżaków to bowiem koncept marketingowy wymyślony przez agencję TCC. Najpierw kupił go portugalski Lidl, a teraz Biedronka. Wcześniej akcje związane z warzywno-owocowymi maskotkami realizowane były w ponad 20 innych krajach począwszy od Niemiec przez Rosję i RPA aż po Chiny. Za każdym razem był to inny sklep: Carrefour, Penny Market, Spar czy Billa.
- Sieć Biedronka w Polsce realizuje akcję "Gang Świeżaków" w sposób innowacyjny, poprzez premiowanie dodatkowymi punktami zakupu warzyw i owoców oraz użycie karty lojalnościowej - tłumaczy biuro prasowe firmy. Jak dodaje, sieć już od dawna zachęca do kupowania owoców i przeprowadza akcje edukacyjne. "Gang Świeżaków" jest kolejnym etapem tego typu działalności.
- Biedronka ma obecnie wyłączne prawo do realizacji takiej akcji w Polsce w oparciu o umowę z TCC, która gwarantuje możliwość przeprowadzenia takiej kampanii na rynku polskim z poszanowaniem dla wszelkich praw osób trzecich. Ponadto prawa do nazwy „Gang Świeżaków” w Polsce na wyłączność należą naszej spółce - dodano.
Jak udało się nam ustalić, Lidl i tak poprosił prawników o sprawdzenie sprawy. I nie chodzi tu o to, że maskotki są identyczne. Niemiecka sieć twierdzi, że Biedronka skorzystała z ich pomysłu na promocję samego konceptu „świeżaków/frescoes”.
Po pierwsze oryginalna nazwa konceptu wymyślonego przez TCC to „Goodness Gang”, czyli z angielskiego Gang Dobroci. To portugalski Lidl miał ją przerobić na „Gang dos Frescos” oraz „Super Gang dos Frescos”, a następnie w polskiej Biedronce pojawiły się „Świeżaki”.
Co ciekawe Lidl z jedną z dwóch swoich akcji związanych z "frescos" wystartował dokładnie rok temu, gdy w Portugalii zaczynał się rok szkolny. Tam promocja skończyła się 8 listopada 2015. W Biedronce potrwa do 20 listopada tego roku. Długość i czas początku promocji są więc zbieżne.
Niemiecka sieć ma też pretensje o zasady przyznawania maskotek. W pierwszej swojej akcji z 2014 roku „Frescos” można było uzyskać za 10 punktów i dopłatę 2,99 euro lub tylko za 20 punktów. Jeden punkt przyznawany był za zakupy o wartości 10 euro. Ponieważ promocja cieszyła się wielkim sukcesem, więc Lidl rozdawanie maskotek powtórzył. W 2015 roku rozdawał zabawki już za 6 punktów i 9,99 euro lub za 12 punktów i 2,99 euro. Jednocześnie do zakupów powyżej 10 euro oprócz punktów dodawał także specjalne kolekcjonerskie naklejki.
Jak to wygląda w polskiej Biedronce? Punkt otrzymać można za zakupy w wysokości 40 zł. Maskotkę można odebrać za darmo, gdy zbierzemy 60 punktów lub z 30 punktami, dopłacając 19,99 zł. Liczba przyznawanych punktów zwiększa się, jeśli do kasy podejdziemy z kartą Moja Biedronka, a w koszyku będą wybrane produkty (np. owoce).
Gdzie taniej można było dostać zabawkę? W najtańszej wersji Lidla nagroda przysługiwała już, gdy wydaliśmy 100 euro, czyli ok. 435 zł. A w drugiej części konkursu przy zakupach za 120 euro i 3 euro dopłaty, czyli ok. 520 zł i 12 zł dopłaty. W Biedronce Świeżaka można dostać za włożenie do koszyka produktów od 600 do 2400 zł. Ewentualnie przy zakupie z kartą Moja Biedronka, zakupami z owocami i wybranymi przez sieć maskotkę można mieć za 300-złotowy koszyk i 19,99 zł dopłaty.
Trzeba pamiętać, że Biedronka należy do portugalskiej firmy Jeronimo Martins. Obecnym szefem polskiego oddziału jest od początku roku Luis Araujo, który wcześniej przez kilka lat zarządzał portugalskimi supermarketami Pingo Doce (część Jeronimo Martins). Akcję lokalnego konkurenta musiał więc znać. Inna sprawa, że wśród handlowców jest ona powszechnie znana. A Lidl tylko sam może żałować, że nie kupił konceptu także na rynek polski.
Warto też przypomnieć, że ostatnio między Lidlem i Biedronką coraz częściej dochodzi do ostrych zwarć. Lidl ma za złe, że Biedronka zapożyczyła od nich koncept tygodni tematycznych. Ta twierdzi, że to ona była pierwsza. Później po starcie Ryneczka Lidla Biedronka wprowadziła swój Warzywniak, który czarnym tłem, czcionką i białymi literami nawiązywał do konkurenta.
Ostatnio głośno było o walce na coraz większe rabaty. W połowie sierpnia Lidl zaczął dawać klientom bony na 20 zł przy zakupach za 100 zł. Z kuponu można było skorzystać przy kolejnych zakupach na minimum 100 zł. Już dwa dni później rozpoczęła się akcja „A tymczasem w Biedronce”. Dzięki niej klienci dostawali bon na 25 zł przy wydaniu w sklepie 199 zł. Lidl nie pozostał dłużny i po kolejnych dwóch dobach podbił stawkę do 30 zł.
Kilka dni temu do walki przyłączyło się też Tesco. Sieć oferowała natychmiastowy bon w wysokości 30 zł za zakupy za minimum 199 zł.
Z kolei Biedronka ma pretensje o podbieranie pracowników. Gdy w marcu ogłosiła program podwyżek płac, konkurent szybko zrobił to samo, podbijając stawkę. To także Biedronka jako pierwsza zaczęła promować w dyskontach wina. Dopiero po jej sukcesie do akcji przyłączył się Lidl.