Gaz zdrożeje o 48,8 procent!
Jeśli tegoroczne zimowe rachunki za ogrzewanie domu wstrząsnęły twoim budżetem, przyszła zima może się stać istnym końcem świata. Rosyjski monopolista gazowy właśnie zapowiedział drakońskie podwyżki cen gazu sprzedawanego do Europy.
27.04.2011 07:24
Cena ma podskoczyć do 500 dolarów z metr sześcienny, mimo że Polska już dziś płaci 336 dolarów. – To nie będzie ostatni rekord – ostrzega Aleksiej Borysowicz Miller (49 l.), prezes Gazpromu.
Zapowiedziana przez Rosję podwyżka może oznaczać drastycznie wyższe rachunki dla polskich odbiorców. Fakt policzył, że gdyby ceny gazu w polskich domach skoczyły o tyle samo, co chce Moskwa, czyli o 48,8 procent, domowe rachunki skoczyłyby od 100-150 złotych do 1400-1600 złotych w skali roku! Najmniej wzrosną rachunki osób, które w domach mają jedynie kuchenki gazowe, najbardziej w przypadku tych, którzy mają gazowe ogrzewanie.
Najgorsze jest jednak to, że według ekspertów podwyżka uderzy w polskich konsumentów jeszcze w tym roku. – Podwyżka będzie następowała stopniowo, w przypadku Polski co kwartał, pierwszych wzrostów cen powinniśmy się spodziewać jeszcze pod koniec tego roku. Gaz musi podrożeć i prezes Urzędu Regulacji Energetyki nie będzie mógł zablokować tych podwyżek – ocenia Andrzej Szczęśniak (53 l.), ekspert rynku paliw.
Co sądzi o rosyjskich planach PGNiG, polski monopolista, które importuje gaz od Rosjan? – Nie komentujemy kwestii cen importu gazu, objęte są one tajemnicą handlową – usłyszeliśmy w biurze prasowym spółki.
Ale nie ma co liczyć, że PGNiG będzie dokładał do interesu. Już teraz firma ta z powodu wysokich cen ropy wystąpiła do prezesa URE o zgodę na podwyżki cen gazu od czerwca. I prawdopodobnie URE się na to zgodzi. – Cena gazu zależna jest od poziomu cen ropy naftowej na światowych rynkach – tłumaczy Andrzej Szczęśniak.
Na szczęście, nawet wprowadzenie przez Moskwę znacznie wyższych cen za gaz nie oznacza automatycznie większych rachunków dla zwykłych Polaków. PGNiG będzie negocjował zniżki i trzeba uwzględnić wahania kursu dolara, a właśnie w tej walucie rozliczamy się z Rosją. Wszystko zależy więc o zdolności negocjacyjnych naszych ekspertów i siły złotego.