Gazprom do KE w sprawie South Streamu: będziemy budować zgodnie z planem
W odpowiedzi na zastrzeżenia KE, co do zgodności z prawem UE umów z Rosją ws. gazociągu South Stream, Gazprom zapowiedział, że budowa South Streamu będzie odbywać się zgodnie z planem "w pełnym poszanowaniu prawa lokalnego i standardów międzynarodowych".
06.12.2013 | aktual.: 06.12.2013 16:03
"Pozostałe (do wyjaśnienia) kwestie regulacyjne dotyczące stosowania unijnego prawa energetycznego mogą być wyjaśniane równolegle" - czytamy w oświadczeniu spółki przesłanym w piątek brukselskim dziennikarzom za pośrednictwem firmy komunikacyjnej GPlus Europe.
Komisja Europejska poinformowała w czwartek, że zaleciła sześciu krajom UE (Bułgarii, Węgrom, Słowenii, Grecji, Chorwacji i Austrii) renegocjację międzyrządowych umów z Rosją ws. gazociągu South Stream, ponieważ nie są one zgodne z prawem UE. Chodzi o nadmierne prawa Gazpromu takie jak zarządzanie gazociągiem, wyłączny do niego dostęp, czy ustalanie taryf przesyłowych.
Tymczasem unijny trzeci pakiet energetyczny, który wszedł w życie w marcu 2011 r., zakłada oddzielenie sprzedaży gazu od przesyłu (tzw. unbundling), uzgadnianie taryf przesyłowych przez niezależnego operatora oraz konkurencyjny dostęp do infrastruktury przesyłowej (tzw. zasada TPA - third party access).
Gazprom uważa, że spór z KE uda się rozwiązać na wzór sprawy gazociągu OPAL (przez Niemcy do granicy z Czechami), lądowej odnogi kontrowersyjnego gazociągu z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku. "Wierzymy, że uda się wykorzystać doświadczenie z tego długotrwałego procesu, by szybko uzgodnić praktyczne ramy regulacyjne dla lądowych odcinków South Streamu" - czytamy.
Jak podkreśliła w piątek komentując oświadczenie Gazpromu rzeczniczka KE ds. energii Marlene Holzner, sytuacja Opalu i South Streamu jest inna. - W przypadku Opalu, Rosja zaakceptowała, że znajduje się on na terytorium UE i dlatego unijna legislacja jest sprawą kluczowa. Poprosili formalnie o wyjątek (w stosowaniu trzeciego pakietu energetycznego) w ramach legislacji UE i udzieliliśmy go - wyjaśniła.
Zaznaczyła, że takie wyjątkowe traktowanie jest przewidziane na określony czas i jest przyznawane na określonych warunkach. Dzięki niemu Gazprom ma przydzielone 50 proc. przepustowości Opalu, a jeśli chce przekroczyć ten udział, musi część gazu uwolnić na rynku czeskim. Ostatnio Gazprom zwrócił się do KE o zmianę tych warunków argumentując, że nie ma zbytu na rynku czeskim. W tej sprawie KE nie podjęła jeszcze decyzji.
- Sprawa ma się inaczej z South Streamem, bo (Rosjanie) nie poprosili formalnie o wyjątek. Zawarli dwustronne umowy międzyrządowe z krajami UE nie przestrzegając prawa UE, jest to więc jednostronny ruch, a nie zaakceptowanie unijnej legislacji i poproszenie nas w jej ramach o wyjątek - wyjaśniła.
Dodała, że KE chciałaby, by Rosja formalnie poprosiła ją o wyjątek, by można było tę sprawę zbadać i nie robić tego oddzielnie dla wszystkich krajów, przez które South Stream ma przebiegać, i że Rosja wciąż może to zrobić.
Przedstawiciele rosyjskiego giganta wyrazili też zdziwienie w oświadczeniu, że KE dopiero teraz wyraża swoje zastrzeżenia, choć zawartość umów międzyrządowych "jest znana od lat". "Dlatego jesteśmy zaskoczeni i zawiedzeni, że Komisja wyraża swoje wątpliwości dopiero teraz, gdy rozpoczęły się już prace budowlane. To niefortunne wyczucie czasu jest tym mniej zrozumiałe, że South Streamowi udzielono priorytetowy status w kilku krajach UE" - czytamy.
Holzner podkreśliła, że KE otrzymała oficjalnie umowy od krajów UE w lutym i miała czas do połowy sierpnia na ich analizę, a tekst tylko niektórych z nich był dostępny wcześniej w dziennikach unijnych państw. Zaznaczyła jednak, że KE i tak musi otrzymywać dokumenty oficjalnie, by je oceniać.
Choć Gazprom nie jest stroną umów międzyrządowych Rosji z krajami UE, to na bazie tych umów zawiera on umowy handlowe ze spółkami z krajów UE.
Choć Rosja może odmówić renegocjacji umów międzyrządowych, KE przestrzega, że wpłynęłoby to na decyzje banków ws. inwestycji w South Stream.
Ponadto Holzner wyjaśniała w czwartek, że jeśli Rosja odmówi renegocjacji umów z rządami, KE będzie musiała "zalecić krajom członkowskim, by nie stosowały tych umów, bo nie będzie to zgodne z prawem UE". Jeśli kraje UE będą nadal je stosować, wówczas KE może uruchomić procedury o naruszenie prawa UE. Choć rzeczniczka przyznała, że KE nie zatrzyma budowy South Streamu to zapowiedziała, że gdy zacznie on działać, będzie musiało być zapewnione przestrzeganie unijnych zasad.
Liczący 3 600 km South Stream to wspólny projekt Gazpromu i włoskiej firmy ENI, który ma zapewnić dostawy rosyjskiego gazu do Europy Zachodniej z pominięciem Ukrainy. Ma prowadzić z Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii, a następnie do Serbii, na Węgry, do Austrii i Słowenii. Pod koniec października 2012 r. ostateczną zgodę na budowę swoich odcinków gazociągu wydały Węgry i Serbia; według doniesień medialnych budowa rury już się rozpoczęła w Bułgarii i Serbii. Przepustowość South Streamu ma wynieść 63 mld m sześc. gazu rocznie.
Z Brukseli Julita Żylińska