Gazprom zaprzecza, by ograniczał dostawy gazu do Europy
Wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew w stanowisku przesłanym PAP zaprzeczył, by firma ograniczyła dostawy gazu do Europy. Według niego Gazprom zwiększył je do możliwego maksimum. O ograniczeniu dostaw gazu do Polski informowały z kolei PGNiG i Gaz-System.
Wiceprezes Gazpromu i dyrektor generalny Gazpromu-Export w przesłanym PAP stanowisku wyraził zaskoczenie informacjami o zmniejszeniu dostaw rosyjskiego do Europy.
- W czasie mroźnych zimowych dni w Rosji i Europie nasza firma zwiększyła do możliwego maksimum dostawy gazu nie tylko dla krajów Europy, ale także Wspólnoty Niepodległych Państw - w szczególności na Białoruś i Ukrainę. W tym samym czasie zwiększyliśmy pobór błękitnego paliwa z podziemnych magazynów. Pobór naszego gazu z magazynów w Europie wzrósł prawie 4 razy w ciągu bieżącego tygodnia - dodał Miedwiediew.
Według niego obecny poziom dostaw gazu przez Gazprom odpowiada dostawom na poziomie 180 mld metrów sześciennych rocznie, podczas gdy w 2011 r. do Europy dostarczono 150 mld metrów sześciennych. Dodał, że Ukraina pobiera z gazociągów tranzytowych ilość gazu, która odpowiada rocznemu poborowi na poziomie 60 mld m sześc., co znacznie przekracza zakontraktowane ilości.
Według komunikatu Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa oraz Gaz-Systemu spółka Gazprom-Export zmniejszyła dostawy gazu do Polski gazociągiem jamalskim o ok. 7 proc.
- Podczas ostatniej doby dostawca rosyjski Gazprom-Export nie potwierdził złożonego przez PGNiG zamówienia i nastąpiło zmniejszenie dostaw z tego kierunku o ok. 7 proc. Zmniejszenie dostaw dotyczy gazociągu tranzytowego Jamał. PGNiG SA interweniował u swojego dostawcy i oczekuje na odpowiedź w tej sprawie - podały spółki.
Obecnie dobowe zapotrzebowanie na gaz ziemny wysokometanowy dla klientów PGNiG kształtuje się na poziomie około 68 mln m sześc. i jest pokrywane w następujący sposób: dostawy gazu ze źródeł krajowych wynoszą ok. 7,2 mln m sześc. na dobę, dostawy z importu ok. 40,8 mln m sześc. na dobę, pozostałe ilości pochodzą z podziemnych magazynów gazu.
GAZ-System i PGNiG podały też, że odbiorcy w Polsce, poza wprowadzonymi czasowo ograniczeniami w ramach umów handlowych dla trzech zakładów przemysłowych, otrzymują gaz zgodnie z zapotrzebowaniem. Spółki podały, że stale monitorują sytuację i na bieżąco będą informowały o dostawach i zapotrzebowaniu na gaz.
Ukraiński Naftohaz: nie podbieramy rosyjskiego gazu
Ukraińska państwowa spółka paliwowa Naftohaz oświadczyła w czwartek, że gwarantuje przesył rosyjskiego gazu do odbiorców w Europie Zachodniej i zapewniła, że nie podbiera przeznaczonego dla nich paliwa, co sugeruje rosyjski Gazprom.
"Zwiększenie spożycia gazu ziemnego na Ukrainie związane jest z mrozami i pokrywane jest wyłącznie przez pobór gazu, zgromadzonego w ukraińskich zbiornikach podziemnych" - czytamy w komunikacie Naftohazu.
Wcześniej w czwartek dyrektor Gazprom-Eksportu Aleksandr Miedwiediew oświadczył, że w ostatnim czasie Ukraina zwiększyła pobór rosyjskiego gazu, a jego spożycie wynosi 164 mln metrów sześciennych na dobę.
- Siedząc na rurociągach tranzytowych, Ukraina odbiera dziś gaz na poziomie 60 miliardów metrów sześciennych rocznie, co znacznie przekracza objętości przewidziane kontraktami - powiedział Miedwiediew, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina.
Ukraina i Rosja spierają się obecnie o cenę gazu, która - zdaniem władz w Kijowie - jest stanowczo za wysoka. Moskwa gotowa jest obniżyć stawki płacone za błękitne paliwo przez Ukraińców, jednak pod warunkiem przejęcia kontroli nad ukraińskimi gazociągami. Na to z kolei nie ma zgody Ukrainy.
Ukraina płaci obecnie za 1000 metrów sześciennych rosyjskiego gazu 416 dolarów. Ukraińcy uważają, że sprawiedliwą ceną byłoby 300 dolarów.
W styczniu ukraińskie władze zapowiedziały, że ze względu na brak zgody Rosji na obniżkę cen gazu, zmuszone są ograniczyć jego odbiór o połowę. Zamiast przewidzianych w umowach 52 mld metrów sześciennych paliwa, w bieżącym roku Kijów kupi od Moskwy tylko 27 mld - podano.
Media zaczęły wówczas pisać, że między Rosją a Ukrainą może wybuchnąć kolejna wojna gazowa. Do poprzedniej doszło na przełomie 2008 i 2009 roku. W jej wyniku na dwa tygodnie wstrzymano wtedy dostawy błękitnego paliwa z Rosji przez Ukrainę do państw Europy Zachodniej, w tym do Polski.
Przed trzema laty konflikt rozwiązano po porozumieniu ówczesnej premier Ukrainy Julii Tymoszenko z premierem Rosji Władimirem Putinem. To właśnie wtedy podpisane zostały umowy, które obecne władze ukraińskie uważają za skrajnie niekorzystne dla swej gospodarki.
Za nadużycia, do których doszło przy zawieraniu kontraktów gazowych w 2009 roku, Tymoszenko została skazana na siedem lat więzienia. Choć była premier twierdzi, że sprawa ta ma wymiar polityczny, obecnie odsiaduje ona swój wyrok w żeńskiej kolonii karnej w Charkowie.
Łukasz Osiński, Maina Pukała, z Kijowa Jarosław Junko