Gdzie w Polsce bezrobocie przekracza 30 proc.?

W 11 polskich regionach jest ponad 80 powiatów, gdzie bez pracy jest co piąty dorosły mieszkaniec.

Gdzie w Polsce bezrobocie przekracza 30 proc.?

29.06.2011 | aktual.: 24.06.2012 23:16

Władze samorządowe uważają, że najskuteczniejszą formą wspierania rozwoju lokalnych rynków pracy jest tworzenie specjalnych stref ekonomicznych. Specjaliści podkreślają też, że to władze regionalne – ze szczebla wojewódzkiego - powinny pomagać lokalnym samorządom w pozyskiwaniu inwestorów, którzy tworzyliby nowe miejsca pracy. Zaś powiatowe urzędy pracy mają ograniczone mechanizmy wpływania na miejscowy rynek pracy. O 70% zostały zmniejszone kwoty, jakie mają do dyspozycji powiatowe urzędy pracy na aktywizację bezrobotnych.

- To urzędy wojewódzkie najściślej współpracują z instytucjami unijnymi i dysponują środkami pochodzącymi z Unii. Dlatego to urzędy wojewódzkie powinny wspomagać szczeble powiatowe – uważa Grzegorz Jamróz, ekspert rynku pracy, który współpracuje z agencjami pracy tymczasowej i powiatowymi urzędami pracy.

Szczególnie groźne jest powstawanie tzw. wysp bezrobocia. Jeśli kilka powiatów graniczących ze sobą boryka się z gigantycznym bezrobociem, ich mieszkańcy są zmuszeni do migracji, pracy na czarno lub długotrwale korzystają z pomocy społecznej. Trudności mają już nie tylko osoby z niskimi kwalifikacjami, ale też osoby po studiach i z doświadczeniem.

- Skończyłam studia kilka lat temu, od ponad roku nie mogę znaleźć pracy już nie tylko w rodzinnym Bytowie, ale też w Słupsku i Koszalinie. Jest fatalnie, bo już nie mam prawa do zasiłku. Szukałam pracy jako kasjerka w supermarketach, ale było tak dużo chętnych że się nie załapałam. Poza tym na część miejsc kierował urząd pracy. Pierwszeństwo miały kobiety w gorszej sytuacji, np. te, które samotnie wychowują dzieci. Nie wiem co robić, nie chciałabym przenosić się do Warszawy. Myślę o zmianie zawodu, ale na studia i szkolenia nie mam pieniędzy – opowiada Joanna Rzypień, jest pedagogiem specjalnym.

Najgorsza sytuacja jest na Mazurach. W powiecie braniewskim bezrobocie sięga 30%, w bartoszyckim – 29%, w kętrzyńskim – 27%, a w węgorzewskim – 26% .

- W tym regionie rozwija się przede wszystkim turystyka, tu nie ma wielkich firm przemysłowych. Cała sztuka polega na tym, by osoby bez pracy móc zaangażować do pracy w pensjonatach, wykorzystać ich do promocji regionu. A to trudne, bo konkurencja między hotelami czy gospodarstwami agroturystycznymi jest duża. Poza tym ta branża nie zawsze daje natychmiastowe zyski. Trzeba dużo zainwestować, koszty zwracają się po kilku latach. Nie wszystkie są w stanie przetrwać rok. Potrzebne są ulgi podatkowe, musi być więcej mechanizmów wsparcia niewielkich firm. Niestety, na tym obszarze coraz częściej już całe rodziny nie mają pracy. Z pomocy społecznej korzystają rodzice oraz dorosłe dzieci. Jedynym wyjściem jest wyjazd za granicę – wyjaśnia Grzegorz Jamróz, ekspert rynku pracy.

Tymczasem, osoby zajmujące się problemem na co dzień, widzą też inny powód wzrostu bezrobocia. Dyrektor powiatowego Urzędu Pracy w Nysie wskazuje na łamach czerwcowej Polityki na bezsilność systemu, który nie zachęca do podejmowania pracy, a wręcz zniechęca. Wskazuje na konieczność poszukiwania nowych rozwiązań – pracowników zakopanych w papierkach należałoby przeszkolić do pracy z ludźmi, a wynagrodzenie uzależnić od efektów pracy. Przykładowo, New Deal to brytyjski program wprowadzający prywatnych doradców zawodowych do obsługi najtrudniejszych przypadków trwale bezrobotnych.

Są to doradcy osobiści, wgłębiający się w sytuację uchylającego się od pracy, łączący w sobie cechy menadżera i psychologa. Mają pół roku czasu i cały arsenał środków oraz programów do wykorzystania. Personalni doradcy rozliczani są wyłącznie z efektów przywracalności do pracy, i co najważniejsze – pod opieką mają 15 osób, a nie kilkadziesiąt czy kilkaset.

- Oczywiście to dobre rozwiązanie pod warunkiem, że są pieniądze na aktywizację. Może warto byłoby wprowadzić taki system na mniejszą skalę, w regionach z najwyższym bezrobociem. To nie musi być ogólnopolski mechanizm. Równocześnie należałoby się zastanowić nad istnieniem urzędów pracy w obecnej formie. Trzeba policzyć czy opłaca się utrzymywać urzędy – molochy czy wynajmować agencje pomagające w szukaniu pracy. No i muszą powstawać miejsca pracy. Jak aktywizować bezrobotnych, po co kierować ich na szkolenia, jeśli brakuje firm, w których mogliby potem znaleźć zatrudnienie - Grzegorz Jamróz, ekspert rynku pracy.

Oto gdzie bezrobocie jest najwyższe (według "Rzeczpospolitej"):

- Powiat Szydłowiecki – 34,4 proc.,
- Powiat braniewski – 30,8 proc.,
- Powiat Piski – 30,7 proc.,
- Powiat Bartoszycki – 29,4 proc.,
- Powiat Łobeski – 29,1 proc.,
- Powiat Radomski – 28,6 proc.

Dodajmy też, że według najnowszych informacji GUS stopa bezrobocia w całym kraju wyniosła 12,2 proc. – w maju, zaś w kwietniu wyniosła ona 12,6 proc. Najwyższe bezrobocie utrzymywało się w województwach: warmińsko-mazurskim (19,5 proc.), zachodnio-pomorskim (17,1 proc.), kujawsko-pomorskim (16,5 proc.), lubuskim i podkarpackim (po 15,3 proc.) oraz świętokrzyskim (14,6 proc.). Najniższe było w województwach: wielkopolskim (9,1 proc.), mazowieckim (9,6 proc.), śląskim (10,1 proc.) i małopolskim (10,3 proc.).

(ak)

Źródło artykułu:PAP
bezrobociezatrudnieniemiejsca pracy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)