Greenpeace chwali rząd za umowę klimatyczną; gani za plany wobec Puszczy Białowieskiej
Bardzo dobra ocena dla premier za podpisanie ONZ- towskiej umowy klimatycznej; niedostateczna dla szefa resortu środowiska za plan zwiększonej wycinki w Puszczy Białowieskiej - to jedne z ocen jakie wystawiło Greenpeace podsumowując pół roku rządu Beaty Szydło.
18.05.2016 16:20
We wtorek Beata Szydło i ministrowie jej rządu podsumowali pierwsze półrocze funkcjonowania. Z tej okazji, swoją ocenę rządowi postanowili wystawić także ekolodzy z Greenpeace. W swojej eko-cenzurce ocenili, premier Szydło, ministra środowiska Jana Szyszko, szefa resortu energii Krzysztofa Tchórzewskiego, ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela oraz Marka Gróbarczyka - ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej.
Najwyższe oceny aktywiści przyznali premier oraz szefowi resortu rolnictwa, najniższą - ministrowi środowiska.
Szydło kierująca pracami rządu otrzymała "piątkę". Jak wyjaśnili ekolodzy, za podpisanie w Nowym Jorku nowej globalnej umowy klimatycznej i zapowiedź szybkiej jej ratyfikacji.
"To zdecydowanie krok w dobrym kierunku i zmiana w dotychczasowej polityce klimatycznej prowadzonej przez rządzących naszym krajem. Do tej pory polskie delegacje często blokowały wprowadzanie progresywnych rozwiązań służących redukcji emisji gazów cieplarnianych. Tym milej jest zobaczyć, że oto polska delegacja nie tylko ogłasza sukces negocjacji na grudniowym szczycie klimatycznym w Paryżu, ale że sama szefowa rządu wybiera się do Nowego Jorku, by tam owo porozumienie podpisać" - argumentują aktywiści.
Zwrócili jednak uwagę, że za deklaracją poparcia działań na rzecz redukcji emisji, muszą iść konkretne działania. Zdaniem Greenpeace powinna nastąpić transformacja polskiego sektora energetycznego w kierunku odnawialnych źródeł energii i podnoszenia efektywności energetycznej.
Według rządu Polskim sukcesem jest wpisanie do globalnego porozumienia klimatycznego, roli lasów w zmniejszaniu koncentracji CO2 w atmosferze, a także wykorzystanie dwutlenku węgla do regenerowania układów przyrodniczych i gleb. Polska strona chce wykorzystać te zapisy i wprowadzić do unijnego prawa jednostki pochłoniętego CO2 przez lasy. Środki pozyskane z tych uprawnień miałyby być przeznaczane na rozwój terenów wiejskich i niezurbanizowanych.
Bardzo dobrą ocenę ekolodzy wystawili też szefowi resortu rolnictwa Krzysztofowi Jurgielowi za niedawną decyzję w sprawie stosowania zapraw neonikotynoidowych, za to, że nie zgodził się na odstępstwo od moratorium ws. ich stosowania.
Greenpeace podkreśla, że takie środki - to zabójcze dla pszczół pestycydy. Przypominają, że w UE obowiązuje moratorium na ich stosowanie, a każde odstępstwo od tych regulacji "oznaczałoby otwarcie drzwi do ponownego wprowadzenia ich do powszechnego użytku w rolnictwie".
"Skończyłoby się to poważnymi kłopotami dla dramatycznie zmniejszających się populacji owadów zapylających, a tym samym dużymi problemami dla rolnictwa. Tymczasem o takie czasowe uchylenie zakazu stosowania zapraw neonikotynoidowych na rzepaku wystąpił do ministra Krajowy Związek Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych. Pszczelarze i Greenpeace zaapelowali o nieudzielanie zgody na odstępstwo w stosowaniu tych szkodliwych dla pszczół pestycydów i zostali przez ministra wysłuchani - zgoda nie została wydana" - dodali aktywiści.
Ocenę dopuszczającą organizacja wystawiła ministrowi energii Krzysztofowi Tchórzewskiemu. Chodzi głównie o odsunięcie wejścia w życie niektórych przepisów ustawy o OZE. "Po kilku miesiącach pracy nad nowelizacją ustawy o OZE w resorcie energii, przedstawiono ją w Sejmie jako projekt poselski. Niestety zapisane w nim zmiany nie będą dobre ani dla bezpieczeństwa energetycznego kraju, ani dla polskich rodzin" - ocenili ekolodzy.
Jak wskazują, projekt nowego prawa zakłada odejście od przyjętych w poprzedniej kadencji Sejmu (jak podkreśla Greenpeace - także głosami PiS) taryf gwarantowanych dla prosumentów, czyli jednocześnie producentów i konsumentów energii elektrycznej.
Ich zdaniem, bez tego wsparcia nie ma co liczyć na rozwój energetyki odnawialnej w Polsce, a energetyka prosumencka będzie zarezerwowana dla osób bogatych.
Na rozpoczętym w środę posiedzeniu Sejmu, posłowie zajmą się ustawą o OZE. Nowe przepisy mają obowiązywać od 1 lipca br. Projekt przewiduje preferencje dla stabilnych źródeł energii odnawialnej, klastry energetyczne, nowe zasady aukcji OZE. Zawiera założenie, że prosument wytwarza energię głównie na własne potrzeby.
Ekolodzy mają problem z oceną Marka Gróbarczyka, który kieruje resortem gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej. "Z jednej strony zainicjowane zostały prace na rzecz ochrony strefy przybrzeżnej Morza Bałtyckiego, które mają wprowadzić zakaz trałowania dennego dla ochrony ryb oraz ze względu na istotne siedliska przyrodnicze, z drugiej zaś ministerstwo uznało plany wykonania przekopu Mierzei Wiślanej za inwestycję o znaczeniu strategicznym dla Polski" - zauważyli.
Aktywiści zaniepokojeni są planami przekopu mierzei. Przypomnieli, że 16 organizacji pozarządowych zaapelowało do ministra o odstąpienia od tej inwestycji.
Gróbarczyk zapowiedział we wtorek, że w ciągu miesiąca ma zostać przygotowana specustawą, która - jak tłumaczył - ma na celu szybką realizację tej inwestycji. Budowę wspierają samorządowcy z Warmii i Mazur. Przeciwnikami z kolei są mieszkańcy Krynicy Morskiej a także, ekolodzy wskazujący na potrzebę ochrony cennych siedlisk. Rząd argumentuje, że inwestycja ma znaczenie ze względu na nasze bezpieczeństwo, a także przyczynić się do rozwoju portu w Elblągu.
Greenpeace ocenę niedostateczną wystawił szefowi MŚ Janowi Szyszko za "wyrok" jaki wydał na Puszczę Białowieską. Ich zdaniem podjęcie decyzji o zwiększonej wycince zagrozi temu unikatowemu lasowi. Zwracają uwagę, że sprawą zaniepokojeni są nie tylko obrońcy przyrody, ale również Komisja Europejska. Aktywiści postulują, by całą puszczę objąć parkiem narodowym.
Krytykują też ministra za działania ws. Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Ekolodzy przekonują, że przeprowadzona przez szefa MŚ "czystka" w PROP, była spowodowana jej sprzeciwem wobec planów większej wycinki w Puszczy Białowieskiej.
MŚ tłumaczy, że zmniejszenie cięć w puszczy przed kilkoma laty, skutkowało pojawianiem się nadmiernej populacji korników, które doprowadziły do obumarcia setek tysięcy drzew. Resort dodaje, że to z kolei spowodowało degradację cennych dla UE siedlisk, za co możemy być sądzeni przed ETS.
Jak tłumaczył w poniedziałek minister Jan Szyszko jednym z powodów odwołania poprzedniego składu PROP było rozpowszechnianie informacji, że Rospuda czy Puszcza Białowieska są miejscami, których nie dotknęła ludzka ręka, a co jest nieprawdą. "To jest jeden z powodów, dlaczego nastąpiły zmiany w Radzie, pomijając to, że nastąpiła zmiana prawa" - mówił szef MŚ.
Kolejnym powodem były zaległości PROP w sprawie wydawania ekspertyz dot. gatunków zagrożonych wyginięciem. "Z tego, co mi wiadomo, niektóre decyzje czy też ekspertyzy czekały ponad rok" - zaznaczył Szyszko.