Ile kosztują podwyżki?

Pęczniejące portfele pracowników mogą odstraszyć zagranicznych inwestorów.

Ile kosztują podwyżki?

19.03.2008 | aktual.: 19.03.2008 11:17

Pęczniejące portfele pracowników mogą odstraszyć zagranicznych inwestorów, alarmuje "Puls Biznesu".

Wynagrodzenia w polskich firmach rosną najszybciej od lat. Jak poinformował Główny Urząd Statystyczny (GUS), tylko w lutym przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wzrosło o 2,1 proc. i wyniosło 3032,70 zł. To o 12,8 proc. więcej niż w tym samym miesiącu ubiegłego roku.

— Polacy stają się coraz zamożniejsi. I dobrze — rosnące pensje są dla gospodarki pozytywnym znakiem. Ale tylko wówczas, gdy za wzrostem płac nadąża wzrost wydajności pracy. A tego, niestety, w Polsce brakuje — dynamika produktywności jest obecnie kilkakrotnie niższa — mówi "PB" Maciej Reluga.

— Od 1 stycznia 2007 r. musiałem podnosić pensje trzykrotnie — łącznie o 30 proc. Bez tego trudno byłoby zatrzymać pracowników — przyznaje "PB" Przemysław Jastrzębski, prezes przedsiębiorstwa Viki Family, producenta opakowań tekturowych.

W szczególnie złej sytuacji są eksporterzy — konkurują zazwyczaj na rynkach, gdzie pensje nie rosną w tak zawrotnym tempie jak w Polsce. Nie mogą więc wyższych jednostkowych kosztów pracy przerzucać na ceny artykułów. Podobny problem mają firmy, które działają na rynku krajowym, ale ich głównymi konkurentami są producenci z zagranicy.

— To przekłada się na wyniki finansowe sektora prywatnego i koniunkturę, a w konsekwencji prowadzi do wolniejszego rozwoju — komentuje ekonomista BZ WBK.

Lecące w górę koszty pracy boleśnie ograniczają konkurencyjność nie tylko firm, ale całej gospodarki na tle regionu. U żadnego z naszych konkurentów w ciągu ostatniego roku dynamika kosztów pracy nie przyspieszyła tak bardzo, jak u nas. Eurostat podaje, że w Polsce w czwartym kwartale 2006 r. godzina pracy zdrożała rok do roku o 6,3 proc., rok później — już o 11,1 proc. Tymczasem na Słowacji i w Czechach dynamika kosztów przez ostatni rok utrzymała się na podobnym poziomie (odpowiednio: 8,1 proc. i 6,7 proc.). Na Węgrzech dynamika nawet spadła.

— Stosunkowo tania praca do niedawna pozwalała na łagodzenie skutków silnego złotego. Ponadto była jednym z naszych najważniejszych atutów, które przyciągały inwestorów zagranicznych — twierdzi Maciej Grelowski, szef rady głównej Business Centre Club.

Z dużym sukcesem. Lata 2006 i 2007 przyniosły najwyższe nakłady na bezpośrednie inwestycje od początku transformacji. Chociaż przedstawiciele rządu mają nadzieję, że rok 2008 będzie równie dobry, ekonomiści wątpią.

— Bez względu na to, co będzie się działo w polskiej gospodarce, jednostkowe koszty pracy będą ostro rosły jeszcze przynajmniej przez sześć kwartałów — z dynamiką w przedziale 8-10 proc. Dla porównania, w latach 2003-07 średnioroczny wzrost wyniósł 3 proc. — mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

— Opodatkowanie pracy jest w Polsce bardzo wysokie. Tu są duże rezerwy i pole do działania dla gabinetu Donalda Tuska. Rząd cieszy się dużym poparciem społecznym. Jeśli teraz się nie uda przeprowadzić niepopularnych reform, to kiedy? — pyta Maciej Grelowski.

Na temat opłacalności biznesu nie można patrzeć tylko przez pryzmat płac. Praca to jeden z czynników produkcji. Zarówno dla polskiej, jak i zagranicznej firmy jest on taki sam. Ale nie jedyny. Tak samo jak inne firmy przewidujemy scenariusz rosnących płac. Także dlatego, że jest on naturalnym procesem wzrostu. Jednakże musimy mieć na uwadze fakt, że wzrost płac może być groźny dla kraju, zwłaszcza wtedy, gdy poziom produkcji nie będzie rósł w tym samym tempie. To inflacja jest prawdziwym zagrożeniem dla całej Europy, także Europy Środkowo-wschodniej.

Paweł Wojciechowski, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych
Oczywiście, że wzrost płac wpływa negatywnie na atrakcyjność inwestycyjną, ponieważ wyższe koszty płac obniżają wyniki finansowe firm. Poza tym ważna jest relacja dynamiki wzrostu produktywności pracy do wzrostu płac. Jeśli płace będą rosnąć szybciej niż produktywność pracy, to Polska zdecydowanie straci na atrakcyjności. W tej chwili nasz kraj przyciąga inwestorów przede wszystkim dzięki relatywnie taniej sile roboczej.

Należy pamiętać, że presja płacowa towarzyszy często przyspieszonemu wzrostowi gospodarczemu. Z takim zjawiskiem mamy do czynienia dzisiaj w Polsce. Jednocześnie zaczyna narastać nierównowaga na rynku pracy, polegająca na tym, że mamy nadal wysokie bezrobocie (ponad 11 proc.) oraz najniższy w Unii Europejskiej wskaźnik zatrudnienia, a mimo to w pewnych regionach kraju i niektórych sektorach gospodarki zaczyna brakować pracowników.
Jacek Kowalczyk

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)