In vitro, złoty interes. Ile i kto na tym zarabia?

Koszt zabiegu in vitro to około 5 tys. zł. Do tego trzeba doliczyć opłaty za kurację, leki i badania. One mogą pochłonąć nawet 5 do 6 tys. zł. Daje to łączny koszt w wysokości ponad 10 tys. zł.

In vitro, złoty interes. Ile i kto na tym zarabia?

21.06.2010 | aktual.: 19.10.2010 09:33

Obraz

1,5 do 2 mln par w Polsce ma kłopoty z bezpłodnością. Tymczasem koszt zabiegu in vitro to około 5 tys. zł. Do tego trzeba doliczyć opłaty za kurację, leki i badania. One mogą pochłonąć nawet 5 do 6 tys. zł. Daje to łączny koszt w wysokości ponad 10 tys. zł. Kogo stać na taki wydatek? W Polsce działa kilkadziesiąt klinik oferujących badania i możliwości przeprowadzenia zabiegu. Dla nich in vitro to złoty interes. Ciągle brakuje nadzoru nad tego typu działalnością.

In vitro bez refundacji

W Polsce, gdy mowa o in vitro, najwięcej szumu wywołują kwestie etyczne. Trudno uniknąć wrażenia, że problemy związane z refundacją czy brakiem spójnego systemu kontroli są odsuwane w cień.

W wielu krajach europejskich zabiegi są refundowane. W Polsce teoretycznie ogólnie dostępne. Ich koszty stanowią jednak trudną do przebycia barierę dla wielu starających się o dziecko par.

Koszt samego zabiegu mógłby być niższy, gdyby rządzącym udało się dojść do porozumienia w kwestii jego refundacji. System refundacyjny działa sprawnie między innymi w krajach skandynawskich, Holandii czy Francji. Według francuskich danych statystycznych, we Francji w 2008 roku 2 procent wszystkich dzieci urodziło się dzięki tej metodzie. W polskim sejmie trwa dyskusja nad problemem. Różne opcje polityczne mówią bądź o stworzeniu systemu refundacji przeprowadzanych zabiegów, bądź o ich całkowitym zabronieniu.

O co ten cały krzyk? Na czym polega zabieg in vitro? W jego trakcie dochodzi do pobrania męskich i żeńskich komórek płciowych, połączenia ich i hodowania w inkubatorze do czasu uzyskania zarodka. Wtedy jest on podawany do jamy macicy. Kwestie etyczne dotyczą m.in. właśnie tworzenia dużej liczby zarodków i ich wykorzystywania.

W Polsce działa kilkadziesiąt klinik oferujących badania i możliwości przeprowadzenia zabiegu. Dokładnie nie wiadomo, ile. Różne źródła podają różne liczby – od 40 do ponad 50 ośrodków. Sami lekarze wypowiadają jednak opinie, zgodnie z którymi cały zabieg, wraz z badaniami i kuracją, jest w stanie przeprowadzić ok. 20 ośrodków.

Kliniki reklamują się jako miejsca, dzięki którym bezpłodność może zostać przezwyciężona. Może, ale nie musi. Naukowcy oceniają: Szansa na to, że zabieg zostanie uwieńczony sukcesem, nie przekracza 35 procent.

In vitro bez nadzoru

Polską niedobrą specyfiką jest brak spójnego systemu, który nadzorowałby dziedzinę zapłodnień in vitro. Państwo nie ma kontroli nad zabiegami. Kliniki nie są zobowiązane do raportowania swojej działalności w tym względzie. Nie ma też wyznaczonych jasno kryteriów, jakie powinny być spełniane przez ośrodki oferujące takie zabiegi. Kryteria te powinny określać na przykład, jaki specjalistyczny sprzęt i jakie zabezpieczenia muszą znajdować się w klinice. Lekarze ostrzegają: taka sytuacja może stwarzać pole do nadużyć. Wystarczyłoby jednak skorzystać z doświadczeń innych krajów i przenieść ich rozwiązania na nasz teren, by ją zmienić.

Światowa Organizacja Zdrowia określa bezpłodność jako chorobę cywilizacyjną. Szacuje się, że w Polsce 1,5 mln par nie może mieć dzieci. Większość z nich na zabieg in vitro nie będzie sobie nigdy mogła pozwolić.

Na świecie in vitro jest dozwolone prawie wszędzie, poza Kostaryką i Maltą. Możliwość przeprowadzenia zabiegu dopuszczają, z różnymi zastrzeżeniami, wszystkie religie. Najostrzej przeciwko in vitro występuje Kościół katolicki.

tk

in vitrolekarzzatrudnienie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (312)