Indeksy nie runęły po danych z amerykańskiego rynku pracy

Giełdowe byki nie doczekały się wsparcia w postaci dobrych danych o liczbie nowych miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych. Okazały się one gorsze od oczekiwań i indeksy poszły w dół. Reakcja europejskich parkietów i Wall Street była jednak dość umiarkowana.

Indeksy nie runęły po danych z amerykańskiego rynku pracy
Źródło zdjęć: © Gold Finance

06.08.2010 17:16

Na Wall Street początkowo wskaźniki traciły po 1 proc., jednak skala spadków szybko została zredukowana. Szanse na kontynuację dobrej passy nie zostały więc całkowicie zaprzepaszczone. Jeśli rynek się obroni przed głębszą przeceną, letnia mini hossa może jeszcze potrwać.

Polska GPW

W dniu, w którym głównie czekano na ważne dane dotyczące amerykańskiego rynku pracy, indeksy na warszawskiej giełdzie rozpoczęły sesję dość asekuracyjnie w pobliżu poziomu czwartkowego zamknięcia. Wskaźniki rosły po 0,2-0,3 proc. Jedynie sWIG80 lekko zniżkował. W pierwszej części sesji działo się niewiele. Po niecałej godzinie handlu WIG20 podskoczył do 0,6 proc., lecz szybko się zmitygował i trzymał się blisko poziomu 2550 punktów.

Spośród grona największych spółek liderami zwyżek były walory BRE i Lotosu, zyskujące po około 1 proc. Później dołączyły do nich papiery Pekao. W przypadku pozostałych akcji zmiany były niewielkie. Nie przekraczały bowiem na ogół 0,5 proc. Na niewielkim minusie znalazły się walory PKO, PZU i Telekomunikacji Polskiej oraz KGHM. Jak można się było spodziewać, publikacja danych o liczbie miejsc pracy w sektorze pozarolniczym ruszyła rynkiem. Indeks największych spółek zniżkował o 0,8 proc., a największe spadki notowały tuzy naszego parkietu. Szok zarówno u nas, jak i zagranicą nie był jednak zbyt wielki i nie trwał zbyt długo. Ostatecznie WIG20 zwiększył swoją wartość o 0,07 proc., WIG stracił 0,04 proc., wskaźnik średnich spółek spadł o 0,39 proc., a sWIG80 wzrósł o niespełna 0,1 proc. Obroty wyniosły 1,1 mld zł.

Giełdy zagraniczne

Amerykańskie byki przez całą czwartkową sesję miały kłopoty z dodaniem indeksom choćby kilku punktów. Większa, niż się spodziewano liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych spowodowała, że nastroje były nietęgie. W najgorszym momencie S&P500 tracił 0,6 proc. Dzień udało się zakończyć zniżką o jedynie 0,13 proc. Trwało niespokojne oczekiwanie na piątkowe dane o liczbie miejsc pracy w sektorze pozarolniczym. Mogą one przesądzić o dalszych losach trendu, ale równie dobrze może okazać się, że nie będą stanowić zbyt silnego impulsu. Póki co indeks rysuje tendencję boczną, trzymając się okolic 1125 punktów. Poprzednio w połowie czerwca poziom ten atakował bezskutecznie przez pięć sesji, po czym zanurkował ostro w dół.

W Azji sytuacja była dziś dość zróżnicowana. Nikkei zniżkował o 0,12 proc., za to mocniejsze wzrosty miały miejsce na giełdzie chińskiej. Shanghai B-Share zyskał 1,5 proc., a Shanghai Composite 1,44 proc. W Hong Kongu i na Tajwanie zwyżki sięgały 0,3-0,6 proc.

Główne parkiety europejskie zaczęły dzień od wzrostów o 0,3-0,5 proc. i w pierwszych godzinach sesji zmiany były jedynie kosmetyczne. DAX co prawda nieznacznie poprawił wczorajszy rekord, ale szybko spuścił z tonu i posłusznie czekał na Amerykanów. Na giełdach naszego regionu także dominowały niewielkie wzrosty. Wyjątkiem był Bukareszt, gdzie wskaźnik spadał o 0,7 proc. Wielkiego szoku po kiepskich informacjach zza oceanu nie było. Straty głównych indeksów, sięgające po ich publikacji 1 proc., szybko zostały zredukowane. Tuż po godzinie 16.00 CAC40 tracił 0,7 proc., DAX zniżkował o 0,4 proc., a FTSE o 0,2 proc.

Waluty

Narastające napięcia między dwiema głównymi walutami zaczynają być widoczne. Czwartek był kolejnym dniem, gdy po spokojnym poranku występowały dość silne wahania. Kurs euro porusza się w przedziale od 1,312 do 1,323 dolara i w ciągu dnia dotyka obu jego ograniczeń. Dziś przed południem znów mieliśmy do czynienia ze stabilizacją w okolicach 1,32 dolara.

Złoty musi dostosowywać się do zmian na światowym rynku. Jednak, jeśli tylko otoczenie zewnętrzne pozwala, wykazuje tendencję do umacniania się. Wczorajsza huśtawka, w wyniku której dolar najpierw taniał z niemal 3,04 zł do 3 zł, by później znów zdrożeć o 3 grosze, dziś rano poruszała się ze znacznie mniejszą amplitudą. Na rynku międzybankowym dolarami handlowano po 3,015-3,025 zł. Kurs euro stabilizował się w przedziale 3,98-3,99 zł, zaś za franka trzeba było płacić od 2,875 do 2,885 zł.

Podsumowanie

Szoku po publikacji gorszych, niż się spodziewano danych z amerykańskiego rynku pracy nie było. Pierwsza reakcja była oczywista. WIG20 tracił 0,8 proc. DAX oraz amerykańskie indeksy zniżkowały po około 1 proc. Szybko jednak skala spadków zmniejszyła się. Jest więc szansa na kontynuację wzrostów, a przynajmniej nie ma obaw przed głębszą przeceną. Oczekiwany impuls nie przyniósł przełomu. Teraz trzeba czekać na następne. Już w przyszłym tygodniu zbiera się Fed. Ciekawe, co powie i jak inwestorzy zareagują na komunikat.

Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance

| Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność. |
| --- |

usadanewaluty
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)