"Inka" na monecie NBP. Dziesięciozłotówka warta 120 zł
Całkowity nakład najnowszej kolekcji to 17 tysięcy sztuk.
20.02.2017 | aktual.: 21.02.2017 10:11
Narodowy Bank Polski upamiętni Żołnierzy Wyklętych, wypuszczając do obiegu monety kolekcjonerskie z wizerunkiem Danuty Siedzikówny, pseudonim "Inka". W poniedziałek 27 lutego do obiegu trafi srebrna moneta, którą też będzie można płacić w sklepach. Jednak za nominał 10 zł trzeba zapłacić 12-krotnie więcej.
Za tydzień 27 lutego Narodowy Bank Polski wprowadzi do obiegu kolekcjonerską, srebrną monetę o nominale 10 zł z serii "Wyklęci przez komunistów żołnierze niezłomni" - Danuta Siedzikówna ps. "Inka". Jest to moneta wybita ze srebra o próbie 925/1000. Ma 32 milimetry średnicy. Jej waga to nieco ponad 14 gram.
Tę oryginalną dziesięciozłotówkę oczywiście nie kupimy za równowartość nominału. Cena emisyjna ustalona przez NBP jest 12-krotnie większa, co oznacza, że trzeba na nią wydać 120 zł. Jest więc droższa od poprzednich monet równych co do nominału: upamiętniającej 35. rocznicę pacyfikacji kopalni "Wujek" z grudnia i wspominającej 150. rocznicę powstania Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" ze stycznia tego roku.
Na rewersie znajduje się wizerunek Danuty Siedzikówny "Inki", biało-czerwona flaga z symbolem Polski Walczącej oraz napis "Zachowali się jak trzeba". Na awersie srebrnej monety przedstawiono rozerwane kraty więzienne.
src="http://money.wpimg.pl/me/246/413430_art.png"/>src="http://money.wpimg.pl/me/247/413431_art.png"/>
Nowe monety kolekcjonerskie będą do nabycia w oddziałach okręgowych banku. Można też je kupić za pośrednictwem sklepu internetowego NBP. Co ważne, jest ich ograniczona liczba. Całkowity nakład to 17 tys. sztuk.
Jak przypomina NBP, wszystkie znaki pieniężne emitowane przez bank - w tym kolekcjonerskie - są prawnym środkiem płatniczym w Polsce. To znaczy, że każdy sprzedawca ma obowiązek przyjąć płatność np. najnowszą monetą. Pytanie tylko, kto się na to zdecyduje, skoro jest warta 12-krotnie więcej niż wynosi nominał.
To gratka nie tylko dla fanów numizmatyki, ale i ciekawa pamiątka po słynnej sanitariuszce Żołnierzy Wyklętych. Danuta Siedzikówna była wychowana w kulcie powstania styczniowego, w którym brali udział jej przodkowie. Do Armii Krajowej wstąpiła w grudniu 1943 roku, przyjmując (na pamiątkę szkolnej przyjaźni) pseudonim "Inka". Dołączyła jako sanitariuszka do szwadronu Zdzisława Badochy "Żelaznego".
Została aresztowana w Gdańsku Wrzeszczu w nocy z 19 na 20 lipca 1946 roku. Komuniści oskarżyli ją o udział w "bandzie Łupaszki", nielegalne posiadanie broni oraz o wydanie rozkazu zastrzelenia dwóch funkcjonariuszy bezpieki, czego później nieudowodniono.
Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Gdańsku z 3 sierpnia 1946 roku skazana na śmierć. Zamordowano ją 28 sierpnia. Do 18. urodzin brakowało jej sześciu dni. W grypsie do sióstr Mikołajewskich z Gdańska, krótko przed śmiercią, "Inka" napisała: "Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba". W latach 90. Sąd Wojewódzki w Gdańsku uznał wyrok śmierci na "Inkę" za nieważny.
28 sierpnia 2016 roku, w 70. rocznicę wykonania wyroku, w Gdańsku odbył się państwowy pogrzeb Danuty Siedzikówny ps. "Inka" i Feliksa Selmanowicza ps. "Zagończyk".