Inwestorzy zdają sobie sprawę, że do interwencji może dojść w każdej chwili
15.04. Warszawa (PAP) - Inwestorzy zdają sobie sprawę, że do interwencji walutowych może dojść w każdej chwili. Zachowują więc większą ostrożność, chcąc minimalizować ewentualne...
15.04. Warszawa (PAP) - Inwestorzy zdają sobie sprawę, że do interwencji walutowych może dojść w każdej chwili. Zachowują więc większą ostrożność, chcąc minimalizować ewentualne straty. Trudno jednak przewidzieć przy jakich poziomach bank centralny będzie znów aktywny na rynku - oceniają ekonomiści bankowi.
Po piątkowej, pierwszej od 12 lat interwencji walutowej, inwestorzy zachowują zdwojoną czujność. Zdają sobie sprawę, że w każdej chwili może do interwencji dojść i chcą ustrzec się przed ewentualnymi stratami.
"Nikt nie ogłosi, kiedy interwencje się odbędą i przy jakich poziomach. Wiadomo jednak, że interwencje walutowe raczej będą. Zakładam, że w końcu nastąpią, tym bardziej, że pomału zbliżamy się do mocniejszych poziomów, chyba, że sentyment na rynku światowym się odwróci" - powiedział Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING BSK.
Ocenił, że na rynku FX widać z tego powodu większą nerwowość.
"Po tej pierwszej interwencji pewna nerwowość wkradła się na rynek. Świadomość, że w ciągu dnia można sporo stracić, powoduje, że inwestorzy z ostrożnością podchodzą do umocnienia złotego. Ten wstrząs wywołany interwencją obecnie może nie byłby taki duży, jak poprzednim razem" - dodał.
Euro w czwartek przed 11.00 kosztowało 3,8636 zł, a tuż po 9.00 rano 3,8584 zł.
DALSZE INTERWENCJE WYSOCE PRAWDOPODOBNE
Rynek utwierdzają w przekonaniu o nieuchronności dalszych interwencji sami przedstawiciele banku centralnego, jak również resortu finansów sugerując, że sprawa jest nadal otwarta.
Wiceminister finansów Dominik Radziwiłł podkreślił we środę, że resort fianansów nie wyklucza, że kolejne interwencje mogą być konieczne i rynki muszą być świadome, że do takich zdarzeń może dojść.
Jednak pewne zamieszanie wywołała wypowiedź doradcy premiera Michała Boniego, który w środę oświadczył, że relacje MF z NBP są bardzo sprawne i obecnie nie ma potrzeby interweniować na rynku walutowym. Nieco później jednak uściślił, że jeżeli dalsze interwencje na rynku walutowym będą konieczne, to zostaną podjęte odpowiednie kroki.
"Wczorajsze wypowiedzi trochę skomplikowały sytuację. Część inwestorów - wnioskuję to z rozmów i z tego co widać na rynku - chce przetestować determinację NBP. Z zapowiedzi banku wynika, że jest on gotowy do dalszych interwencji. Wydaje się, że resort finansów miałby trochę skomplikowane zadanie z interwencjami, bo ma w tej chwili sporo walut i kupowanie na rynku nie miałoby sensu" - powiedział Piotr Kalisz, główny ekonomista Citi Handlowy.
Jak podkreślają ekonomiści interwencje walutowe zawsze są elementem zaskoczenia dla rynku.
"Strategia NBP polega na tym, żeby nie informować wcześniej o interwencji. Zależy mu na tym, by faktycznie nie interweniować, ale żeby inwestorzy bali się interwencji. W tej chwili widać duży popyt na złotego. Jeżeli zaczniemy zbliżać się do 3,82 lub 3,80 za euro, to NBP może się pojawić. Może też poczekać dłużej" - ocenił.
NBP rozpoczął interwencje w piątkowe południe, gdy złoty osiągnął poziom 3,8450 za euro.(PAP)
kba/ jtt/