Irena czy Ben? Kogo bardziej boją się inwestorzy?
Część inwestorów ma nadzieję, że Ben Bernanke zapewni dziś, że Fed zrobi "all that it can", co byłoby odczytane jako zapowiedź kolejnych zrzutów gotówki na rynek. Ale są i inne powody do emocji.
26.08.2011 09:14
Wczorajsza sesja na Wall Street zakończyła się spadkami indeksów, S&P stracił 1,6 proc., podobnie zachowały się indeksy giełd Ameryki Południowej. Po słabszych niż oczekiwano danych o liczbie nowych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych, szybko powróciły obawy o możliwy nawrót recesji w USA. Być może jednak równie dużą rolę w pogorszeniu nastrojów inwestorów odegrały doniesienia medialne dotyczące huraganu Irena, który w sobotę ma przetoczyć się przez wschodnie wybrzeże USA dosięgając Nowego Jorku, gdzie trwa już ewakuacja z niżej położonych szpitali. Nie bez powodu wczoraj najmocniej przeceniano akcje spółek paliwowych, które zwykle cierpią najmocniej w sezonie huraganów. Zyskiwały zaś akcje banków, za sprawą zapowiedzi Warrena Buffeta, który chce zainwestować 5 mld USD w akcje Bank of America. Deklaracja podciągnęła notowani BoA o 9 proc., ale także pozostałych przedstawicieli sektora.
Inwestorzy w Azji wykazali się sporą dozą asertywności. Początkowo indeksy spadły ściągane nastrojami Wall Street, ale do końca dnia Nikkei i Kospi zdołały wyjść na plus (odpowiednio o 0,3 i 0,8 proc.). Dymisja premiera Japonii skwitowana została przez inwestorów wzruszeniem ramion - kolejny dowód na to, że rynki w gruncie rzeczy nie przejmują się losami polityków uznając ich w ogromnej większości raczej za sprawców niż wybawicieli.
W Europie nastroje gwałtownie pogorszyły się już wczoraj po południu, co pozostaje w ścisłym związku ze startem notowań na Wall Street. Ponieważ dziś rano kontakty na S&P rosną, może to podziałać uspokajająco na inwestorów Starego Kontynentu. Przemówienie Bena Bernanke w Jackson Hole spodziewane jest ok. 16:00 naszego czasu i samo oczekiwanie na to wydarzenie może podziałać na inwestorów jak valium. Trzeba jednak przypomnieć, że o 14:30 poznamy zrewidowany odczyt PKB za II kwartał w USA (pamiętając, że jaki by nie był, nie wpłynie już na treść przemówienia Bernanke), a krótko przed 16:00 odczytany zostanie indeks zaufania konsumentów mierzony przez Uniwersytet Michigan. Uważa się, że przed rokiem właśnie w Jackson Hole Bernanke zapowiedział drugą rundę ilościowego luzowania polityki pieniężnej, stwierdzając, że Fed zrobi "wszystko do może", aby zapobiec recesji. W każdym razie od Jackson Hole rozpoczęła się kolejna fala wzrostów na giełdach, po wcześniejszej korekcie spadkowej. Ale tym razem opinie są
podzielone, sytuacja jest jednak inna niż przed rokiem, przede wszystkim mocniej odczuwalna jest inflacja. Dlatego grono inwestorów, którzy uzależniają swoje decyzje od oczekiwanych słów Bernanke topnieje i wpływ przemówienia na rynki może być znacznie mniejszy niż się sądzi. Co innego huragan Irena - obawy o siłę jego uderzenia mogą odbić się na postawie inwestorów.
Sytuacja na GPW nie zmieniła się ani trochę podczas wczorajszej sesji. Cena za wyskok WIG20 na końcowym fixingu zostanie zapłacona dziś na otwarciu handlu, ale nie musi być wysoka. W gruncie rzeczy rynek znalazł się w takim miejscu (poniżej szczytów z zeszłego tygodnia, powyżej dołków z sierpniowej wyprzedaży), że do zrobienia ma tylko jedną rzecz - czekać na rozstrzygnięcia w USA.
Emil Szweda, Noble Securities