Irlandzki rating przypomniał o kłopotach strefy euro
Cięcie oceny kredytowej Zielonej Wyspy wywołało niepokój na rynkach. Analitycy mówią jednak, że problemy Europy będą nieznacznie absorbować inwestorów.
26.08.2010 | aktual.: 26.08.2010 11:45
Agencja Standard & Poor’s obniżyła długoterminowy rating kredytowy Irlandii o jeden stopień, z poziomu AA do AA-. Po ogłoszeniu tej decyzji inwestorzy zaczęli wyprzedawać irlandzki dług. Rentowność emitowanych przez dubliński rząd obligacji dwuletnich wzrosła do najwyższego poziomu od maja. Różnica w rentowności między obligacjami irlandzkimi a podobnymi niemieckimi papierami sięgnęła rekordowych 332 pb. Problemy Irlandii przyczyniły się też do wczorajszych spadków na europejskich giełdach.
Rosnący deficyt
Przyczyną obniżki oceny kredytowej Irlandii są obawy przed tym, jak pomoc dla banków wpłynie na finanse publiczne. S&P spodziewa się, że łączne wsparcie udzielone przez dubliński rząd sektorowi finansowemu może sięgnąć nawet 50 mld euro. Poprzednia prognoza mówiła o 30 mld euro.
Narodowa Agencja Zarządzania Skarbem, instytucja odpowiedzialna za sprzedaż irlandzkiego długu, przyjęła z oburzeniem wyliczenia S&P. Uznała je za znacznie zawyżone. Wskazała, że S&P przyjęła za podstawę skrajny scenariusz i nie uwzględniła w tych szacunkach wartości aktywów przejętych przez rząd od ratowanych banków.
Rząd w Dublinie spodziewa się, że w tym roku deficyt finansów publicznych sięgnie 14 proc. PKB. Mimo przeprowadzenia poważnej konsolidacji fiskalnej (m. in. obcięcia płac w sektorze publicznym o 13 proc.) będzie on w tym roku prawdopodobnie największy w Unii Europejskiej. Co gorsza, większość analityków spodziewa się, że tegoroczny deficyt okaże się znacznie większy, niż prognozuje rząd. Może sięgnąć nawet 25 proc. PKB. Stanie się tak, jeśli rząd będzie musiał udzielić dodatkowej pomocy pożyczkodawcom, a zwłaszcza Anglo Irish Bankowi.
Bez uwzględnienia wsparcia dla banków deficyt wyniesie w tym roku prawdopodobnie 11,7 proc. PKB. Rząd chce go zmniejszyć poniżej 3 proc. PKB do 2014 r. Niewielu ekonomistów uważa, że ten plan się uda.
USA ważniejsze
Obniżka irlandzkiego ratingu przypomniała inwestorom o problemach fiskalnych strefy euro. Czy oznacza to, że na rynki wrócą obawy o stabilność eurolandu?
- Niepokój o finanse publiczne Irlandii oraz innych krajów z peryferii strefy euro w małym stopniu wpływa obecnie i będzie wpływać na spadki na giełdach. Bardzo duże deficyty budżetowe już nikogo nie zaskakują. Decydujące znaczenie mają teraz dla inwestorów kiepskie dane z USA i Chin, świadczące o spowolnieniu gospodarczym - mówi „Parkietowi” Stefan Lingnau, analityk z Erste Group.
- Agencje ratingowe reagują zwykle z opóźnieniem. To, że Irlandia ma problemy z deficytem, nie powinno zaskakiwać. Kłopoty zadłużeniowe jej oraz innych krajów z obrzeża strefy euro wyglądają jednak na możliwe do rozwiązania. Wszystkie te państwa zdecydowały się na konsolidację fiskalną, która postępuje, choć będzie napotykać na przeszkody. Unia Europejska dysponuje jednak wieloma instrumentami, np. pakietem wartym 750 mld euro, które pozwolą ograniczyć spekulację wymierzoną w te kraje - wskazuje w rozmowie z „Parkietem” Carsten Brzeski, ekonomista z banku ING. Kluczem do poprawy sytuacji na giełdach mogą być dane zza oceanu.
- W krótkim czasie europejskie rynki mogą przetestować dołki z lipca, a trend boczny potrwa nawet do końca roku. Jeśli oczywiście nie pojawią się dobre dane gospodarcze z USA - twierdzi Lingnau.
Bloomberg , Hubert Kozieł