Jacy są Polacy w pracy?
Jesteśmy indywidualistami. Trudno nam się podporządkować szefowi i grupie. A obowiązków nie dzielimy na typowo kobiece i męskie.
17.06.2010 12:14
Jesteśmy indywidualistami. Trudno nam się podporządkować szefowi i grupie. A obowiązków nie dzielimy na typowo kobiece i męskie.
Najnowsze badanie Talent Club, zrealizowane przez Extended Disc, obala mit, że polska kultura ma typowo męski czy patriarchalny charakter. Okazuje się, że – wbrew feministkom i schematowi z literatury naukowej – faceci nad Wisłą pozwalają sobie na okazywanie emocji, a kobiety – mogą osiągać sukces zawodowy.
Kiedyś może rzeczywiście głównym zadaniem życiowym mężczyzny było robienie kariery i zarabianie pieniędzy, a rolą kobiety – opieka nad domem i rodziną. Ale – jak mówi Romeo Grzębowski, koordynator sondażu i ekspert programu Talent Club – to już przeszłość. - Silnie zakorzeniony w umysłach tradycyjny podział ról społecznych już stracił rację bytu. Do naszych gospodarstw domowych i firm wchodzi równouprawnienie – stwierdza Grzębowski. Przez kobiecość stereotypowo rozumiemy delikatność i uczuciowość, a przez męskość – twardość. Trzymając się tego rozróżnienia, trzeba stwierdzić, że w Polsce dominuje kobiecy typ przywództwa. Jest on najbardziej rozpowszechniony w służbie zdrowia, ale również w przemyśle i IT. Natomiast najbardziej męski styl zarządzania preferują takie branże jak handel, finanse i ubezpieczenia.
Gdzie dwóch Polaków…
Badanie Extended DISC nie potwierdza męskiej dominacji w polskiej kulturze przywództwa. Za to jego wyniki zbieżne są z popularnym przekonaniem, że jesteśmy narodem indywidualistów. Co chyba najlepiej oddaje przysłowie: „Gdzie dwóch Polaków, tam trzy opinie”. Wolimy działać w pojedynkę, z dużą dozą niezależności i wolności, a decyzje chętniej podejmujemy samodzielnie niż grupowo. Jakkolwiek natężenie naszej autonomii zależne jest od zawodu i branży. Pracę zespołową najbardziej cenią osoby zajmujące się produkcją, przemysłem i opieką zdrowotną. A najwięcej „samotników” i „wolnomyślicieli” jest w sektorze finansowym i ubezpieczeniach.
Marek Smolarz, dyrektor generalny Diners Club Polska, stwierdza, że nie dziwi go ten wniosek z badania.
– W firmie zajmującej się finansami niezwykle ciężko o kompromis. Tu liczy się siła przebicia, samodzielność, ale również indywidualne podejście do problemu oraz umiejętność obrony swoich racji – mówi Smolarz.
Musi to na Rusi
W naszym kraju nie ma szczególnego dystansu do władzy ani upodobania do sztywnych regulacji i procedur – oto kolejny wniosek płynący z badania. Zgodny zresztą ze znanym porzekadłem: Musi to na Rusi, a w Polsce, jak kto chce. Większość branż nie aprobuje zbyt dużych przywilejów, oznak statusu i tytułomanii. Preferowana jest w nich równość i płaskie struktury organizacyjne. Wyjątek stanowi stosunkowo mocna zhierarchizowana służba zdrowia. Nie lubimy też biurokracji oraz wielości przepisów, zakazów i nakazów. Raczej grozi nam lekki anarchizm niż kult prawa. Jedynie administracja publiczna słynie z przeregulowania.
Wbrew międzynarodowym mitom
Wyniki Badania Kultury Przywództwa w Polsce wśród uczestników programu Talent Club pokazują zupełnie inny obraz Polaków, niż prezentowane do tej pory badania naszej kultury narodowej. Są zdecydowanie różne od przekonań prof. Geersta Hofstede, który próbował wykazywać, że nasz kraj wyróżnia się „wysokie natężeniem unikania niepewności”. Co wyraża się na przykład ujmowaniem wszystkiego w ramy przepisów albo nadmiernym dystansem do władzy. Jest dokładnie na odwrót – twierdzą eksperci Extended DISC. Opisują polską kulturę przywództwa jako najbardziej zbliżoną do kultury takich krajów, jak Kanada, Norwegia, Finlandia, Szwecja, Wielka Brytania oraz Irlandia. Za to najdalej nam – ich zdaniem – w pojmowaniu przywództwa do społeczeństw Japonii, Brazylii, Francji, Niemiec, Włoch czy Singapuru.
(Janusz Sikorski)