Jak i dlaczego Terravita walczy z Białorusią
Gdy wicepremier Pawlak odpowiedzialny za gospodarkę namawia do inwestowania na Białorusi, jedna z polskich firm zdecydowanie przestrzega przed takim krokiem.
12.03.2009 | aktual.: 18.03.2009 14:54
Jest to prawdopodobnie jeden z pierwszych takich przypadków, gdy po zachęcie ze strony rządu do inwestowania w jakimś kraju, zabiera głos prywatna firma i ostrzega przed skutkami takich działań. Terravita, producent słodyczy z Wielkopolski, nie żałowała wysiłków i pieniędzy, żeby przedstawić swój odmienny pogląd na inwestowanie na Białorusi. Firma wykupiła płatne ogłoszenia we wczorajszych gazetach, w których pisze dlaczego przestrzega polskie spółki przed wchodzeniem do Białorusi.
W ogłoszeniach Terravita wyjawia, że mocno sparzyła się na białoruskich interesach. Zwraca się do obywateli naszego kraju oraz polskich instytucji potencjalnie zainteresowanych inwestowaniem na Białorusi o rozwagę przed podjęciem decyzji o uruchomieniu tam działalności gospodarczej.
Kiedyś Terravita należała do największych polskich inwestorów na Białorusi. Uruchomiła w Mińsku fabrykę czekolady, inwestując 1 mln dolarów w maszyny i urządzenia. Jak się potem okazało, na podstawie fałszywych dokumentów zostały one skradzione.
„Przedłużające się postępowania karne przeciwko obywatelowi Białorusi, który naraził nas na straty - nie zmierza bynajmniej ku końcowi - informuje spółka. Jej przedstawiciele mówią dziś, że zostali napiętnowani „za swoja wiarę w istnienie na Białorusi sprzyjających warunków dla przedsięwzięcia gospodarczego”.
„Poruszeni jesteśmy głęboką ufnością, jaką obdarza się rząd Białorusi, utrwalający reżim polityczny i gospodarczy i dyskryminujący Polaków tam mieszkających (...). Publicznie ostrzegamy innych potencjalnych inwestorów przed podejmowaniem tam jakiejkolwiek działalności gospodarczej, apelując aby z naszych doświadczeń czerpali dla siebie wiedzę” - głosi oświadczenie władz Terravity.
JS