Jaka przyszłość czeka polską giełdę?
Czy na giełdy powraca długo wyczekiwana hossa? Jakie działania należy przeprowadzić, aby usprawnić działanie polskiego rynku kapitałowego? Jakie zmiany już są wprowadzane?
08.04.2009 | aktual.: 08.04.2009 14:27
Na te oraz inne tematy rozmawiamy z Beatą Stelmach, prezes SEG, Jarosławem Dominiakiem, prezesem SII oraz Anną Janus, prezes IPO.pl.
Czy obecny okres rzeczywiście jest nienajlepszy do przeprowadzania debiutu, czy może jest to tylko stereotyp, a kluczem do sukcesu jest dobre przygotowanie oferty?
Beata Stelmach, prezes SEG: Dobre oferty powinny zawsze znaleźć inwestorów chętnych do zainwestowania. Większym zainteresowaniem, oczywiście, będą cieszyć się dziś firmy duże, o trwałych fundamentach, realizujące strategie rozwoju w horyzoncie długoterminowym. Zwłaszcza w dobie obecnego kryzysu – także na rynku kapitałowym – im większa oferta, tym rosnące szanse na przyzwoitą płynność na rynku wtórnym – a to obecnie jest jednym z najważniejszych kryteriów ocenianych przez inwestorów. Dlatego też małe spółki, dla dobra swoich obecnych i przyszłych akcjonariuszy, powinny albo odłożyć chwilowo plany pozyskania kapitału przez rynek giełdowy, albo poszukać go w innym miejscu, na przykład wykorzystując unijne środki pomocowe, czy też wśród inwestorów z rynku PE/VC.
Czy prywatyzacja giełdy jest potrzebna?
B.S.: Procesy konsolidacyjne, jakie zachodzą w Europie wywołują konieczność przygotowania przez naszą giełdę strategii pozwalającej na budowanie aliansów strategicznych z innymi organizatorami obrotu. Oczywiście, alianse kapitałowe są największą gwarancją na to, że interes giełdy w Warszawie będzie bezpieczny. Nie zakładam, rzecz jasna, wrogich zamiarów potencjalnych inwestorów, którzy mieliby na celu marginalizację naszego rynku. Myślę jednak, że siła naszej giełdy, a także wciąż duży potencjał rozwoju całego rynku, powinien być dla nas szansą, i że potencjalny nowy akcjonariusz zadba, także we własnym interesie, o budowanie wartości GPW z korzyścią dla całego Regionu.
Jakie zmiany powinna wprowadzić GPW, aby wesprzeć inwestorów?
Jarosław Dominiak, prezes SII: Rozwój rynków finansowych następuje tak szybko, że zmiany są konieczne by zachowywać konkurencyjność i odpowiadać na coraz większe lub nowe potrzeby ze strony uczestników obrotu giełdowego, w tym i inwestorów indywidualnych. Rodzimi inwestorzy prywatni kreują niezmiennie bardzo dużą cześć obrotów na warszawskiej giełdzie. Dlatego też Giełda powinna poświęcać im dużo uwagi i wdrażać projekty, które będą ułatwiały bezpośrednie inwestowanie na giełdzie. Nawet dobrze funkcjonujące rozwiązania powinny podlegać ciągłym zmianom. Dużą rolę Giełdy widziałbym w jeszcze większym popularyzowaniu inwestycji w papiery wartościowe oraz zapewnianiu większego pokrycia analitycznego, szczególnie w segmencie średnich i małych spółek notowanych na GPW. Giełda nawet jeśli nie będzie organizatorem pewnych rozwiązań musi cały czas inicjować zmiany na rynku.
*Czy istnieje problem z jakością wprowadzanych na giełdę podmiotów? Jeśli tak, jak można byłoby temu zaradzić? *
J.D.: Obecnie trudno dokonywać takiej analizy, bo po prostu brak jest firm aspirujących o kapitał z giełdy. Jednak ostatnia hossa, a może trwająca bessa dobitnie dowiodły, że ilość mało kiedy przechodzi w jakość. Niestety bijąc rekordy w liczbie nowych debiutów nie zawsze mogliśmy kupować w publicznej emisji spółki dobre, gotowe do bycia spółkami giełdowymi. Można powiedzieć, że spółki dopraszały do swoich biznesów nowych inwestorów same mając problemy z efektywnym funkcjonowaniem. Za taki stan rzeczy odpowiadają również sami inwestorzy, których euforyczne podejście bardzo często skutecznie potrafiło zamaskować mankamenty debiutantów. Taki stan rzeczy wpisany jest już w cykliczność giełdowej koniunktury. Zapewne dobrym sposobem na choćby częściowe wyeliminowanie w przyszłości słabych emitentów, winno być bardziej profesjonalne działanie ze strony doradców przygotowujących spółkę do debiutu, począwszy od kancelarii prawnej a skończywszy na pośredniku finansowym wprowadzającym spółkę. Dobrym, choć mało realnym
rozwiązaniem byłoby kierowanie się zasadą, że doradcy w procesie upublicznienia kierują się nie tylko optyką właścicieli ale również przyszłych akcjonariuszy. Wtedy już na wczesnym etapie selekcji eliminowane byłyby podmioty nie nadające się na bycie spółką giełdową.
Czy warto szukać już pierwszych okazji inwestycyjnych na rynku akcji, czy rynek ten nie osiągnął jeszcze dna i lepiej poczekać?
J.D.: Tego nie wiem i nie sądzę by ktokolwiek mógł być tego pewien. Choć dla inwestora długoterminowego, kierującego się analizą fundamentalną jest już na pewno dobry czas by selektywnie zacząć się przyglądać niedowartościowanym spółkom. Samo tzw. "łapanie dna" nie ma większego sensu jeśli giełdę traktujemy jako racjonalną inwestycję a nie obstawienie czarnego lub czerwonego w kasynie. Osobiście przyglądam się już grupie kilkunastu- kilkudziesięciu spółek i w przypadku części z nich dokonuję już inwestycji. Jednak do momentu trwalszej poprawy koniunktury zapewne nie będę angażował większości środków przeznaczonych na inwestycje giełdowe.
Jak oceania Pani stan wiedzy spółek, które chciałyby zadebiutować na GPW? Czy często potrzebują one wsparcia merytorycznego?
Anna Janus, prezes IPO.pl: Stan wiedzy spółek na temat praktycznych aspektów funkcjonowania rynku giełdowego jest bardzo różny. Są spółki doskonale przygotowane, w przypadku których wszystkie etapy od momentu podjęcia decyzji o debiucie, do jego przeprowadzenia przebiegają bardzo szybko i sprawnie. Są jednak również firmy, które potrzebują wsparcia merytorycznego, gdyż samodzielnie nie są w stanie rozpocząć właściwego procesu restrukturyzacyjnego, co w szczególności dotyczy spółek małych. Nie jest to jednak niczym szczególnie zaskakującym zważywszy na fakt, iż wiele podmiotów gospodarczych, przed decyzją o debiucie, nie miało do czynienia z praktycznymi aspektami procesu wejścia na giełdę. Tu jednak uwypukla się rola podmiotów, które wspierają spółki w tak ważnym dla nich okresie, aby również emitenci bez właściwego doświadczenia mieli możliwość sprawnego pozyskania kapitału oraz aby byli w stanie spełniać formalne wymogi rynku giełdowego już po przeprowadzeniu debiutu.
Jak ocenia Pani projekt utworzenia przez GPW rynku papierów dłużnych?
A.J.: Polska Giełda już od dłuższego czasu umacnia swoją pozycję, jako lidera rynku kapitałowego Europy Południowo-Wschodniej. W związku z tym każde działanie mające na celu poprawę wizerunku polskiej GPW należy oceniać na plus, zwłaszcza, że nowy projekt wypełni ważną lukę kapitałową, jaka istnieje obecnie na polskim rynku kapitałowym.
Czy warto szukać już pierwszych okazji inwestycyjnych na rynku akcji? Czy może rynek ten nie osiągnął jeszcze dna i lepiej wstrzymać się z decyzjami inwestycyjnymi?
A.J.: Okazje inwestycyjne pojawiają się cały czas. Również w okresie bessy inwestując w instrumenty rynku kapitałowego można osiągnąć bardzo korzystną stopę zwrotu. Jedną z propozycji na okres dekoniunktury są na przykład kontrakty terminowe na których zarabiać można również w czasie spadków. Należy jednak pamiętać, że instrument ten ze względu na dużą dźwignię w zamian za potencjalne zyski cechuje się również podwyższonym ryzykiem. Nie oznacza to jednak, że na inwestycje w akcje jest jeszcze za wcześnie. Walory spółek giełdowych osiągnęły bowiem tak niski poziom, że wciąż pojawiają się nowe okazje. Będąc inwestorem długoterminowym panująca obecnie sytuacja jest wręcz idealna na lokatę kapitału. Zważywszy bowiem na fakt, iż wycena rynkowa wielu polskich przedsiębiorstw jest obecnie bardzo niska, warto coraz uważniej przyglądać się niedowartościowanym spółkom, aby nie przegapić dna bessy, po którym z pewnością nastąpi silne odbicie. Na inwestycje na rynku kapitałowym nie ma więc złych momentów, są tylko
okresy, w których zyski wypracować jest łatwiej i trudniej.
Nina Hamernik
IPO.pl