Jedyny ratunek w pracownikach ze Wschodu
Jak przyznają plantatorzy truskawek,
szparagów często pracownicy z Rosji i Ukrainy ratują ich przed
katastrofą. Gdyby nie oni owoce i warzywa zostałyby na polu -
czytamy w "Gazecie Lubuskiej".
07.06.2004 | aktual.: 07.06.2004 06:58
Zaczynają pracować przed godz. 6.00. Najbardziej wprawni potrafią zebrać dziennie nawet 100 kg. Jeśli utrzymują to tempo codziennie miesięcznie są w stanie zarobić nawet 4 tys. zł miesięcznie. _ "Nie uważamy, że robimy krzywdę bezrobotnym Polakom, oni tej pracy nie chcą wykonywać" _ - dodaje Atanas z Iwanowa. - _ "Wy jeździcie do Niemiec i Hiszpanii, dla nas Polska jest taką Hiszpanią" _ - pisze dziennik.
Jak mówi Henryk Wierucki z plantacji w okolicy Nowego Miasteczka opierają się na grupie doświadczonych pracowników, których zatrudniają od lat. Próbowali załogę uzupełnić ludźmi przysyłanymi z urzędu pracy, ale nie był to dobry pomysł. _ "Przyjechali, popatrzyli i w większości odwrócili się na pięcie twierdząc, że to zbyt ciężka praca" _ - dodaje Artur Buśko - czytamy w gazecie.
Według dziennika, plantatorzy truskawek z okolic Ochli także nie mają najmilszych wspomnień po ludziach rekrutowanych przez pośredniaki. Popracowali dwie godziny i praktycznie uciekli z pola zostawiając pracodawcę. Później rekrutowali ludzi z przysłowiowej "łapanki" gdyż owoce gniły na polach. Oficjalnie truskawkowi rolnicy zapewniają, że pracowników ze wschodu nie mają. "Kary są koszmarnie wysokie, kontrole są częste i ryzyko okazuje się bardzo duże" - mówi plantator truskawek z okolic Świdnicy. _ "Szkoda bo ci ludzie ze wschodu są zdecydowani na wszystko i jak przyjeżdżają do pracy to pracują. Solidnie" _. Dobry zbieracz jest w stanie oddać 50 koszyków owoców, bardzo dobry nawet sto. Za koszyk - plantatorzy płacą od 1,5 do 2 zł.
Okazuje się, że o pracowników sezonowych jest ciężko przede wszystkim w rejonach, gdzie jest dużo plantacji. Na wielu, mimo strachu przed kontrolami, pracują Rosjanie i Ukraińcy - informuje "Gazeta Lubuska".