Już nigdy kredyty nie będą tak tanie...

Na tak tanie kredyty na mieszkanie, jak za czasów panowania franka szwajcarskiego, nie ma co liczyć. Hipoteki są drogie i, co gorsze, coraz trudniej dostępne. Zamiennika taniego franka nie ma i nie będzie. Jedynym ratunkiem mogą być bankowe promocje.

Już nigdy kredyty nie będą tak tanie...
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

02.04.2012 | aktual.: 03.04.2012 11:51

Choć niedawno media ogłosiły koniec ery kredytów frankowych, to ostatni na rynku bank Nordea cały czas ich udziela. Problem w tym, że tylko klientom zarabiającym powyżej 15 tys. zł. Frank stał się więc produktem luksusowym, podobnie dzieje się z kredytami w euro, a nawet w złotych.

Kolejne rekomendacje wydawane przez Komisję Nadzoru Finansowego związały bankom ręce, a klientom zafundowały kredyty coraz trudniej dostępne i coraz droższe. Choć wydawało się, że alternatywą dla franka będzie kredyt w euro, to dziś także ta waluta jest mało atrakcyjna.

Z danych Open Finance wynika, że dostać taki kredyt możemy w ośmiu bankach, z czego trzy wymagają, byśmy zarabiali w euro. Dla statystycznego Kowalskiego mało dostępne będą także oferty Deutsche Banku i Polbanku, które wymagają zarobków przekraczających 10 tys. zł miesięcznie.

- Jeśli klientowi udałoby się dostać atrakcyjny obecnie kredyt złotowy z marżą wynoszącą 1 lub 1,1 proc., to nie uwzględniając dodatkowych opłat, rata 25-letniego kredytu w wysokości 200 tys. zł wyniesie w tym przypadku między 1283 a 1295 zł. Dla porównania najkorzystniejsza oferta kredytu w euro da ratę w wysokości 1102 zł. Oszczędność na kredycie w euro wyniesie miesięcznie ok.180-190 zł - wylicza Halina Kochalska z Open Finance.

Nie jest to więc kwota powalająca. Tym bardziej że bierzemy na siebie ryzyko walutowe. Euro ostatnio spadło do poziomu 4,15 zł i nie jest to kurs szczególnie atrakcyjny. Choć wielu ekspertów uważa, że wspólnotowa waluta może kosztować jeszcze mniej.

- W perspektywie umocnienia złotego i obecnie znacząco niższych stóp procentowych w strefie euro taki kredyt będzie opłacalny. Trzeba pamiętać, że zapewne w kilka lat wejdziemy do strefy euro, więc ryzyko kursowe będzie nas dotyczyło tylko przez kilka lat - przekonuje jednak Paweł Majtkowski.
Jego zdaniem wszystko powinno zależeć do tego, jaką marżę uda nam się uzyskać w banku. Te proponowane dla większości klientów w granicach trzech proc. nie są zbyt opłacalne.

Nawet państwo już nie poratuje

Kończy się także promocja zafundowana nam przez państwo w postaci Rodziny na Swoim. W ramach programu rząd spłaca za pożyczającego połowę odsetek przez pierwsze osiem lat kredytu. Pozwala to zmniejszyć ratę nawet o jedną trzecią. Jesienią zeszłego roku znowelizowano jednak przepisy dotyczące RnS. Choć zezwolono na udzielanie kredytów z dopłatą singlom, to jednocześnie zmieniono limity cenowe. Odtąd znalezienie mieszkania spełniającego warunki programu, szczególnie w dużych miastach, graniczy z cudem.

- Dla większości klientów RnS już nie istnieje. Spadek liczby nowo udzielanych kredytów RnS jest wręcz dramatyczny - uważa Paweł Majtkowski.

Potwierdzają to dane Banku Gospodarstwa Krajowego. Wynika z nich, że liczba nowych kredytów RnS drastycznie spada. Na przykład luty był pod tym względem najsłabszym miesiącem od dwóch lat. Od kwietnia będzie jeszcze gorzej bo limity cenowe na mieszkania poszły jeszcze mocniej w dół. W Warszawie limit spadł z ponad 6400 zł do 5900 zł. Wszystkie te zmiany zmierzają do całkowitego wygaszenia programu z końcem 2012 roku.

W banku jak w supermarkecie - najważniejsze są promocje

Coraz trudniej dostać też korzystny zwykły kredyt złotowy. Choć jeszcze rok temu wydawało się, że banki mogą zejść z marżą poniżej jednego procenta, to dziś jest to oferta tylko dla nielicznych najlepiej zarabiających klientów.

- Przed kryzysem najlepsze marże w złotówkach to było nawet pół procenta. Dziś nie ma szans na powrót do tych poziomów. Obecnie najlepsze propozycje oscylują w okolicach jednego procenta. Ale jest to już inny jeden procent niż kilka lat temu. Wymogi, jakie trzeba spełnić, są dużo bardziej wyśrubowane. Oprócz kupna kredytu najczęściej musimy też założyć w tym banku konto czy kartę kredytową. To nie są oferty bezwarunkowe - stwierdza analityk Expandera.

Gdzie szukać więc dobrego kredytu? Najlepiej na promocjach. Wbrew pozorom takie też są w bankach. Często promocje kredytowe organizuje na przykład Pekao SA. Atrakcyjne oferty można też znaleźć na targach mieszkaniowych. Oprócz deweloperów są tam banki, które potrafią zaoferować targową marżę bliską jednego procenta i to każdemu.

- Trzeba szukać promocji i najniższej marży. To jedyna szansa na uzyskanie dziś korzystnego kredytu - stwierdza Paweł Majtkowski.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także