"Kaczyński nie może liczyć na poparcie przedsiębiorców"
Według Jeremiego Mordasewicza z Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan", kandydat PiS nie może liczyć na poparcie przedsiębiorców, bo opowiada się za gospodarką centralnie sterowaną, nie dostrzega problemu starzenia się społeczeństwa i daje sygnał, że będzie wetował ustawy, które ograniczałyby wydatki socjalne państwa. Jeremi Mordasewicz dodał, że obaj kandydaci niewiele mówią o gospodarce, więc trzeba opierać się na deklaracjach i dokonaniach ich partii w sferze gospodarki.
Na przykład PiS, będąc przy władzy opóźnił o dwa lata ograniczenie możliwości przechodzenia na wcześniejsze emerytury i to ryzyko wzięła na siebie Platforma - powiedział Mordasewicz.
Jego zdaniem środowisko przedsiębiorców, jak również naukowców i studentów kierunków ekonomicznych poprze Bronisława Komorowskiego, nie tyle ze względu na niego samego, co na partię, z którą jest związany. Dodał, że przedsiębiorcom bardzo zależy na dobrych stosunkach z Niemcami i Rosją.
Kongres Przedsiębiorców skupia siedem organizacji biznesu w Polsce: Amerykańską Izbę Handlową, Krajową Izbę Gospodarczą, Polską Konfederację Pracodawców Prywatnych "Lewiatan", Polsko-Niemiecką Izbę Przemysłowo-Handlową, Polską Radę Biznesu, Pracodawców RP i Związek Rzemiosła Polskiego.
Podczas spotkania z przedstawicielami pracodawców należących do Kongresu Przedsiębiorców Jarosław Kaczyński opowiedział się przeciwko likwidacji przywilejów emerytalnych oraz za uproszczeniem Kodeksu Pracy i zmianą przepisów dotyczących związków zawodowych.
Według kandydata PiS na prezydenta Polska potrzebuje nowej eksplozji przedsiębiorczości, dla której trzeba stworzyć warunki prawne i kapitałowe. Jarosław Kaczyński porównał problemy, z którymi musi zmierzyć się przedsiębiorca, do worka kamieni na plecach.
Janusz Pietkiewicz z organizacji Pracodawcy RP zwrócił uwagę, że od 89. roku "worek kamieni" jeszcze urósł, bo w stosunku do ustawy Wilczka, do której odwołuje się prezes PiS, na przykład liczba obszarów wymagających koncesji wzrosła z jedenastu do ponad 400. Janusz Pietkiewicz przypomniał też, że wynegocjowane w zeszłym roku postanowienia Paktu Antykryzysowego nie zostały dotąd wprowadzone w życie. Trzeba znieść barierę uzgodnień resortowych, które blokują wszelkie zmiany, trzeba dostosować Kodeks Pracy i rolę związków zawodowych do nowych warunków ustrojowych - mówił Janusz Pietkiewicz.
Jarosław Kaczyński powiedział, że umowa o stałą pracę jest takim samym elementem cywilizacji jak prawo spółki, więc ingerując w przepisy Kodeksu Pracy, należy zachować ostrożność. Zgodził się, że trzeba coś zrobić z przepisami dotyczącymi związków zawodowych, bo jak powiedział, dochodzi do sytuacji, że w jednym zakładzie pracy bywa ich po kilkadziesiąt. Reprezentacja pracowników powinna być reprezentacją realną, a nie czymś takim, co można stworzyć dla bardzo partykularnego, dotyczącego kilku osób celu - przyznał Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS sprzeciwił się likwidacji przywilejów emerytalnych służb mundurowych, i górników a także radykalnym zmianom w KRUS. Powiedział, że to cena równowagi społecznej. Tłumaczył, że prawo do wcześniejszej emerytury rekompensuje wojskowym i policjantom stosunkowo niskie wynagrodzenia, a górnikom trudy wyjątkowo ciężkiej i ryzykownej pracy. Jarosław Kaczyński poradził też Jeremiemu Mordasewiczowi z Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan", by zjechał na dół kopalni przynajmniej na dwie godziny.
Jarosław Kaczyński wcześniej był na Śląsku, gdzie spotkał się z rzemieślnikami oraz w Zagłębiu z robotnikami. Jarosław Kaczyński odwiedził Katowice i Sosnowiec. Podczas wizyty wiele razy wypominał swojemu kontrkandydatowi Bronisławowi Komorowskiemu błąd, który popełnił podczas debaty, gdy powiedział, że Huta Katowice jest w Katowicach, podczas gdy jest ona w Dąbrowie Górniczej.
Jarosław Kaczyński przyznał, że taka pomyłka może się zdarzyć, lecz jednocześnie wytknął kandydatowi Platformy Obywatelskiej, że nazwał prywatyzację huty "dobrą prywatyzacją". Tymczasem, jak mówił Jarosław Kaczyński, kosztowała ona zwolnienie kilkunastu tysięcy ludzi i ubezwłasnowolnienie zakładu.
Pytany przez dziennikarzy, czy on sam nie pomylił się mówiąc o przeniesieniu produkcji Fiata Pandy z Tychów do Włoch, gdy tak naprawdę tam produkowany ma być po prostu nowy model stwierdził, że tak przedstawiono mu sytuację. Dodał, że jest to nieporównywalne z sytuacją, gdy ktoś nie wie, w jakim mieście jest Huta Katowice.