Kandydat z Myszką Miki - dostanie pracę?

Jedni mają pracę na wyciągnięcie ręki, inni szukają zatrudnienia miesiącami. Problem nie zawsze tkwi w kwalifikacjach czy ich braku

Obraz

Jeden z kandydatów do pracy przysłał fotografię, na której jest w krawacie z Myszką Miki - wspomina Mirosław Sobczak, szef działu handlowego w dużej firmie IT. - Podziękowałem mu za zainteresowanie naszą ofertą. Dodałem, że to nie jest nabór do Disneylandu.

Jedni mają pracę na wyciągnięcie ręki, inni szukają zatrudnienia miesiącami. Problem nie zawsze tkwi w kwalifikacjach czy ich braku. Zdarza się, że osoba dobrze wykształcona fatalnie wypada podczas rekrutacji.

Menedżerowie, doradcy personalni i HR-owcy zgodnie twierdzą, że wielu pracowników i bezrobotnych w ogóle nie wie, jak się zabrać za szukanie posady.

Często przepadamy już na pierwszym etapie, czyli podczas przygotowywania aplikacji. Nierzadko się zdarza, że papiery, które trafiają na biurko head-hunterów, są nieestetyczne – i co gorsza – seryjne, sztampowe, nieaktualne.

- Niektórzy kandydaci wysyłają jakieś kopie kopii, na dodatek z odręcznymi poprawkami, bazgrołami powielonymi na ksero – mówi Edmund Rusakiewicz, dyrektor działu kadr w jednej z poznańskich firm. - Takie curriculum vitae natychmiast wyrzucam do kosza. Dyskwalifikują też niepoważne zdjęcia kandydatów, dołączone do podań.

- Jeden z panów przysłał fotografię, na której jest w krawacie z Myszką Miki – wspomina Mirosław Sobczak, szef działu handlowego w dużej firmie IT. – Podziękowałem mu za zainteresowanie naszą ofertą, ale zaraz dodałem, że to nie jest nabór do Disneylandu. Niewielu bezrobotnych przechodzi przez kolejne sito – rozmowę kwalifikacyjną.

- Nierzadko kandydat nie wie nawet, w jakiej firmie i branży chce się zatrudnić – zauważa kadrowiec Dariusz Nowicki. - Owszem, zna nazwę przedsiębiorstwa, ale nic poza tym. Nie zadał sobie trudu, by sprawdzić w internecie, w czym się specjalizujemy.

Inny niewybaczalny, a jednak często popełniany, grzech? Spóźnić się na spotkanie wstępne. I nie poinformować telefonicznie o poślizgu, np. z powodu korków ulicznych. - Osoba, której naprawdę zależy na posadzie, wyjdzie z domu kwadrans wcześniej – stwierdza Nowicki.

Nasze szanse może też przekreślić niestosowne ubranie lub ostry makijaż. Bywa, że kandydat na stanowisko menedżerskie przyjdzie na rozmowę w dżinsach i flanelowej koszuli.

Kolejnym błędem jest brak zaangażowania, determinacji i wiary w siebie. Szukanie pracy to zajęcie na cały etat. Nie dziwmy się, że jesteśmy nieskuteczni, skoro działamy zrywami, bez przekonania i chaotycznie. Aby osiągnąć zamierzony cel, potrzeba wytrwałości. Jak pisze Ernst Junger: „Nie każdy dzień przynosi łowy. Ale każdy dzień powinien być dniem polowania”.

Ale nawet konsekwencja nie wystarczy. Musimy mieć jakąś strategię, plan. Najważniejsze jest dokładne określenie celu.

- To tak jak z szukaniem grzybów. Możemy biegać po całym lesie, licząc na szczęśliwy traf lub ograniczyć się do miejsc, które zwykle obfitują w dorodne okazy – tłumaczy Edmund Rusakiewicz.

Jego zdaniem w niektórych rejonach kraju choćby człowiek miał wszelkie niezbędne kwalifikacje, i tak nie zdobędzie satysfakcjonującej posady. - Może lepiej dać sobie spokój z małymi miastami, a od razu jechać do takich ośrodków, jak Warszawa, Wrocław czy Trójmiasto – sugeruje menedżer. – Nie ma sensu ograniczać się do miejsca swego zamieszkania. Ale to oczywiście zależy do branży, kwalifikacji kandydata.

Kłopoty ze sprecyzowaniem pola poszukiwań często wynikają z tego, że po prostu nie mamy pomysłu na siebie.

- Nie wiesz, jaki zawód chcesz wykonywać? Zastanów się, co najlepiej umiesz robić i poszukaj kogoś, kto zechce to kupić – radzi Marcin Cichosz, psycholog biznesu.

- Tym kimś może być pracodawca, ale też klient, jeśli zdecydujesz się otworzyć własną firmę – dodaje Jerzy Kubicki, od pięciu miesięcy właściciel warsztatu samochodowego. Przez ostatnie trzy lata był sprzedawcą w salonie samochodowym. Do czasu, aż kryzys uderzył w branżę motoryzacyjną. Gdy sprzedaż aut spadła, szef podziękował mu za dalszą współpracę.

- Zawsze lubiłem dłubać przy silnikach, a jednocześnie miałem żyłkę do interesów – podkreśla Kubicki. – Przeanalizowałem swoje mocne i słabsze strony. Co doprowadziło mnie do wniosku, że warto zaryzykować.

Janusz Sikorski

Wybrane dla Ciebie
O tych pracowników biją się firmy. Płacą 30 tys. zł miesięcznie
O tych pracowników biją się firmy. Płacą 30 tys. zł miesięcznie
Ikea uruchamia cyfrowy second hand. Oto co można kupić za 10 zł
Ikea uruchamia cyfrowy second hand. Oto co można kupić za 10 zł
Ten sklep znał każdy Polak. Sieć z elektroniką znika z Europy
Ten sklep znał każdy Polak. Sieć z elektroniką znika z Europy
"Powstała moda na te znicze". Ludzie wydają po kilkaset złotych
"Powstała moda na te znicze". Ludzie wydają po kilkaset złotych
Uwaga przy jesiennych porządkach. Kary mogą sięgać 5 tys. zł
Uwaga przy jesiennych porządkach. Kary mogą sięgać 5 tys. zł
Najnowsza atrakcja w turystycznym raju Polaków. Znamy ceny biletów
Najnowsza atrakcja w turystycznym raju Polaków. Znamy ceny biletów
To on wygrał Konkurs Chopinowski. Taką nagrodę zgarnął
To on wygrał Konkurs Chopinowski. Taką nagrodę zgarnął
To oni podbijają polski rynek pracy. Zastępują Ukraińców
To oni podbijają polski rynek pracy. Zastępują Ukraińców
To koniec rodzinnej piekarni. Działali na rynku ponad 40 lat
To koniec rodzinnej piekarni. Działali na rynku ponad 40 lat
Trwa demontaż na Mazurach. Zmiany od nowego miesiąca
Trwa demontaż na Mazurach. Zmiany od nowego miesiąca
Kasjerka ofiarą mobbingu. Jest wyrok. Biedronka ma zapłacić 30 tys. zł
Kasjerka ofiarą mobbingu. Jest wyrok. Biedronka ma zapłacić 30 tys. zł
Przekręt na sześć cyfr w fabryce mięsa. Dyrektor usłyszał wyrok
Przekręt na sześć cyfr w fabryce mięsa. Dyrektor usłyszał wyrok