KE: zero tolerancji dla dyskryminacji firm i klientów w UE

Komisja Europejska zapowiedziała w piątek "zero tolerancji" dla bezprawnych dodatkowych wymagań, jakie kraje UE często stawiają usługodawcom i usługobiorcom z innych krajów członkowskich. KE chce m.in. przyspieszyć procedury o naruszenie unijnego prawa.

KE: zero tolerancji dla dyskryminacji firm i klientów w UE
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

08.06.2012 | aktual.: 08.06.2012 15:50

Chodzi zwłaszcza o sektory, w których kraje najczęściej tworzą bariery dla zagranicznych usługodawców, czyli budownictwo, turystyka i usługi dla biznesu, m.in. prawne.

- Przedstawiciele małych i średnich firm mówią mi, że wciąż napotykają na przeszkody na europejskim rynku. KE i kraje członkowskie muszą współpracować, by reguły jednolitego rynku były wdrażane, stosowane i egzekwowane - oświadczył w piątek komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Michel Barnier. - Wzrost gospodarczy jest w czołówce naszych priorytetów, nie możemy pominąć ani jednej szansy, by go promować - dodał.

- Będziemy szczególnie twardzi względem zakazanych wymogów stawianych przez kraje w odniesieniu do narodowości (usługodawców i usługobiorców - PAP). Chcemy przyspieszyć procedury o naruszenie unijnego prawa względem takich krajów - zapowiedziało pragnące zachować anonimowość źródło w Brukseli.

Obecnie średni czas takiej procedury to ponad 2 lata; w przypadku naruszeń dyrektywy usługowej ma on się skrócić do 18 miesięcy. Ponadto mają być przeprowadzane tzw. peer review, czyli "cała '27' usiądzie przy stole" i omówi ze sobą, co robi dla zniesienia barier - wyjaśniło źródło.

KE podała przykłady przeszkód stosowanych przez poszczególne kraje UE w dostępie do swojego rynku usług. I tak, w Polsce szkoły nauki jazdy mogą być prowadzone tylko przez przedsiębiorców mających siedzibę bądź rezydujących w Polsce. Na Cyprze taki wymóg jest stawiany także chcącym prowadzić wynajem samochodów, optykom i usługodawcom w nieruchomościach. Ateny m.in. wyłącznie Grekom pozwalają na zakładanie prywatnych szkół, a w sektorze detalicznym stawiają wymóg rezydowania w kraju co najmniej od dwóch lat. W Austrii tylko rezydenci mogą świadczyć usługi kominiarskie. Natomiast w Portugalii i Słowenii firmy prawnicze muszą wykazać, że 100 proc. ich kapitału należy do prawników.

Ze względu na inną narodowość ograniczany jest też dostęp dla poszukujących usług, zwłaszcza w internecie. Są na przykład obciążani wyższymi stawkami niż klienci w kraju. Firma wynajmująca samochody w Rzymie pobiera różne stawki w zależności od tego, czy wynajmujący korzysta ze strony internetowej niemieckiej, francuskiej czy szwedzkiej - podała kolejny przykład KE wskazując, że także operatorzy sieci komórkowych oferują niższe stawki obywatelom kraju, w którym mają siedzibę.

By zachęcić kraje do usuwania barier w usługach, KE podała szacunki, z których wynika, że gdyby kraje stosowały postanowienia dyrektywy usługowej, miałyby szanse średnio na dodatkowe 0,8 proc. PKB w ciągu następnych 5-10 lat, a nawet na 2,6 proc. "gdyby podeszły ambitnie" i w pełni otworzyły rynek usług. Analitycy Komisji wyliczyli, ile dodatkowego PKB mogłyby zyskać poszczególne kraje członkowskie. Według tych szacunków, Polska w mniej ambitnym scenariuszu może zyskać ok. 0,7 proc. PKB, a w ambitnym - 1,49 proc.

W sprawie rynku usług, KE ma nadzieję na polityczną deklarację przywódców na najbliższym szczycie UE poświęconym pobudzaniu wzrostu gospodarczego.

Z Brukseli Julita Żylińska

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)