KHW/ W kopalni Wesoła pracownicy jadą do pracy na przenośnikach taśmowych
W należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego kopalni Mysłowice-Wesoła górnicy jeżdżą pod ziemią blisko 1,3 km od szybu do pracy na zainstalowanych w tym celu przenośnikach taśmowych. Skraca to łączny czas drogi każdego z nich o ok. 30 minut w ciągu zmiany.
02.04.2015 16:35
O wdrożonym 10 marca rozwiązaniu opowiadał podczas czwartkowej konferencji prasowej w kopalni Wesoła prezes KHW Zygmunt Łukaszczyk. Kosztem ok. 2,5 mln zł zainstalowano tam układ transportowy, z którego korzysta załoga pracująca w ścianie wydobywczej, przodku chodnikowym oraz przy robotach pomocniczych.
Jak akcentował Łukaszczyk, poprawa podziemnego transportu to konieczność wobec rosnącej długości tras, jakie muszą pokonywać pracownicy pod ziemią. Ponieważ czas pracy w tym wypadku jest określony przepisami (7,5 godz.), wydłużanie czasu transportu (w niektórych kopalniach to znacznie powyżej godziny) skraca czas pracy na stanowisku. "Efektywność pracy to kierunek dochodzenia do opłacalności polskiego węgla" - mówił w czwartek prezes KHW.
Działający w Wesołej układ transportowy składa się z dwóch przenośników o łącznej długości 1265 metrów. Różnica poziomów między podszybiem a miejscem docelowym sięga 124 metrów. Prędkość przenośników to 2 m/s, czyli ponad 7 km/h, a czas przejazdu - niespełna 11 min. (wobec niespełna pół godziny pieszo). Pierwsza taśma pozwala na transport w jedną stronę (stromo pod górę). Druga, znacznie dłuższa taśma, umożliwia jazdę w obu kierunkach.
Chociaż już wcześniej w różnych polskich kopalniach próbowano przystosowywać do jazdy ludzi przenośniki służące do transportu urobku (np. w należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej kopalni Jas-Mos), projekty te najczęściej zarzucano. Powodem były koszty oraz większa niż w dedykowanych rozwiązaniach liczba koniecznych do uzyskiwania w nadzorze górniczym tzw. odstępstw od obowiązujących przepisów.
Przenośniki w Wesołej zainstalowano w wyrobiskach pomocniczych, przez co nie kolidują one z głównymi arteriami transportowymi. Pozwala to m.in. na utrzymanie normalnej wydajności przenośników urobkowych i daje znaczną poprawę bezpieczeństwa (wiele wypadków w kopalniach to wypadki związane z transportem).
Według Łukaszczyka koszt zabudowy przenośników do jazdy ludzi był porównywalny z kosztem zamontowania analogicznej długości kolejki spągowej (klasycznej kolejki szynowej). Ta forma transportu jest jednak od kolejki nieporównywalnie efektywniejsza.
Z przenośników na każdej zmianie korzysta ok. 50 pracowników. Przy skróceniu czasu dojazdu łącznie o pół godziny korzyść to 25 dodatkowych efektywnych godzin roboczych - czyli praca pięciu ludzi. Górnicy są mniej zmęczeni: dwukrotna podróż w pozycji leżącej zamiast pieszo zmniejsza ich wydatek energetyczny średnio o ok. 342 kcal na pracownika.
Przenośniki wyposażono w infrastrukturę służącą bezpieczeństwu. Urządzenia włączają się (na czas potrzebny na przejazd) po przekroczeniu specjalnej bramki. Górnicy wsiadają i wysiadają w biegu na zainstalowanych w osi przenośników specjalnych pomostach z poręczami. Potem, w czasie jazdy, kładą się na taśmie.
Przenośniki są nadzorowane, w kluczowych miejscach monitorowane i wyposażone w oznaczenia świetlne. Jeśli coś się stanie, obok taśmy znajduje się linka wyłączająca napęd. Inne urządzenia (osłony i odbojnice) zabezpieczają przed przekroczeniem strefy jazdy na końcu przenośnika.
Uruchomienie dwóch pierwszych przenośników do jazdy ludzi to - w zamierzeniach - początek rozwoju tej formy transportu w Wesołej. Do 2017 r. kopalnia planuje zainstalować lub zmodernizować kolejnych sześć przenośników taśmowych o łącznej długości ok. 4 km. Już w tym roku ma to być m.in. dwukierunkowy transport o łącznej długości prawie 1,8 km.
W kopalni Wesoła 6 października ub. roku doszło do zapalenia się metanu, w efekcie czego zginęło pięciu górników, a ok. 30 zostało rannych. Jak mówił w czwartek Łukaszczyk, kopalnia odbudowała się już po tamtej katastrofie. Jego zdaniem, "w sensie przyszłościowym jest matką-żywicielką KHW". "Zawsze miała bardzo dobre wyniki" - wyjaśnił prezes KHW.
Według Łukaszczyka także dzisiaj "nie można powstydzić się" jej wyników na tle polskiego górnictwa węgla kamiennego - pod względem wydajności, efektywności, zastosowanych rozwiązań i uzyskiwanych cen za urobek. Wydobywa cenne dla firmy węgle grube i miały energetyczne. Obecnie opiera się o dwie ściany wydobywcze; jedna ściana pozostaje po katastrofie otamowana.