Kiedy do twych drzwi puka komornik...

Czesław Kacprzak był ciężko chory na raka, kiedy nagle z jego konta zniknęło 50 tysięcy złotych. Były to oszczędności jego życia. Kiedy chciał się dowiedzieć, dlaczego zabrano mu pieniądze, komornik odmówił mu wyjaśnień. Czy miał prawo?

Kiedy do twych drzwi puka komornik...
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

26.02.2013 | aktual.: 01.03.2013 07:04

Komornik poinformował pana Kacprzaka jedynie kto jest wierzycielem, spółdzielnia mleczarskiej z Grajewa, ale tam odprawiono go z kwitkiem. Niestety wkrótce po tym wydarzeniu pan Czesław zmarł. Zdaniem rodziny przejścia i utrata oszczędności przyczyniły się do szybszego pogorszenia się stanu zdrowia.
Dopiero dochodzenie rodziny wyjaśniło, że nie przeprowadzono odpowiedniej weryfikacji podczas procesu windykacji. Sprawa ciągnie się od 2009 roku i do dziś nie udało się odzyskać pieniędzy - chociaż wszyscy wiedzą, że doszło do błędu. Powód? Wierzyciel domaga się podpisu na ugodzie od rzekomego dłużnika, który nie żyje.

Co możemy zrobić? Jak się chronić przed windykatorami i komornikami, jeśli jesteśmy niewinni? Ci pierwsi uciekają się czasem do drastycznych metod, które są bezpodstawne, ci drudzy działają czasem jak bezduszne maszyny. Trzeba przede wszystkim znać swoje prawa.

Windykator i komornik to zdaniem wielu Polaków to samo. Obydwaj wprawdzie zajmują się windykacją, jednak zarówno ich możliwości, jak i sposoby działania bardzo się różnią.

Przede wszystkim komornik to funkcjonariusz publiczny, którego sposób działania reguluje ustawa z 1997 r. Tylko on może egzekwować orzeczenia sądowe w sprawach o roszczenia pieniężne i niepieniężne oraz o zabezpieczenie roszczeń. Windykator zaś nie ma określonego statusu prawnego, działa z polecenia wierzyciela i jest przez niego zatrudniany. Często duże firmy mają swoje własne oddziały windykacyjne.

- Dla komornika sądowego świętością jest ustawa. Powinien postępować zgodnie z jej wytycznymi. Natomiast windykator nie ma jednego zbioru przepisów, wykorzystuje wszystko to, czego w danym momencie potrzebuje - czy to będzie kodeks postępowania cywilnego, kodeks administracyjny, czy np. prawo upadłościowe. Jednak jego działania nigdy nie mogą przekroczyć prawa i zawsze powinien móc wylegitymować się pełnomocnictwem uprawniającym go do działania - mówi Jarosław Ciesielski specjalista ds. windykacji należności.

Sprawdzimy obydwie te profesje. Na co mogą sobie pozwolić w trakcie postępowania oraz jak możemy z nimi walczyć, jeśli spotkamy się z działaniem, które wykracza poza granice prawa? Na pierwszy ogień - windykator.

Dochodzenie długów bez sądów

Jeśli przyjdzie do nas windykator zawsze możemy, wręcz powinniśmy, zażądać od niego pełnomocnictwa od wierzyciela. Bez tego dokumentu nie jest on do niczego uprawniony. Co więcej, nawet jeśli firma windykacyjna posiada taki dokument, to nie może zrobić nic więcej niż właściciel długu. Windykator to nie sąd, policja, prokurator czy wspomniany komornik. To przedstawiciel prywatnej firmy.

- Ograniczeń jest sporo. Przykładowo nie wolno natarczywie dopytywać się o stan finansów swego dłużnika. Jednak można, a nawet wręcz trzeba, to zrobić choćby wtedy, gdy ustalamy wspólnie z dłużnikiem nowy plan spłaty zadłużenia - kwotowo i terminowo. Windykator powinien być przyjaźnie nastawiony do dłużnika i egzekwując jego zobowiązanie finansowe powinien tym samym nieść mu pomoc. Dobry windykator powinien być empatyczny. Jestem zwolennikiem windykacji "miękkiej", czyli polubownego odzyskiwania należności. Znane mi są przypadki, kiedy dłużnik był wręcz wdzięczny windykatorowi, że mu pomógł wyjść z długu - podsumowuje Ciesielski.

A co w przypadku, gdy nie trafi się nam porządny pracownik windykacji? Po pierwsze nie może wejść do domu dłużnika bez wyraźnego zaproszenia ani zająć żadnej jego rzeczy; po drugie - dokonywać wizyt lokalnych, których celem jest oszacowanie majątku; po trzecie *- grozić dłużnikowi sądem, policją czy prokuraturą; *po czwarte - natarczywie wypytywać o nasze problemy finansowe lub życie osobiste: sąsiadów, członków rodziny, współpracowników czy przełożonych; po piąte - wprowadzać dłużnika w błąd w kwestii konsekwencji zaprzestania spłaty zadłużenia czy informacji związanych z należnością i procesem windykacji; po szóste - odwiedzać dłużnika w jego miejscu pracy.

Czemu jednak ciągle spotkamy się z takim zachowaniem osób, które zajmują się windykacją? Odpowiedź jest prosta - Polacy nie znają swoich praw, a windykatorzy to wykorzystują. Wywierają naciski, tworzą presję. Prawda jest taka, że realnie mogą zrobić bardzo niewiele. Każdą sytuację z wyżej wymienionych powinniśmy zgłosić na policję bądź do prokuratury jako podejrzenie popełnienie przestępstwa. Możemy także złożyć skargę, jeśli mamy do czynienia z natarczywymi telefonami i wydzwanianiem do późnych godzin nocnych. Po naszej stronie stoi kodeks karny:

Art. 190a k.k.
Kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie narusza jej prywatność, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Co więcej, takie sytuacje powinniśmy natychmiast zgłosić do firmy, która zatrudniła windykatora.
- Dobry windykator powinien tak odzyskać należności, by nie popsuć relacji - współpracy między dłużnikiem a wierzycielem - przekonuje Jarosław Ciesielski.

Z windykatorem możemy się spotkać wtedy, gdy dług jest stosunkowo niewielki albo istnieje nadzieja na szybkie, polubowne załatwienie sprawy. Jeśli nie ma na to szans, wierzyciel może wkroczyć na drogę sądową i tu do akcji wkracza... komornik.

Komornik może więcej

Kiedy do naszych drzwi zapuka komornik, oznacza to, że nasz wierzyciel skierował sprawę do sądu. Jest on urzędnikiem państwowym i może o wiele więcej niż przedstawiciel prywatnej firmy. Tylko on może wejść do mieszkania z nakazem i zająć nasze mienie.

Komornika ograniczają jednak pewne procedury. Do wszczęcia postępowania egzekucyjnego wymagane jest posiadanie przez wierzyciela tzw. tytułu wykonawczego. Jest to tytuł egzekucyjny potwierdzony przez sąd, który wydał klauzulę wykonalności. Mówiąc prościej, jest to sądowe pozwolenie na podjęcie działań.

W większości przypadków tytułu egzekucyjne wydaje sąd. W wyjątkowych sytuacjach może to być bank, który wystawia tzw. bankowy tytuł egzekucyjny. Jednak nawet w tym wypadku egzekucja komornicza nie może zostać wszczęta bez potwierdzenia sądu.

Jeśli wierzyciel uzyska tytuł wykonawczy oraz wniosek o wszczęcie postępowania egzekucyjnego, może wtedy udać się do komornika. We wniosku należy oznaczyć m.in. osobę dłużnika, wysokość dochodzonych roszczeń oraz sposoby egzekucji. Bo podobnie jak windykator - komornik jest niejako zatrudniony przez wierzyciela. Wykonuje jego polecenia i nie może sam zmieniać np. wyznaczonych sposobów egzekucji. Na przykład, jeżeli wierzyciel nie złożył wniosku o egzekucję z wynagrodzenia dłużnika, komornik nie może dokonać jego zajęcia.

Pierwszym krokiem, jaki musi podjąć komornik, jest zawiadomienie dłużnika o wszczęciu postępowania oraz dokonanie rozeznania, co do stanu majątkowego. Przeprowadza tzw. czynności terenowe czy dokonuje zapytań w urzędach, takich jak ZUS, US czy Centralna Ewidencja Pojazdów i Komunikacji.

- W zależności od poczynionych ustaleń dokonuje się stosownych zajęć. Komornik może dokonać zajęcia chociażby świadczeń z ZUS, nadpłaty podatku dochodowego, wynagrodzenia, rachunku bankowego, ruchomości. Czynności komornika ogranicza kodeks postępowania cywilnego oraz przepisy szczególne - tłumaczy anonimowo komornik z województwa łódzkiego.

Co gdy długu nie ma?

Komornik nie sprawdza przed wszczęciem egzekucji, czy dług został lub nie został uregulowany. Jeśli dostaje informacje od wierzyciela, to traktuje ją jako wiarygodną i prawdziwą. Ale może się zdarzyć tak, że w wyniku ludzkiego błędu, pomimo spłacenia długu, zostanie on przekazany do windykacji. W takiej sytuacji dawny dłużnik, od którego komornik domaga się spłaty, może iść do sądu i zawrzeć ugodę. Trzeba pamiętać, że konieczne jest wstąpienie na odpowiednią ścieżkę prawną.

A co gdyby dojdzie do nieuprawnionego zajęcia naszego majątku, np. środków zgromadzonych na koncie czy koncie oszczędnościowym? Tak stało się w przypadku pani Danuty, której komornik zajął 28 tysięcy złotych. Nieuzasadnione zajęcie powstało w wyniku fałszerstwa, którego dokonał adwokat i przekazał takie dane komornikowi.

Chociaż takie historie są bulwersujące, to nie powinniśmy się nimi martwić, ponieważ są rzadkie. W razie takiej sytuacji możemy zaskarżyć nawet bank, w którym posiadamy konto. W świetle prawa i podpisanych umów ciąży na nim obowiązek dokładnej weryfikacji danych przedstawionych przez komornika. W razie niedokładnej weryfikacji z ich strony możemy się domagać zwrotu pieniędzy właśnie od nich.

Jednak kwestia ta nie jest doprecyzowana w ustawie. Pieniądze powinien zwrócić ten, kto je posiada, np. wierzyciel, który wzbogacił się bezpodstawnie.

Żeby kompletnie wyeliminować ryzyko niewłaściwego zajęcia, trzeba poczekać na zmianę przepisów, która narzuci na sądy obowiązek podawania w uzasadnieniach egzekucji nie tylko imienia i nazwiska, ale także numeru PESEL czy numer REGON bądź NIP w przypadku firm. Teraz takiego obowiązku niestety nie ma, zaś projekt zmian dopiero powstaje.

Kto ma płacić za ich działania?

To, co w sposób istotny różni komornika i windykatora, to kwestia kosztów. Windykator to zazwyczaj pracownik firmy, której dłużnik jest winny pieniądze i to od tej firmy dostaje wynagrodzenie. Nie powinien on dokonywać naliczenia kosztów windykacyjnych. Jeśli już coś może być doliczone, to jedynie ustawowe odsetki karne z tytułu zadłużenia. Z kolei komornik pracuje na swoim rozrachunku i będzie doliczał koszty egzekucji. Niestety, może tutaj dochodzić do pewnych nieprawidłowości.

Jeszcze trzy lata temu przepisy pozwalały na naliczanie sztywnych opłat. Przepisy zaskarżył mężczyzna, który odczuł na własnej skórze ich absurdalność.

Kredyt nie był spłacany, komornik wszczął postępowanie egzekucyjne. Jednak zanim doszło do zajęcia, dłużnik złożył wniosek o zawieszenie postępowania egzekucyjnego, ponieważ dogadał się z wierzycielem i podpisano ugodę.

Komornik umorzył postępowanie egzekucyjne, jednak zażądał od dłużnika opłaty w wysokości 5 procent wartości zadłużenia, którą miał wyegzekwować, ale której nie ściągnął, bo doszło do ugody.

Trybunał Konstytucyjny skrytykował takie przepisy i uznał je za niekonstytucyjne. Prowadziły one do nadmiernego i przez to nieuprawnionego uszczuplenia majątku dłużnika.

Co więcej, sędzia sprawozdawca Zbigniew Cieślak, uzasadniając wyrok, zauważył, że chociaż pobieranie opłaty przez komornika jest sprzeczne z ustawą o komornikach sądowych i egzekucji to jednak ponosi on koszty i ryzyko prowadzenia swojej działalności, dlatego ma prawo do wynagrodzenia za prowadzenie egzekucji. Nie może jednak być tak, że dochodzi do rażących dysproporcji między wysokością wynagrodzenia a nakładem pracy komornika.

przepisykomornikwindykacja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)