Kierowca busa pomylił bagaże. Pasażer walczy o zwrot odszkodowania

Łukasz Kolbus domaga się wypłaty odszkodowania za bagaż, jaki stracił w czasie powrotu busem z Warszawy do Lublina. Kierowca oddał jego torbę innemu pasażerowi, a teraz firma transportowa nie zamierza oddawać pieniędzy za stracone rzeczy. Twierdzi, że pasażer sam odpowiada za swój bagaż pozostawiony w samochodzie.

Kierowca busa pomylił bagaże. Pasażer walczy o zwrot odszkodowania
Źródło zdjęć: © WP.PL

16.10.2010 | aktual.: 18.10.2010 09:52

16 września tego roku Łukasz Kolbus wsiadł w stolicy do busa firmy Misura. - Byłem w Warszawie kilka dni. W torbie, którą oddałem kierowcy, miałem ubrania i rzeczy osobiste - opowiada mężczyzna.

Bus dojechał na ul. Ruską w Lublinie około godz. 20.30. - Wysiadałem jako jeden z ostatnich pasażerów. Kiedy podszedłem do luku bagażowego okazało się, że nie ma w nim mojego bagażu - opowiada zdenerwowany pasażer.
Mężczyzna twierdzi, że stracił przedmioty warte ok. 700 zł. Od razu wystąpił do przewoźnika o zwrot pieniędzy. Na razie nie dostał ani złotówki. Przewoźnik twierdzi, że mężczyźnie nie należy się odszkodowanie, bo odpowiedzialność za zostawione rzeczy ponosi pasażer.

- Wszystko wskazuje na to, że doszło do pomyłki. Inny pasażer odebrał od kierowcy nie swoje rzeczy - mówi Michał Sura, szef firmy Misura.

W busie pozostała bezpańska torba innego podróżującego. Pracownicy firmy sprawdzili, czy nie ma w niej przedmiotów, dzięki którym można by ustalić tożsamość innego pasażera. To przeszukanie nic nie dało. - Sądząc po rzeczach, jakie tam znaleźliśmy, torba należała do jakiegoś robotnika - przyznaje Michał Sura. Firma dała ogłoszenie o pozostawionym bagażu na swojej stronie, ale nikt na nie nie odpowiedział.

Misura przekonuje, że w sprawie zrobiła wszystko, co w jej mocy. - To pierwszy taki przypadek od siedmiu lat. Wcześniej takie rzeczy się nie zdarzały - mówi Michał Sura. Zapytaliśmy, czy przewoźnik nie powinien wydawać bagażu, który trafia do luku, za pokwitowaniem. - Na krótkich trasach nie ma takiego zwyczaju. Ani my, ani nikt z konkurencji tak nie robi - usłyszeliśmy u przewoźnika. Takie praktyki stosuje się jedynie w przypadku wyjazdów na znacznie dłuższych trasach.

Łukasz Kolbus jest zaskoczony taką postawą przewoźnika. Twierdzi, że nie otrzymał odpowiedzi na swoją reklamację. Pracownica firmy Misura przekonuje, że wysłała ją mailem. Zdenerwowany pasażer zapowiada, że nie zrezygnuje z walki o zwrot odszkodowania.

transportbusbagaż
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)