Kłopoty z kredytami ma milion Polaków

Agata Wiśniewska wymarzone mieszkanie w Warszawie kupiła dwa lata temu. W całości na kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich. Na urządzenie poszły jej wszystkie oszczędności i cały dostępny limit na kartach kredytowych, zaciągnęła także kredyt ratalny.

Kłopoty z kredytami ma milion Polaków
Źródło zdjęć: © POLSKA Gazeta Opolska | Wojciech Gadomski

04.06.2008 | aktual.: 04.06.2008 08:13

_ Myślałam, że szczęście będzie trwało wiecznie. Niestety, musiałam zmienić pracę i zarabiam dużo mniej niż poprzednio _- opowiada. _ Z niepokojem myślę co by się stało, gdyby złoty wobec franka się osłabił i wzrosłaby moja rata kredytu hipotecznego. Już obecnie na obsługę kredytów wydaję 3 tys. zł miesięcznie. Już kilka razy nie zapłaciłam raty kredytu konsumpcyjnego i karty kredytowej. Moje zadłużenie narasta. _

|

Obraz
Obraz

Obecnie 1,2 mln osób zalega z płatnościami rat powyżej 60 dni. Przez rok ich liczba wzrosła o prawie 200 tys. Ogółem wartość niespłaconego przez nich zadłużenia przekracza 6,7 mld zł, o ok. 2 mld zł niż przed rokiem - wynika z raportu Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor i BIK. Biorąc pod uwagę, że w naszym kraju zadłużonych jest 16 mln osób, oznacza to, że 7,7 proc. ma problemy z regulowaniem zobowiązań w terminie. A z tego wniosek, że dorównaliśmy już Wielkiej Brytanii, gdzie tyle samo kredytobiorców nie płaci rat, przegoniliśmy zaś Holandię, Grecję i Słowację gdzie około 4 proc. dłużników nie reguluje zobowiązań. Powoli zbliżamy się do Niemiec gdzie 8,1 proc. kredytobiorców nie oddaje bankom pieniędzy w terminie.

W Niemczech jako główna przyczynę braku wypłacalności klienci podają utratę pracy lub spadek zarobków, niepowodzenie w biznesie. A jak jest u nas? _ W Polsce grupa podwyższonego ryzyka dzieli się na dwie kategorie - osoby, które z rozmysłem nie regulują zobowiązań, oraz takie z które nie mogą tego robić przede wszystkim z przyczyn losowych - utraty pracy lub spadku dochodów _ - mówi Mariusz Hildebrand, prezes InfoMonitora.

W pierwszej kolejności klienci rezygnują ze spłaty kredytów na zakup towarów, usług i papierów wartościowych, czyli przede wszystkim ratalnych i gotówkowych. Obecnie niespłacanych jest już około 10 proc. kredytów ratalnych. W porównaniu z ubiegłym rokiem to wzrost o 2 proc. Średnia wartość zadłużenia wynosi obecnie 5,6 tys. zł. Przez rok wartość średniej zaległości wzrosła o ok. 700 zł. Tylko z hipotecznymi na razie nie ma problemów. _ Dla Polaków mieszkanie to najwyższa wartość. Dlatego, pomimo iż kredyty hipoteczne rosną najszybciej (ich wartość w porównaniu z początkiem ubiegłego roku zwiększyła się prawie 50 mld zł i wynosi 130,4 mld zł), to są równocześnie najlepiej spłacane _- mówi Krzysztof Markowski, prezes Biura Informacji Kredytowej. _ Niespłacanych jest jedynie 1,5 proc. kredytów na mieszkania _ - dodaje. Obawia się jednak, że i te kredyty zaczną się psuć. Wiele osób kupiło je z myślą o szybkim zysku.Jednak w tym roku ceny stanęły. _ Osoby, które kupiły mieszkania na sprzedaż i nie mogą się ich
pozbyć z zyskiem mogą teraz dołączyć do grona klientów mających problem z obsługą zadłużenia _ - obawia się Krzysztof Markowski.

_ W kolejnych miesiącach problem z niespłacanymi kredytami może narastać. Banki w ostatnim roku bardzo rozluźniły politykę kredytową, sięgając po coraz mniej bezpiecznych klientów - np. zatrudnionych tylko na umowę o dzieło _ - mówi Michał Macierzyński, analityk Bankier.pl. _ W efekcie na koniec kwietnia tego roku w porównaniu z początkiem ubiegłego wartość zadłużenia klientów indywidualnych zwiększyła się o niemal 50 proc. i przekroczyła już 230 mld zł _ - dodaje. Jego zdaniem najbardziej niebezpieczne jest to, ze 70 proc. Polaków deklaruje, że w ogóle nie posiada żadnych oszczędności. Co oznacza, że w razie jakichkolwiek problemów nie będą miały z czego pokryć ewentualnego długu. _ Tymczasem osoby, które trafią do BIK na listę zalegających dłużników stają się automatycznie wykluczone społecznie _- uważa Michał Macierzyński. _ Nie dostaną już kredytu w innym banku, ale także nie kupią np. telefonu komórkowego, bo firmy choćby telekomunikacyjne także sprawdzają czy ich przyszli klienci nie zalegają w innych
firmach z płatnościami _ - wyjaśnia.

Jeśli liczba dłużników gwałtownie zacznie rosnąc oznacza ta także koniec z tanimi i łatwo dostępnymi kredytami. Obecnie większość banków udziela ich na dowód osobisty, bez konieczności dostarczenia dokumentów o zatrudnieniu czy dochodach. Wzrosną tez ceny. Obecnie kredyt konsumpcyjny dostępny jest za 14 - 19 proc. Ale wkrótce stopy te mogą przekroczyć 20 proc. - ostrzegają analitycy.

Beata Tomaszkiewicz
POLSKA Gazeta Opolska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)