KNF nie opublikuje listy spółek, które mogą ponieść straty na opcjach
Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) nie
opublikuje listy banków i spółek publicznych, które zaangażowały
się w walutowe transakcje opcyjne - powiedziała w piątek PAP Marta
Chmielewska-Racławska z KNF.
_ Podawanie do publicznej wiadomości m.in. informacji poufnej, czyli takiej, która istotnie może wpłynąć na kurs akcji spółki - co oznacza, że mogłaby być wykorzystana przy podejmowaniu decyzji przez racjonalnie działającego inwestora - należy do obowiązków samej spółki _ - wyjaśniła Marta Chmielewska-Racławska.
Zdaniem KNF, to spółki publiczne powinny w sposób jak najbardziej rzetelny informować rynek o umowach, które mogą mieć istotny wpływ na ich sytuację finansową.
_ Spółkom, w przypadku których istnieje prawdopodobieństwo ujemnej wyceny nierozliczonych walutowych transakcji opcyjnych, będziemy się szczególnie uważnie przyglądać, zwracając uwagę na wypełniane przez nie obowiązki informacyjne _ - powiedziała Marta Chmielewska- Racławska.
W środę KNF wydała komunikat, w którym m.in. zwróciła również uwagę, że powszechne przekonanie o stałej aprecjacji złotego zwiększyło skłonność do spekulowania na rynku walutowym.
KNF podała, że w opcje zaangażowanych było 99 spółek publicznych.
_ 35 emitentów wykazało stratę z tego tytułu, a 4 kolejne spółki zapowiadają ujemną ekspozycję z tytułu opcji realizowanych w grudniu br. Łącznie straty wszystkich 35 emitentów z tytułu rozliczonych już opcji szacowane są na około 155 mln zł _ - poinformowała KNF w komunikacie.
Na podstawie uzyskanych danych KNF stwierdziła, że "sprawa walutowych instrumentów pochodnych, a w szczególności opcji, nie zagraża obecnie stabilności banków i innych podmiotów sektora finansowego w Polsce".
Kilka miesięcy temu, kiedy złoty umacniał się, przedsiębiorcy sprzedający swoje usługi bądź towary za waluty obce, w obawie przed stratami, zawierali z bankami umowy o tzw. opcje walutowe. Bank zobowiązywał się, że odkupi od przedsiębiorcy np. 10 mln euro po 3,5 zł za 1 euro, nawet gdyby kurs tej waluty wynosił 3,3 zł. Za to bank dostawał opłatę, tzw. premię opcyjną.
Niekiedy umowa z bankiem nie przewidywała wnoszenia takiej opłaty. Dawała natomiast prawo do kupienia od firmy tej samej kwoty np. 10 mln euro np. po kursie 3,6 zł za euro, w sytuacji gdyby złoty osłabł.
Gdy złoty rzeczywiście się osłabił, banki skorzystały z możliwości kupna waluty w ramach opcji, co w wielu przypadkach postawiło firmy w trudnej sytuacji.