Kolejna afera w przemyśle mięsnym
Zakłady "Viola" w miejscowości Lniano (woj. kujawsko-pomorskie) dodawały do produktów wędliny i mięso wycofywane ze sklepów. Proceder trwał od lat. Towar wysyłano też za granicę - do Irlandii, Wielkiej Brytanii, Litwy i Niemiec - ujawnili dziennikarze TVN "Uwaga!"
08.03.2013 | aktual.: 08.03.2013 14:42
- Cały udziec świński uwędzony, upieczony, w zeszłym tygodniu stał na magazynie. Owinęli go folią, w środku była woda, zrobił się grzyb taki biały. Umyli to, podgrzali i jest jak świeży - taką opowieść pracownika zakładu zarejestrowały ukryte kamery reporterów.
Na nagraniu widać, jak zwracane ze sklepów mięso jest segregowane tak, by jak największa część odrzutów trafiła do ponownej sprzedaży. Nawet towar z bardzo krótkim terminem ważności jest przerabiany na mielonki, wędliny i kiełbasy. Proceder odbywał się na wielką skalę. - Miesięcznie sklepy zwracały nawet po kilka ton towaru - mówi informator.
Nie na każdym mięsie można było jednak ponownie zarobić. Sklepy zwracały nawet ewidentnie zepsute produkty: śliskie, cuchnące. - Jeśli takie rzeczy wprowadza się na teren zakładu, to one zakażają stoły, posadzki. Bakteria, chodzi tutaj o listerię, zakaża najczęściej wędliny - twierdzi informator dziennikarzy TVN.
O skandalicznych praktykach zarejestrowanych w zakładzie dziennikarze poinformowali Główny Inspektorat Weterynarii. – Ta żywność nie powinna trafiać do ludzi - mówi Jarosław Naze, Zastępca Głównego Inspektora Weterynarii. I wyjaśnia: - Zakład, który produkuje mięso, nie może przyjmować zwrotów.
Skoro tak, to jakim sposobem zakład, który jak twierdzi informator "Uwagi!", zwroty przyjmował, każdego dnia regularnie otrzymywał dobre oceny kontrolującego go lekarza weterynarii? - Kontrole najczęściej są zapowiedziane, wszyscy wiedzą o tym dzień wcześniej - mówi informator TVN "Uwaga!".
Kilka miesięcy temu w jednym z produktów firmy wykryto groźne dla zdrowia bakterie. Przyczyną zakażenia mogło być właśnie przyjmowanie towaru pochodzącego ze zwrotów. Produkowane w zakładzie mięso i wędliny trafiały do sklepów i jednostek wojskowych.
- Najbardziej bulwersuje mnie, że ten zakład znajduje się na liście tak zwanych zakładów zatwierdzonych, czyli powinna spełniać najwyższe standardy bezpieczeństwa weterynaryjnego. Zdobył wiele certyfikatów i nagród. Rocznie produkował około ośmiu tysięcy ton wędlin - mówi reporter TVN "Uwaga!", autor materiału, Grzegorz Kuczek.
Wojewódzki lekarz weterynarii w Bydgoszczy Bogumiła Mikołajczak wstrzymała produkcję w przetwórni mięsa Viola nieopodal Świecia. Decyzję wydano w trybie natychmiastowej wykonalności. Mikołajczak zapewniła, że w zakładzie przeprowadzona zostanie szczegółowa kontrola.