Kolejna wersja podatku handlowego. Wciąż budzi sprzeciw
Zmiany nie zmieniły jednak zasadniczo krytycznego stosunku biznesu do pomysłu opodatkowania handlu.
14.06.2016 | aktual.: 14.06.2016 17:32
Stawka 0,8 proc. podatku w przypadku rocznego przychodu między 17 a 170 mln zł i 1,4 proc. powyżej tej kwoty oraz wyłączenie z opodatkowania sprzedaży na rzecz przedsiębiorców i handlu internetowego. To główne założenia najnowszej wersji projektu ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej. We wtorek przyjął go rząd. Choć uwzględniono wiele krytycznych uwag do wcześniejszych wersji przepisów, nadal wzbudza on silny sprzeciw części sieci handlowych i organizacji branżowych.
Ministerstwo Finansów, które przygotowało projekt ustawy, szacuje, że jeszcze w tym roku nowa danina zasili budżet państwa o niemal 640 mln zł. Z opodatkowania mają być wyłączone takie towary jak: węgiel, gaz ziemny, energia elektryczna, ogrzewanie sieciowe czy leki.
Na skutek konsultacji społecznych z firmami i organizacjami branżowymi, z wcześniejszej wersji projektu wykreślono zapisy o opodatkowaniu handlu internetowego, sieci franczyzowych, przewoźników, a także zrezygnowano z wyższej stawki podatku za handel w weekendy. Zaproponowano także, by podatek od sprzedaży detalicznej stanowił koszty uzyskania przychodu przy obliczaniu podatków PIT i CIT.
Zmiany te nie zmieniły jednak zasadniczo krytycznego stosunku biznesu do pomysłu opodatkowania handlu.
"Wprowadzenie dodatkowego podatku obrotowego płaconego przez wszystkie sieci handlowe oraz sprzedawców detalicznych stanowić będzie dla tego sektora nadmierne obciążenie finansowe i przyniesie szereg negatywnych dla gospodarki i obywateli skutków" - brzmi stanowisko Business Centre Club, według którego ustawa może okazać się sprzeczna z prawem unijnym.
Organizacja ta przekonuje, że wprowadzenie tylko od jednej branży podatku, którego wysokość na dodatek nie jest związana z wynikami finansowymi płatnika, jest złamaniem zasady równego traktowania przedsiębiorców. BCC ostrzega, że w efekcie wzrosną ceny, więc koszty nowej daniny zostaną przerzucone na konsumenta, a z drugiej strony najsilniejsze sieci wymuszą obniżenie cen na dostawcach.
"Odczują to także dostawcy i klienci"
Podobne argumenty wysuwa organizacja Pracodawcy RP, która w komentarzu przesłanym money.pl podkreśla, że wszyscy przedsiębiorcy, niezależnie od obszaru działalności, powinni ponosić obciążenia fiskalne na takich samych zasadach. "Pomysł nakładania specjalnego podatku na sieci handlowe tym bardziej nie znajduje uzasadnienia, gdy weźmie się pod uwagę fakt, iż sektor ten nie osiąga rentowności istotnie przewyższającej średnią dla reszty gospodarki" - podkreślono.
"Negatywne konsekwencje wprowadzenia nowej daniny odczuje nie tylko sama branża handlowa, lecz również jej dostawcy oraz sami klienci" - czytamy. "Duże sieci sklepów mają bardzo silną pozycję przetargową w stosunku do swoich kontrahentów i mogą ją wykorzystać do przeniesienia części obciążeń związanych z podatkiem na swoich partnerów biznesowych, którymi bardzo często są stosunkowo małe, lokalne przedsiębiorstwa kontrolowane przez polski kapitał" - podkreślają Pracodawcy RP.
Organizacja pracodawców ostrzega przy tym, że wprowadzenie kolejnego podatku "dodatkowo komplikuje i tak już nieprzystępny dla przedsiębiorców system podatkowy". "Niewydolność polskiego systemu podatkowego może spowodować problemy przedsiębiorców związane z kontaktami z administracją skarbową. Istnieje bowiem ryzyko, że prawidłowe stosowanie nowych przepisów będzie możliwe dopiero po ukształtowaniu się linii interpretacyjnej i orzeczniczej w zakresie nowego podatku" - napisano.
Nie mniej krytycznie projekt ustawy ocenia Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji. Organizacja skupiająca polskie oddziały takich sieci jak Auchan, Carrefour, Kaufland, Lidl, Tesco, a także spółki Żabka Polska i Jeronimo Martins Polska (właściciel Biedronki) uważa, że podatek o stawce progresywnej "łamie zasady Konstytucji RP" w kwestii równego traktowania podmiotów gospodarczych.
POHiD twierdzi też, że projekt ustawy jest sprzeczny z prawem europejskim, ponieważ "stanowi nieuprawnioną pomoc państwa". Organizacja ta powołuje się na raporty mówiące o tym, że podatek w 80 proc. zapłaci 10 zagranicznych sieci handlowych, a tylko 20 proc. - firmy z kapitałem polskim.
"W procesie konsultacji nie zostały uwzględnione postulaty i argumenty POHiD, wskazujące na fakt, że niski podatek liniowy pozwoliłby osiągnąć cel fiskalny bez naruszania prawa i racjonalności gospodarczej" - czytamy w komunikacie organizacji. "Proces konsultacyjny nie spełnił założeń i oczekiwań POHiD, gdyż nie został uwzględniony głos zagranicznych koncernów handlowych, które zainwestowały w Polsce 50 mld Euro i zatrudniają 200 000 pracowników" - podkreślono.
Dla odmiany, ze zmian w projekcie ustawy, cieszy się Związek Dealerów Samochodów. "Niewątpliwie, przedstawione założenia - wysoka kwota wolna od tego podatku wynosząca 17 mln zł miesięcznie oraz objęcie podatkiem tylko sprzedaży do klienta indywidualnego - są sukcesem wszystkich organizacji MSP" - podkreślono.
"Działania i konsultacje przy tym projekcie pokazały jak ważne jest budowanie silnego wielo-organizacyjnego głosu przedsiębiorców" - pisze ZDS, choć zgłaszany przez tę organizację (również przez Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego) postulat zwolnienia od podatku sprzedaży detalicznej towarów objętych akcyzą - został odrzucony.