Kolejny skutek brexitu. Brytyjscy kierowcy mogą szaleć na unijnych drogach
W umowie brexitowej nie ustalono, w jaki sposób zbierać i przetwarzać informacje o brytyjskich kierowcach, którzy łamią przepisy na drogach w krajach UE. Do czasu zawarcia dodatkowych porozumień piraci są więc bezkarni. Problem szczególnie dotkliwy jest we Francji.
13.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 05:46
Od oficjalnego wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej minęły dopiero dwa tygodnie, więc nie dziwi, że każdego dnia dowiadujemy się o nowych przykładach wpływu brexitu na codzienne życie. Kilka dni temu pisaliśmy o tym, że brytyjscy kierowcy muszą zapamiętać, że nie wolno im wwozić na teren Unii Europejskiej kanapek z wędliną czy serem – a to dlatego, że nowe regulacje zabraniają wwożenia produktów takich jak mięso, ser czy mleko bez odpowiedniej zgody. Holenderscy celnicy stanowczo egzekwują przepisy.
Z kolei francuskie instytucje dbające o bezpieczeństwo na drodze rozkładają ręce z bezsilności widząc, jak brytyjscy kierowcy śmiał poczynają sobie na francuskich drogach, za nic mając przepisy ograniczające prędkość. Jeżdżą szybko, bo wiedzą, że są bezkarni.
Jak informuje PAP, wyjście Wielkiej Brytanii z UE spowodowało zakończenie wymiany danych na podstawie numerów rejestracyjnych. Dopóki więc rząd Borisa Johnsona nie zawrze stosownych umów z państwami UE, nie będzie możliwości wysłania mandatu kierowcy "złapanemu" przez fotoradar.
Bezkarnością mogą się cieszyć nie tylko we Francji, lecz z racji bliskości geograficznej, to właśnie po tym kraju najczęściej jeżdżą brytyjscy kierowcy. Stąd to Francuzi alarmują o nowym, nie branym wcześniej pod uwagę problemie.
Obie strony wyrażają nadzieję na szybkie podpisanie nowego porozumienia. Ale - jak wskazuje największy francuski portal motoryzacyjny Caradisiac - "negocjacje mogą być równie długie, jak w sprawie brexitu".