Komornik zajął jej konto. Orange reaguje i chce cofnąć windykację

"Życie w jednej chwili wywróciło mi się do góry nogami" - opisuje swoje ostatnie przeżycia pani Aleksandra. Nagle okazało się, że ma niespłacone długi. Wszystko przez umowy zawarte w salonie Orange w Sosnowcu. Z tym, że telefonów tam nie kupowała, a w Sosnowcu nigdy nie była. Rzecznik Orange zapewnia WP, że będzie wnioskował o cofnięcie windykacji.

Komornik zajął jej konto. Orange reaguje i chce cofnąć windykację
Źródło zdjęć: © FORUM | Agencja Forum
Mateusz Madejski

06.08.2019 | aktual.: 06.08.2019 15:38

"Loguje się do banku, a tu się okazuje, że mam zajęcie komornicze" - zaczyna swój facebookowy wpis pani Aleksandra. "Oprócz kredytu hipotecznego nie mam żadnych zobowiązań. Rachunki płacimy na czas, zamurowało mnie" - dodaje.

"Pierwszy telefon do banku ujawnia, że mi nie pomogą - mają prawomocny wyrok sądu z klauzulą wykonalności i muszą blokować moje pieniądze.
Drugi telefon do komornika - nie poda mi danych, nie powie mi o co chodzi, bo nie musi. Ostatecznie mówi, że jak narobiłam długów w Orange to muszę je teraz spłacić" - kontynuuje swoją opowieść.

Wtedy wychodzi na jaw, że ma długi za niespłacony abonament na telefon - i kredyt na dwa "wypasione" telefony. "Ktoś na moje nazwisko i mój PESEL w grudniu 2017 roku zawarł w Sosnowcu umowę z Orange" - opowiada.

Problem w tym, że umowę zawarł na fałszywy adres, a pani Aleksandra w Sosnowcu nie tylko nie mieszka, ale nawet nigdy tam nie była. Nagle okazuje się, że w sprawie pani Aleksandry jest już wyrok sądu z Lublina. "Swoją drogą, w którym też nigdy nie byłam" - dodaje pani Aleksandra. Ponieważ sąd wysyłał wezwania na fałszywy adres, pani Aleksandra nawet nie wiedziała, co się dzieje. I nie mogła zareagować.

Zorientowała się, gdy komornik zajął jej pieniądze na koncie. - Zabrał mi 3,5 tys. zł - wyjaśnia Wirtualnej Polsce. Przez sprawę straciła też 1 tys. zł zaliczki, którą wpłaciła na wakacyjny wyjazd. Oczywiście szybko się odwołała. Ale komorniczej machiny to nie zatrzymało.

- Dopóki sąd nie uzna mojego odwołania, komornik będzie zabierał mi pieniądze. Odwołuję wyjazd wakacyjny, na który czekam od 3 lat - mówi nam pani Aleksandra.

Ofiara oszustwa podaje nam nazwę kancelarii komorniczej. Dzwonimy. - Niestety, pan komornik jest na urlopie - słyszymy tylko. Argumentuję jednak, że sprawa jest poważna, a wobec kancelarii padają poważne oskarżenia - przynajmniej o niechlujne potraktowanie sprawy. - No dobrze, przekażemy panu komornikowi sprawę. Może zadzwoni - słyszę. Do tej pory jednak komornik nie zadzwonił.

Oszustwo "na umowę". Orange ekspresowo reaguje

Kontaktuje się więc z biurem prasowym Orange. Ta firma reaguje szybko. - Zdajemy sobie sprawę, w jak nieprzyjemnej sytuacji znalazła się pokrzywdzona osoba. Jeśli doszło do przestępstwa, to sprawą powinny zająć się upoważnione do tego służby, czyli policja i prokuratura - mówi nam Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange Polska.

- W Orange Polska dokładamy wszelkich starań, aby nie dochodziło do tego typu nadużyć. Takie przypadki są bardzo rzadkie. Dlatego ten dokładnie przeanalizujemy pod kątem naszych wewnętrznych procedur bezpieczeństwa - dodaje.

Na ten moment jednak zapewnia, że firma będzie chciała jak najszybciej pomóc oszukanej klientce. - Wystąpimy też do firmy windykacyjnej o cofnięcie podjętych działań wobec pokrzywdzonej do czasu wyjaśnienia sprawy przez policję - zapowiada Wojciech Jabczyński.

W rozmowie z WP pani Aleksandra podkreśla tymczasem, że jej przypadek nie jest odosobniony. Dostaje teraz mnóstwo wiadomość od ludzi w podobnej sytuacji. - Jestem szczerze i głęboko zdumiona, jak takie sytuacje mogą być aż tak powszechne - opowiada w rozmowie z WP.

Spokoju nie daje daje jej jeszcze jedna sprawa - skąd oszuści mają jej dane? - Skoro nie zgubiłam dowodu, to możliwości jest kilka. Dane mogły wyciec ze żłobka, z przedszkola prywatnego, z banku, ze szpitala, z ZUS-u - zastanawia się pani Aleksandra. - Chyba, że wyciekły z kadr firm, do których składałam podania o pracę - dodaje.

Ekspert: wystarczy chwila nieuwagi

Jakim sposobem oszuści mogą zdobyć nasze dane, jeśli w ich ręce nie wpadł na przykład dowód osobisty? Zdaniem eksperta, nie muszą się wcale uciekać do bardzo skomplikowanych metod.

- Mając pewien zestaw danych, można zawrzeć różnego rodzaju umowy w czyimś imieniu, np. kupić sprzęt elektroniczny czy wziąć pożyczkę. Nie zawsze trzeba okazywać dowód osobisty, bo czasami wystarczy jego skan (np. przy usługach kupowanych przez internet). A warto pamiętać, że wielu oszustów posługuje się sfałszowanymi dowodami - opowiada nam Marcin Maj z serwisu Niebezpiecznik.

Czasem może się obyć i bez sfałszowanego dokumentu, a nawet jego skanu. - Nieraz wystarczy tylko zestaw danych. Czyli przede wszystkim imię i nazwisko. Umówmy się, to akurat zdobyć nietrudno. Idziemy dalej. Potrzebna jest data urodzenia. To już trudniejsze. Ale obserwując Facebooka można też zauważyć, w którym dniu jest najwięcej życzeń. Miejsce zamieszkania? Można domniemywać, że jak ktoś podaje w mediach społecznościowych miejsce zamieszkania: Warszawa, to zwykle urodził się w Warszawie. I tak dalej. Warto też podkreślić, że czasem, by uzyskać pożyczkę, dane nie muszą być kompletne. Mogą nie zgadzać się drobne detale - opowiada Maj.

- A czasem nawet nie trzeba się uciekać do takiego przeglądania mediów społecznościowych. Wystarczy przeprowadzić fikcyjną rekrutację. Ludzie wtedy podają mnóstwo danych. Czasem nawet… przysyłają skserowane dowody. Naprawę, takich sytuacji jest całkiem sporo - dodaje ekspert.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Finanse
orangeoszustwoorange polska
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (610)