Wykupili wakacje z "wylotem". Okazało się, że do Bułgarii muszą dojechać samochodem
Małżeństwo zarezerwowało wycieczkę w TUI. Myśleli, że skoro firma mówi w ofercie o "wylocie" i pokazuje ikonkę samolotu, to transport będzie lotniczy. Po dokonaniu rezerwacji, okazało się, że do Bułgarii trzeba będzie... dojechać autem. - Nie dało się tego odkręcić - mówi pani Natalia. Tui zapewnia nas, że wyjaśni sprawę.
06.08.2019 | aktual.: 06.08.2019 12:42
Sprawę opisała nam pani Natalia z Podlasia poprzez platformę dziejesie.wp.pl. Małżeństwo ma dwójkę małych dzieci, więc szukało wczasów dla rodzin.
Wybór padł na czterogwiazdkowy kurort Duni Pelican Resort w Bułgarii. Za cztery osoby trzeba było zapłacić niecałe 4 tys. zł. Rodzinę z Podlasia interesowały tylko loty, bo w końcu trudno sobie wyobrazić podróż autem z dwójką małych dzieci przez pół kontynentu. - Taka wyprawa oznaczałaby 24 godziny w aucie - mówi nam pani Natalia.
W ofercie firmy TUI była mowa o "wylocie" oraz pokazana ikonka samolotu. Pani Natalia pomyślała więc, że to musi być transport lotniczy. Zdecydowała się na rezerwację, zapłaciła 1 tys. zł zaliczki. I zaczęły się problemy.
- Po rezerwacji zorientowaliśmy się, że nie ma informacji o godzinie lotu. Na początku mnie to nie zdziwiło tak bardzo. Przecież wiadomo, że godziny wylotów często się zmieniają. Potem się jednak okazało się, że zarezerwowaliśmy wycieczkę, ale.. samochodową - opowiada zirytowana klientka biura podróży.
Pani Natalia uważa, że firma wprowadziła ją w błąd. - Gdyby narysowali w opisie rower czy hulajnogę to bym się domyśliła, że mam sama dotrzeć. Ale przecież był tam samolot! - dodaje.
Była mowa o "wylocie", przy ofercie widniała ikona samolotu. Ale jak się okazało - była to oferta z transportem samochodowym
Czytaj też: Urlop na placu budowy. Biuro podróży zapewnia, że wszystko jest w porządku. "Skandaliczne podejście"
"Wakacyjny koszmar"
Rodzina próbowała wyjaśnić sprawę i zmienić wycieczkę. Niestety, bezskutecznie . - Nie można się dodzwonić, ponieważ nie ma bezpośredniego kontaktu z działem reklamacji. Nie ma prawnej możliwości zamiany wycieczki samochodowej na wycieczkę samolotowa, a rezygnując z wycieczki tracimy 1 tys. zł zaliczki. Jedyne, co mogliśmy zrobić, ratując się przed utratą zaliczki, to zamienić wycieczkę w Bułgarii na polskie morze, co nie jest naszym marzeniem. Jeszcze nasze wczasy się nie zaczęły a już zamieniły się w koszmar - ubolewa nasza czytelniczka.
- Nie zostawimy tej sprawy i jeśli trzeba, pójdziemy do sadu, ponieważ Tui nie jest w stanie przyznać się do błędu - dodaje kobieta.
Co na to TUI? Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z biurem prasowym operatora. Firma zapewnia, że przyjrzy się sprawie . - Wybrany punkt sprzedaży skontaktuje się bezpośrednio z klientką i wyjaśni zaistniałą sytuację - taką informację dostaliśmy od biura prasowego firmy.
To jednak nie pierwszy raz, gdy klienci są niezadowoleni z funkcjonowania działu obsługi TUI. Niedawno, również poprzez platformę dziejesie.wp.pl, odezewali się inni urlopowicze, którzy zdecydowali się wyjechać z firmą. Okazało się jednak, że albański hotel, do którego trafili, był jeszcze w trakcie budowy. Tymczasem próby wyjaśnienia sprawy z działem rezerwacji nie zakończyły się w satysfakcjonujący dla klientów sposób.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl