Komornik zajmie emeryturę
Nie ma szans, by w najbliższych miesiącach doszło do uratowania większej części rent lub emerytur od zajęcia przez windykatorów lub komorników. Stała sejmowa podkomisja, która zajmuje się sprawą z inicjatywy posłów PiS, nie miała ani jednego posiedzenia.
Przyjęcie sprawozdania na temat zmian w ustawach, co zakładano we wrześniu, po powrocie posłów z wakacji, jest już nierealne. Ponieważ rząd jest przeciwny proponowanym rozwiązaniom - sprawę najpewniej należy uznać za upadłą.
Stanisław Szwed, poseł PiS z Bielska-Białej, zabiegał o zmiany w ustawie korzystne m.in. dla emerytów i rencistów od marca. Złożył interpelację w sprawie podwojenia tej części świadczenia, którego za długi nie mógłby zająć windykator lub komornik.
- W istocie były trzy inicjatywy poselskie. Chodziło także o to, by możliwe było rozłożenie zadłużenia na raty w dłuższym czasie, przez co zadłużonej osobie pozostawałaby do dyspozycji większa część pieniędzy z ZUS. Trzecia z inicjatyw w tej sprawie dotyczyła zadłużenia ściąganego z minimalnego wynagrodzenia pracowników, które w o wiele wyższym stopniu chronione są przed zajęciem, co stawia emeryta i rencistę w nierównoprawnym położeniu - relacjonuje poseł Szwed.
W swej interpelacji akcentował, że w przypadku najniższych rent i emerytur można na poczet zadłużenia zająć 50 i 60 proc. świadczenia. Tymczasem w wypadku minimalnego wynagrodzenia wolne jest 75 proc. pensji. Jest to o tyle zastanawiające, że najniższa emerytura z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, wypłacana przez ZUS, to zaledwie 52,9 proc. minimalnej pensji, a w przypadku renty 40,7 proc. Tak więc nie dość, że najniższe świadczenia z FUS są niższe niż minimalna pensja pracownicza, to komornik może z nich potrącić procentowo więcej.
"Zastosowane w ustawie określenie kwoty wolnej od egzekucji i potrąceń jest zbyt restrykcyjne, nie uwzględnia kosztów minimum biologicznego" - argumentował poseł Szwed. Uważał, że należy brać pod uwagę m.in. sytuację rodzinną emeryta czy rencisty, w tym liczbę utrzymywanych osób.
Dla Jarosława Dudy, podsekretarza stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, który odpowiadał w kwietniu na interpelację posła, proponowane rozwiązanie jest chybione.
- Wysokość potrąceń uzależniona jest przede wszystkim od rodzaju zobowiązania ciążącego na dłużniku - przypomina Jarosław Duda z MPiPS. Przyznaje przy tym, że emerytura lub renta po dokonaniu potrąceń jest niska, wpływ na to jednak ma jej wysokość przed potrąceniami. A to już zależy od długości stażu pracy, wysokości zarobków i odprowadzonych od nich składek. Jego zdaniem, ustalenie wyższej kwoty wolnej od potrąceń nie zmniejszy w żaden sposób zadłużenia emeryta czy rencisty, a jedynie wydłuży okres jego spłaty.
- Może to skutkować dyskryminacją emerytów i rencistów przy zaciąganiu kredytów, bowiem niemożność wyegzekwowania zadłużenia, jednocześnie przy zaawansowanym wieku potencjalnego dłużnika, będą skutkowały odmownymi decyzjami kredytowymi - ostrzega Duda.
O tym, że jego argumenty są celne, przekonuje codzienna praktyka banków. W kryzysowych czasach Komisja Nadzoru Finansowego zaleciła pieczołowite badanie zdolności kredytowej klientów. Jeśli wolne od zajęć komorników będzie np. 75 proc. emerytury w wysokości 1.000 złotych, bankowi do wyegzekwowania długu pozostałoby 250 zł. Na takie ryzyko banki nie idą - bo muszą dbać o swą płynność finansową. Udzielają bowiem kredytów z depozytów swoich klientów. Gorsza płynność - to obowiązkowe wyższe rezerwy na wypadek zmasowanej np. likwidacji lokat. A to oznacza mniej pieniędzy na kredyty dla wszystkich klientów. Uzyskałyby je zatem tylko osoby o wyśmienitej sytuacji finansowej - a nie najubożsi.
- Nie tylko z tych powodów jestem przeciwny rozwiązaniom proponowanym przez parlamentarzystów - mówi ku naszemu zaskoczeniu Jerzy Maksimowicz, emeryt z Tychów. - Ja od 30. roku życia oduczyłem się życia na kredyt. Kiedy przyszedł czas spłaty, znalazłem się w bardzo trudnej sytuacji materialnej. Wtedy sobie obiecałem, że będę się gospodarzył tylko tym, co mam. To samo radzę innym.
Przyznaje on, że i jego boli los emerytów o słabych dochodach, którzy czasem na leczenie czy życie zaciągają kredyty.
Ku zaskoczeniu wielu osób poseł Stanisław Szwed uznaje dyskusję nad zasadnością proponowanych przez siebie rozwiązań za nieco jałową. - Wrześniowe sprawozdanie z prac podkomisji ds. rynku pracy nad zmianami w ustawach jest nierealne. Nie odbyło się ani jedno jej posiedzenie - czyli projekty leżą. Do tego rząd jest przeciwny proponowanym rozwiązaniom, więc na razie nie należy się spodziewać takich ustaw - kwituje poseł.
Jakie są potrącenia?
- świadczenia alimentacyjne - do 60 proc. świadczenia brutto,
- za pobyt w domach pomocy społecznej, zakładach opiekuńczo-leczniczych i pielęgnacyjno-opiekuńczych - do 50 proc.
- inne egzekwowane należności - do 25 proc.
- z tytułów wykonawczych (innych niż alimenty) - 50 proc.