Koncerny tytoniowe zarabiają na najtańszych papierosach
Rynek papierosów się kurczy w zastraszającym tempie. Coraz wyższe ceny sprawiają, że Polacy częściej wybierają papierosy z przemytu, rezygnują z palenia lub przerzucają się na e-papierosy. Kto na tym najwięcej straci?
02.04.2013 | aktual.: 03.04.2013 10:05
W ostatnim kwartale 2012 r. legalna sprzedaż papierosów wyniosła 11,5 mln sztuk i była o 9 proc. niższa niż rok wcześniej. Co ciekawe najmniej zmalała sprzedaż najdroższych marek, zaledwie o 3,5 proc. Najwięcej, bo aż o 13,4 proc. - najtańszych.
Według Fundacji Republikańskiej tempo spadku jest zbyt szybkie, by mogło wynikać wyłącznie ze zmiany stylu życia Polaków. Załamanie sprzedaży legalnych papierosów wynika z puchnięcia szarej strefy. Najchętniej na papierosy z nielegalnego źródła przerzucają się konsumenci najtańszych marek.
To niezbyt dobra wiadomość dla koncernów tytoniowych. W Polsce segment najtańszych papierosów stanowi ponad 57 proc. rynku , a segment premium - 10,9 proc., wynika z danych AC Nielsen. Spośród czterech największych producentów tylko jeden Philip Morris (właściciel m.in. marek Marlboro i L&M), nie zarabia najwięcej na najtańszych markach. Dla British American Tobacco (m.in. Lucky Strike, Pall Mall), Imperial Tobacco (West, Davidoff) i Japan Tobacco International (Winston, LD) segment tani to co najmniej 70 proc. portfela.
Źródło: Obliczenia własne, AC Nielsen styczeń - grudzień 2012
Źródło: Obliczenia własne, AC Nielsen styczeń - grudzień 2012
Odpływ klientów do szarej strefy to nie aż tak duży problem dla producentów, jak by się wydawało. - Jeżeli chodzi o szarą strefę, mówimy o trzech zjawiskach. Po pierwsze mamy przemyt, czyli papierosy legalnie produkowane poza terenem Unii Europejskiej, sprowadzane z pogwałceniem prawa na terytorium polski. Drugie zjawisko to podrabianie papierosów. Trzecie to przemyt i produkcja nielegalnego tytoniu, z którego konsumenci sami skręcają papierosy - wyjaśnia Krzysztof Brosz, ekspert z Fundacji Republikańskiej. - W globalnym rozrachunku na tym pierwszym zjawisku firmy nie tracą. Koszty produkcji są wszędzie podobne, marże nieco wyższe na Wschodzie, więc czy ktoś kupi papierosy polskie, czy białoruskie tej samej marki, to z punktu widzenia rachunku ekonomicznego producenta nie ma to większego znaczenia.
Jednak ekspert dodaje, że można mówić o niekorzystnym z punktu widzenia producentów efekcie psychologicznym. Klient przyzwyczajony do kupowania tanich, przemycanych papierosów nie powróci do legalnych punktów sprzedaży, nawet gdyby przemyt został z jakichś przyczyn zahamowany. Prawdopodobnie szukałby tańszej alternatywy w postaci papierosów podrobionych. Może to być źródłem niepewności dla producentów, ponieważ nie wiadomo dokładnie, jaka jest na polskim rynku proporcja między papierosami podrabianymi a pochodzącymi z przemytu.
- Najczęściej podrabianą marką jest Marlboro - mówi Krzysztof Brosz. - Jeśli chodzi o szarą strefę, to uważam, że wszyscy producenci tracą mniej więcej po równo.
Zdecydowanie więcej na tym zjawisku ma do stracenia fiskus. W styczniu 2013 r. dochody z akcyzy za wyroby tytoniowe spadły o 17 proc. Według wyliczeń Fundacji Republikańskiej w ciągu całego roku budżet może stracić 900 mln zł. Zobacz więcej na ten temat: Za wysokie ceny papierosów rujnują budżet.