Konflikt nie ustaje, inwestorzy się nie boją
Bombardowania w Libii trwają, inwestorzy pozostali jednak w dniu wczorajszym nieugięci i kupowali akcje. Po otwarciu z luką popytową, w czasie sesji spadała cena ropy Brent. Zagrożenie związane ze zniszczeniem libijskiej "linii produkcyjnej" tego surowca zostało już więc najprawdopodobniej zdyskontowane w cenach. Na rynku walutowym ruchy były wyjątkowo niewielkie.
22.03.2011 | aktual.: 22.03.2011 12:07
Od momentu eskalacji konfliktu libijskiego w połowie lutego, cena ropy typu Brent silnie wzrosła. W szczytowym momencie cena przekroczyła nawet 119 dolarów za baryłkę, w porównaniu do 101 dolarów na początku konfliktu. W ostatnim czasie wzrosty jednak wyhamowały. W dniu wczorajszym, pomimo nasilenia działań wojennych na terenie Libii, ceny wręcz spadały. Wygląda na to, że inwestorzy oswoili się już z faktem utraty dostaw ropy libijskiej. Jeszcze do niedawna stanowiły one ok. 2% światowych dostaw tego surowca. Obecnie Libia wydobywa niewiele ponad 1/5 tej ilości i większość inwestorów zdyskontowała juz najprawdopodobniej fakt, że wkrótce na skutek zniszczeń wojennych procent ten może się jeszcze zmniejszyć. Czy oznacza to koniec trendu wzrostowego i początek korekty?
Taki wniosek byłby słuszny, jednak pod jednym warunkiem. Warunkiem tym jest nierozszerzenie się konfliktu na kolejne kraje arabskie. A takie zagrożenie niewątpliwie istnieje. Ekonomiści i politolodzy wskazują na Bahrajn. Jeśli zaogniłaby się sytuacja w tym kraju, niewykluczone, że do walki włączyłyby się również Arabia Saudyjska oraz Iran. Z zawieraniem krótkich pozycji na ropie należy więc być bardzo ostrożnym. Na ten moment ciekawszym i zdecydowanie mniej ryzykownym rozwiązaniem wydaje się być strategia przedstawiona w dalszej części analizy.
Na rynku walutowym w dniu wczorajszym sytuacja przedstawiała się wyjątkowo spokojnie. Jen i frank pozostały na tych samych poziomach w stosunku do dolara, na których zakończyły notowania w piątek. W pozostałych crossach zyskiwały waluty uznawane za bardziej ryzykowne. I tak, euro i funt zyskały w stosunku do dolara, złoty i forint w stosunku do euro, a aprecjacji wobec większości walut uległy dolar australijski i nowozelandzki.
EURUSD
Podobnie jak na pozostałych parach walutowych, zmienność na EURUSD była wczoraj niska. Inwestorzy rozpoczęli handel dopiero tuż przed ogłoszeniem danych z rynku nieruchomości w USA. Poznali je o godzinie 15 i niestety były one gorsze od oczekiwań. Niestety dla dolara, który tuż po publikacji zaczął tracić w stosunku do euro. W lutym sprzedaż domów na rynku wtórnym spadła o 9.6% w stosunku do stycznia. Spodziewano się spadku o 4.5%. Wzrost kursu głównej pary walutowej doprowadził notowania do poziomu 1.4240. Celem pozostaje cały czas 1.4281 i niewykluczone, że zostanie on zrealizowany już w dniu dzisiejszym.
EURPLN
Opublikowane w dniu wczorajszym dane o bilansie płatniczym, pozytywnie zaskoczyły inwestorów grających na aprecjację złotego. Deficyt na rachunku bieżącym wyniósł jedynie 930 mln euro, wobec prognozy na poziomie 1430 mln euro. Po publikacji para EURPLN silnym ruchem pokonała wsparcie na poziomie 4.0430, co zaowocowało kontynuacją spadków w okolice kolejnego wsparcia na poziomie 4.0228. W tych okolicach znajduje się również dolne ograniczenie kanału wzrostowego, co z technicznego punktu widzenia wskazuje na większe prawdopodobieństwo odbicia na północ.
Dzisiaj poznamy odczyty inflacji bazowej w Polsce za styczeń i luty. Mogą one zmienić oczekiwania dotyczące najbliższej decyzji RPP w kwestii stóp procentowych.
GBPUSD
Przez blisko dwa miesiące kurs GBPUSD pozostawał w trendzie horyzontalnym. Wybicie z niego nastąpiło dzisiaj nad ranem. Przyczyniła się do tego publikacja danych o inflacji. Wzrost cen w lutym wyniósł 0.7% w stosunku do stycznia. Oczekiwano wzrostu o 0.6%. W skali rok do roku inflacja sięgnęła już 4.4% i stanowić będzie coraz silniejszy bodziec do podwyżki stóp procentowych w Wielkiej Brytanii. Jutro nad ranem poznamy dokładny komunikat z ostatniego posiedzenia BoE, w szczególności dowiemy się jak wyglądał rozkład głosów w kwestii wysokości stóp procentowych. Jeśli za podwyżką głosowało 4 członków MPC, aprecjacja funta będzie postępować.
OIL Brent
Ryzyko rozszerzenia konfliktu na Bliskim Wschodzie wciąż jest duże. O ile z załataniem dziury po dostawach ropy libijskiej OPEC powinien sobie poradzić, o tyle dostawy Arabii Saudyjskiej i Iran byłoby ciężko uzupełnić.
Dużo mniej ryzykowną strategią na rynku ropy od zawierania krótkich pozycji, jest w chwili obecnej wykorzystanie wyjątkowo wysokiego spreadu pomiędzy ropą typu Brent a WTI. Wynosi on 12 dolarów za baryłkę, co jest maksymalnym poziomem w okresie ostatnich dwóch lat. Ponadto warto dodać, że w przeszłości jeśli ropa Brent (która jest de facto gorszej jakości), była droższa od WTI, powrót w kierunku zrównania się cen następował stosunkowo szybko.
Kamil Rozszczypała