Konflikt z przełożonym - jak się zachować?
Co zrobić, gdy konflikt z przełożonym trwa i nie ma widoków na jego rozwiązanie?
18.11.2011 | aktual.: 22.05.2018 14:07
Trudne słowo: kompromis
Czy konflikt w pracy musi oznaczać zmianę firmy? - Coraz częściej tak bywa – przyznaje psycholog Paweł Brzeziński. – Podjęcie próby rozwiązania sytuacji wydaje się wielu osobom zadaniem ponad siły. Zwłaszcza młodym. To tak, jakby małżeństwo doszło do wniosku, że łatwiej się rozwieść, niż wejść w kompromis. Żona ma inne zdanie – to ją zmienię, i po kłopocie.
Pracownicy doświadczeni, z długim stażem, do problemu podchodzą ostrożniej. Przypominają wciąż aktualną, ich zdaniem, zasadę: „Z szefem się nie walczy”. – Jego jest firma, jego pieniądze. A jeśli nawet nie, to na nim spoczywa odpowiedzialność. Również i za naszą pracę – przypomina Urszula Bronk, która prowadzi własną firmę wydawniczą. W przeszłości pracowała w kilku dużych zakładach i zwyczaje szefów zna, jak mówi, na wylot. – Dlatego uważam, że jeśli to tylko możliwe, należy pójść szefowi na rękę. Wypełniając nawet absurdalne, naszym zdaniem, polecenia, możemy po ochłonięciu zastanowić się: Czy nie mogliśmy trafić gorzej?
Od tej reguły jest jeden wyjątek. Nie można ustępować, gdy szef poniża, stosuje mobbing. – W takim wypadku nasza reakcja musi być szybka i jednoznaczna. To nie znaczy, że mamy od razu się obrażać, podnosić głos czy iść do sądu. Istnieją metody, by „sprowadzić na dobrą drogę” niemal każdego szefa-choleryka i krzykacza – twierdzi pani Urszula.
Ona sama stosowała kilka zasad, trochę wyczytanych w poradnikach, trochę wypróbowanych w praktyce: - Za wszelką cenę dążyć do konkretu. Pytać, co dokładnie źle zrobiliśmy. Mówić też prosto z mostu: szef mnie obraził, jest mi przykro, nie życzę sobie. Gdy nas unika – łazić za nim, dopytywać. Ale nie namolnie, tylko wtedy, gdy pojawi się w zasięgu naszego wzroku. To przynosi efekty. Jeśli nawet nie zlikwiduje problemu, na pewno go czasowo rozładuje – zapewnia. Kłótnia niczym wybuch wulkanu
Najbardziej niebezpieczne są konflikty wybuchające znienacka, za to ze wzmożoną siłą. Dochodzi do krzyku, nawet do rękoczynów. Nagromadzony stres jest wyrzucany na zewnątrz z gwałtownością lawy wypływającej z wulkanu. Padają ostre słowa, od których, zdarza się, nie ma już odwrotu.
Co wtedy? Szukamy innej pracy lub idziemy na swoje. Innej rady nie ma. Niektórzy doradcy podpowiadają, by przygotowywać się psychicznie do takiej sytuacji nawet wtedy, gdy nic nam nie grozi. Tak na wszelki wypadek. Przeglądać anonse, obmyślać strategię działania. Inni twierdzą, że to się na nic nie przyda, bo każde nagłe odejście z pracy jest poważnym stresem. Nie sposób przewidzieć siły, z jaką odbije się ono na naszej psychice.
- Wszystko zależy od osoby. Są ludzie, którzy wolą spokój i bezpieczeństwo. Nie brak też takich, których pociąga ryzyko, którzy nie obawiają się przełomowych sytuacji – konstatuje Paweł Brzeziński. – Jedno jest pewne: nie warto siedzieć w firmie, w której dokucza nam przewlekły konflikt. Zwłaszcza jeśli jest to konflikt z szefem. Praca w takich warunkach przyspiesza poczucie wypalenia, obniża motywację. W konsekwencji zaczynamy popełniać błędy. Dajemy szefowi dodatkowy argument przemawiający za zwolnieniem.
Konflikty? To normalne!
Czy konflikty w pracy są coraz powszechniejsze? Czy odgrywają w naszym życiu zawodowym coraz większą rolę? Psycholog potwierdza, że tak jest, ponieważ w dzisiejszych czasach zatracamy zdolność do kompromisu. Nie umiemy słuchać argumentów drugiej strony. Nie mamy ani czasu, ani ochoty, by się dogadywać, by szukać porozumienia. Z czego to wynika? Z rozluźnienia więzi społecznych, z utraty umiejętności rozmowy. Poza tym… – Młodzi często traktują życie jak grę. Stawiają wszystko na jedną kartę. Przegrywam – to wpisuję nowy kod i gram od nowa – mówi Paweł Brzeziński. – Tę zasadę stosują także w firmie.
Niestety, takie podejście do świata może mieć również szef. W przypadku każdego konfliktu do osiągnięcia kompromisu potrzebne są dwie strony. Co z tego, że będziemy skłonni do ugody, gdy przełożony okaże się niedojrzały i potraktuje nas jak element do wymiany? „Raz się postawił, może to zrobić znowu” – może o nas pomyśleć i podziękować za współpracę. Taki rozwój sytuacji będzie miał przynajmniej jedną dobrą stronę. Dylemat: „zostać czy odejść” zostanie rozwiązany za nas.
Tomasz Kowalczyk
(Dziękujemy psychologowi Pawłowi Brzezińskiemu, można się z nim skontaktować poprzez stronę opsychoterapii.pl).