Koniec marzeń o spokojnych wakacjach w Grecji
Już nikt nie ukrywa, że sytuacja w Grecji nabrała dramatycznego rozwoju. Informacje o wycofywaniu oszczędności z banków i rosnącym wciąż bezrobociu mogą obrać niespotykany dotąd rozmiar w tej części Europy. Pogłoski o radykalnych poglądach faworytów czerwcowych wyborów nakręcają trudną sytuację.
18.05.2012 | aktual.: 18.05.2012 13:00
Komentatorzy greckich wydarzeń prześcigają się w wymyślaniu nowych scenariuszy. W najnowszej historii nie mieliśmy do czynienia z tak trudną sytuacją jednego z członków strefy euro i kraju kojarzonego z wypoczynkiem oraz miłym spędzaniem wakacji. To co się dzieje w tej chwili może na długie lata zmienić postrzeganie Grecji i jej mieszkańców. Powiedzenie „jeden za wszystkich i wszyscy za jednego” może zmienić swoje znaczenie w obliczu sytuacji kryzysu w całej Unii Europejskiej. Coraz więcej głosów o zaprzestaniu dotowania zadłużonej Grecji pojawia się w wypowiedziach polityków różnych krajów. Poczynione do tej pory działania, zmierzające uchronić Grecką gospodarkę przed bankructwem, mogą stracić znaczenie. Społeczność międzynarodowa ma dość zaciskania pasa i zrzucania się na długi swoich sąsiadów. Coraz więcej krajów boryka się z rosnącym bezrobociem i spowolnieniem gospodarczym własnego państwa. W takim przypadku zaczynają zastanawiać się, czy nie lepiej zachować pieniądze dla siebie i ratować swojego kraju
przed pogłębiającym się kryzysem. Pomaganie tonącemu nie daje gwarancji uratowania tego, co jeszcze pozostało. Rynki finansowe są bezwzględne i szybko pokazują nastroje panujące wśród inwestorów. Większego znaczenia nabiera każdy pieniądz zainwestowany i posiadany. Doświadczenia z poprzednich kryzysów pokazały, że spadek wartości inwestycji może być trudny do oszacowania i jego konsekwencji. Wychodzenie z trudnej sytuacji jest długo trwałe i niesie za sobą duże koszty ekonomiczne i społeczne. Oliwy do ognia dolewa brak czasu i obawy o wystąpienie paniki na rynkach finansowych. Unijni politycy przekonują, że strefa euro jest przygotowana na wyjście Grecji i robią dobrą minę do złej gry. Sami jednak nie są w stanie określić skutków i skali takiej decyzji.
Wczorajsze notowania na warszawskiej giełdzie niw wymagają komentarza. To jedna z najgorszych sesji od początku tego roku. WIG20 stracił prawie 3 proc. Inwestorzy przestają wierzyć w dobre zakończenie greckiej tragedii i przyspieszają tempo, sprzedając akcje polskich spółek. Nawet największe spółki notowane nad Wisłą nie zdołały się oprzeć wyprzedaży. PKO BP traciło na zakończeniu sesji 3,25 proc., Pekso SA -3,91 proc., a Synthos i Kernel po około 7 proc.
Pozostałe europejskie parkiety wyglądały trochę lepiej. Niemiecki DAX spadł o 1,18 proc., francuski CAC40 o 1,20 proc., a angielski FTSE250 o 0,77 proc. Silne spadki zanotowały giełdy za oceanem. Nowojorski Nasdaq zakończył notowania 2 proc. poniżej kreski a S&P500 spadł o 1,51 proc.. Tym samym byliśmy jedną z najbardziej spadających giełd na świecie. W Europie większe spadki zanotowała tylko Rosja (-5,17 proc.) i Grecja ( -3,40 proc). Przed inwestorami trudna decyzja. Zostać na rynku czy uciekać przed kolejnym spadkiem. Dzień zapowiada się spokojnie ze względu na brak istotnych danych makroekonomicznych. Przed nami weekend i chwila odpoczynku po pełnym emocji tygodniu. Zanim jednak to nastąpi przed nami najbardziej oczekiwane IPO dekady, czyli debiut akcji Facebooka.
Michał Chudy
Noble Securities