Konrad Tomaszewski nowym szefem Lasów Państwowych
Minister środowiska Jan Szyszko powołał na stanowisko dyrektora generalnego Lasów Państwowych Konrada Tomaszewskiego - poinformowała we wtorek rzeczniczka LP Anna Malinowska. Tomaszewski pełnił wcześniej tę funkcję w rządzie AWS.
17.11.2015 18:30
PAP nie udało się we wtorek uzyskać komentarza resortu w tej sprawie.
Dotychczasowy szef Lasów Państwowych Adam Wasiak pełnił funkcję od początku 2012 roku.
Tomaszewski, urodzony w 1949 roku, jest absolwentem wydziału leśnego Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Był m.in. pracownikiem Instytutu Badawczego Leśnictwa oraz Najwyższej Izby Kontroli. W latach 1997-2001 pełnił już funkcję dyrektora Lasów Państwowych. Był także szefem gabinetu politycznego ministra Szyszki.
O Tomaszewskim zrobiło się głośno dwukrotnie. Po raz pierwszy pod koniec lat dziewięćdziesiątych, kiedy to jego nazwisko było wymieniane w tzw. aferze w Matemblewie. Chodziło o rzekomą sprawę zamiany gruntów leśnych w woj. pomorskim na atrakcyjny teren budowlany w Gdańsku-Matemblewie. W 2005 roku sąd uniewinnił Tomaszewskiego. Zanim zapadł wyrok uniewinniający, m.in. w związku z tą sprawą złożył dymisję ze stanowiska szefa gabinetu ówczesnego ministra środowiska Jana Szyszki (PiS).
W 2009 roku Tomaszewski został uniewinniony w innej sprawie, która dotyczyła zarzutu przerobienia w 2001 r. dokumentu urzędowego. Prokuratura zarzucała, że po odwołaniu go z funkcji szefa LP, sfałszował zarządzenie wprowadzające konkursy na stanowiska dyrektorów regionalnych LP i nadleśniczych. Przestępstwo miało polegać na zmianie daty dokumentu. Według następcy Tomaszewskiego, czyli Janusza Dawidziuka (rząd SLD), Tomaszewski liczył na wysokie stanowisko w LP, więc nie wprowadził przygotowanego już zarządzenia, bo wtedy musiałby przejść drogę konkursową. Gdy stanowiska nie dostał, wprowadził je, by "utrudnić następcy powoływanie i odwoływanie dyrektorów regionalnych i nadleśniczych".
Tomaszewski nie przyznawał się do zarzutów. Według jego obrońcy Generalna Dyrekcja LP instrumentalnie posłużyła się prokuraturą, by załatwić "niewygodną w owym czasie" sprawę powołań. Sąd uznał, że zarzut był "wewnętrznie sprzeczny", a oskarżony udowodnił swą niewinność, gdyż zgłosił świadków, którzy zeznali, że widzieli zarządzenie podpisane przez niego, gdy był jeszcze dyrektorem.