Kredyty we frankach są nieważne? Sąd wydał wyrok w tej sprawie

Szczeciński sąd wydał wyrok, po którym zawrzało w internecie. Frankowicze uznali, że unieważnił on kredyty w szwajcarskiej walucie. Nie jest to zgodne z prawdą. Temida po raz kolejny poddała w wątpliwość zasady przeliczania franka na złotego, ale nie zobowiązania jako takiego.

Kredyty we frankach są nieważne? Sąd wydał wyrok w tej sprawie
Źródło zdjęć: © AFP | Fabrice Coffrini

09.12.2014 | aktual.: 10.12.2014 11:10

Klientka mBanku wraz z mężem wzięła kredyt hipoteczny. Małżeństwo rozpadło się i przestało regulować zadłużenie. Dlatego bank wystawił bankowy tytuł egzekucyjny (BTE) i zażądał spłaty zobowiązania wraz z odsetkami. Łącznie dług kobiety wyniósł 449 tys. zł, czyli 128 tys. franków.

Klientka mBanku, chcąc uwolnić się od kredytu, wstąpiła na drogę sądową.

Trzy zarzuty wobec banku

Po pierwsze - umowa podpisana z mBankiem jest niezgodna z polskim i unijnym prawem. Kobieta stwierdziła, że tak naprawdę nie jest to kredyt, a skomplikowany produkt strukturyzowany o charakterze inwestycyjnym. Argumentowała, że nabyła go, ale jej wiedza na temat tego, co dostaje była znikoma.

Prawdopodobnie argumentu tego użyto, dlatego że w ten sposób kredyt walutowy zdefiniowały europejskie sądy. Po zapoznaniu się z dokumentami, przedstawionymi przez mBank, wyższa instancja oddaliła ten zarzut. Z dowodów jasno wynikało, że klientka wraz z byłym mężem odrzuciła propozycję zaciągnięcia zobowiązania w złotych, a kwestie związane z kredytem były uzgadniane z nimi indywidualnie.

Po drugie - kobieta zarzucała bankowi, że skutecznie nie powiadomił ją o zamiarze wypowiedzenia kredytu, co wiązało się z egzekucją długu. Przy pomocy pełnomocnika przekonywała, że BTE powinien być nieważny. Powód? Brak dopełnienia procedur przy anulowaniu kredytu. Jednak zdaniem sądu mBank prawidłowo załatwił wszelkie formalności.

Zgodnie z obowiązującymi zasadami, bank wysyłał na adres do korespondencji powiadomienia już w grudniu 2010 r. Klientka dopiero po roku, czyli we wrześniu 2011 r., zgłosiła fakt przeprowadzki, zaś kredyt został wypowiedziany już w lutym 2011 r. mBank zatem, na korzyść kobiety, odczekał kilka miesięcy przed wystawieniem BTE.

Po trzecie, zdaniem klientki, mBank do BTE wpisał złą kwotę. Przekonywała, że umowa kredytowa pozwalała instytucji finansowej na zbyt dużą swobodę w ustalaniu kursu franka. To z tym zarzutem ostatecznie zgodziła się Temida.

Jaki grzech popełnił bank?

mBank, tak jak inne instytucje finansowe, zawierał w umowach zapis, zgodnie z którym kredyt miał być spłacany po kursie franka ustalanym przez bank, a nie NBP. Daje to mu możliwość podawania dowolnego notowania waluty i żądania spłaty zadłużenia po zawyżonej stawce.

W uzasadnieniu sąd stwierdził, że mBank przyznał sobie możliwość jednostronnego regulowania wysokości rat zobowiązania. Jednocześnie prawo kredytodawcy do ustalania kursu nie miało żadnych formalnych ograniczeń, bo w umowie nie podano informacji, co wpływa na jego kształt. Nie było danych, że notowania franka z tabel banku będą zgodne ze średnim kursem NBP czy aktualną wartością tej waluty.

Warto podkreślić, co zauważył sąd, że bardzo podobny zapis, w dodatku w umowach tego samego banku, został już uznany za nieważny przez Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumenta. W uzasadnieniu wyroku stwierdzono też, że wszystkie operacje przeliczania wartości kredytu były tylko pozorne, przeprowadzane "na papierze". To powodowało, że różnica pomiędzy kursem zakupu waluty a kursem jej sprzedaży, oczywiście ustalanymi przez bank, stanowiła "czysty dochód", zwiększający dodatkowo koszty kredytu klienta.

Sąd podważył zasady przeliczania kredytu z franków na złote w mBanku. Jednocześnie nie wskazał w wyroku, jaki inny sposób należałoby zastosować. Jednak, tak jak chcą tego niektórzy frankowicze, nie podważył samej idei kredytu w walucie obcej, jako niezgodnej z prawem. Wyrok jest nieprawomocny.

kredytsądkredyt we franku
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (355)