Krucjata Ryszarda Petru. Polityk nie ustaje w walce z zakazem handlu
Lider Nowoczesnej w dyskusji o zakazie handlu w niedziele ponownie staje po stronie przedsiębiorców. W jego ocenie tysiące firm w Polsce straci na nowym pomyśle PiS. We wpisie na FB dostaje się też prezesowi PiS. "J. Kaczyński nie robi zakupów, nie podróżuje po świecie i nie rozumie współczesnych mechanizmów społecznych" - pisze Petru.
08.10.2017 | aktual.: 08.10.2017 14:44
"Jednym z faktów pomijanych przez zwolenników zakazu handlu w niedzielę jest to, że aż 67 proc. wizyt obcokrajowców w Polsce ma miejsce w weekendy i dotyczy stref przygranicznych, w których robią zakupy i korzystają z usług polskich przedsiębiorców" - pisze na swoim profilu na Facebooku lider Nowoczesnej, Ryszard Petru.
Jak zauważa polityk "zarówno na wschodzie, jak i na zachodzie Polski tysiące firm, w tym wiele niewielkich rodzinnych biznesów, czerpie zyski i rozwija się dzięki handlowi w weekendy".
Petru przekonuje też, że wtedy właśnie generują największą część obrotów. "Każda niedziela, w której ci przedsiębiorcy nie będą mogli sprzedawać swoich towarów i usług, będzie dla nich oznaczać dużą stratę finansową".
W kolejnym swoim wpisie w tej samej sprawie lider Nowoczesnej pisze o swoim politycznym adwersarzu. "J. Kaczyński nie robi zakupów, nie podróżuje po świecie i nie rozumie współczesnych mechanizmów społecznych.
Poprzez ustawę o zakazie handlu chce przypodobać się związkowcom i kościelnym hierarchom. Bo prawdziwy Polak w niedzielę idzie do kościoła, a nie na zakupy lub do pracy" - czytamy na profilu Petru.
Polityk raz jeszce zapewnia, że nigdy nie zgodzi się na zakaz handlu w niedzielę, nieważne czy w co drugą, trzecią czy dziesiątą. "Ludzie mają prawo robić zakupy wtedy, gdy im to pasuje, a nie wtedy gdy Kościół lub PiS pozwoli. Każdy ma prawo pracować wtedy, gdy tego potrzebuje. I jeżeli jest to akurat niedziela, to J. Kaczyńskiemu, ani państwu nic do tego tak długo, jak nikt do niedzielnej pracy nie jest przymuszany".
Jak już pisaliśmy w money.pl, rząd nie zgadza się z tak zdecydowanymi opiniami przeciwników regulacji. - Nowa ustawa związana z zakazem handlu w każdą drugą i czwartą niedzielę miesiąca będzie miała minimalny wpływ na gospodarkę i nie stanowi poważnego zagrożenia - przekonywał we wtorek wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki.
Jeszcze w sierpniu pisaliśmy, że prace nad zakazem handlu w niedzielę przyspieszą po wakacjach. Już wtedy Śniadek mówił, że wyobraża sobie "dążenie do kompromisu". Chodzi o kompromis z "Solidarnością", która propozycję zakazu handlu w niedziele zgłosiła do Sejmu jako projekt obywatelski.
Sęk w tym, że związkowcy domagali się całkowitego zamknięcia sklepów w każdą niedzielę. Robienie zakupów w niedziele otwarcie krytykował Jarosław Kaczyński, piętnowała je też premier Beata Szydło. Wicepremier Mateusz Morawiecki podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy Zdrój też poparł projekt.
Jak tłumaczył - chleb można kupić w sobotę, buty w piątek, a gospodarka na zakazie nie ucierpi. Ciepłe słowa w stosunku do projektu były, ale nie było woli, by szybko go procedowąć. I tak inicjatywa "Solidarności" utknęła na długie miesiące w Sejmie. Teraz PiS przyśpiesza.