Kryzys na Ukrainie na razie nie martwi inwestorów z GPW

Zaognienie sytuacji u naszego wschodniego sąsiada, choć wpływa na wycenę ukraińskich spółek notowanych na warszawskiej giełdzie, nie wywołuje na razie większych obaw wśród inwestorów - ocenili analitycy, z którymi rozmawiała PAP.

Kryzys na Ukrainie na razie nie martwi inwestorów z GPW
Źródło zdjęć: © Fotolia | AshDesign

19.02.2014 | aktual.: 19.02.2014 16:27

Od wtorku sytuacja w Kijowie eskaluje. W nocy z wtorku na środę demonstranci Majdanu usiłowali odgrodzić się od otaczającej ich milicji ścianą ognia z płonących barykad, jednak nad ranem milicja dokonała kolejnego ataku. Według stanu na godz. 5 rano czasu polskiego w starciach antyrządowych demonstrantów z siłami MSW w Kijowie śmierć poniosło 25 osób. Liczbę rannych szacuje się od kilkuset do 1000.

Tymczasem na warszawskiej giełdzie notowanych jest 11 spółek pochodzących z Ukrainy. Jak wynika z giełdowych danych indeks WIG-Ukraine, który je skupia zanotował w środę spadek o ok. 3,3 proc. Najmocniej traci w środę spółka Industrial Milk Company (IMCOMPANY), która zniżkowała o 6,08 proc. Wyjątkiem, który mocno piął się w górę - bo o 17,5 proc. - był kurs spółki Agroton.

W opinii analityków, zniżki wycen ukraińskich spółek, to skutek sytuacji za naszą wschodnią granicą. - Szczególnie zaognienie tego kryzysu w ostatnich dniach powiększyło niepewność, co do dalszego rozwoju sytuacji. Co gorsza, spadki notowań ukraińskich spółek nie muszą wcale być na wyczerpaniu. Nie jest powiedziane, że te spadki szybko się zakończą - ocenił analityk BM Banku BPH Jakub Szczepaniec.

Dodał, że powstrzymać mogą je pozytywne informacje z Ukrainy, ale na razie co konflikt ten się zaostrza. - Należy jednak poczekać na reakcje światowych polityków. Być może Unia Europejska jakoś pozytywnie wpłynie na decydentów z Rosji, którzy w tym momencie chyba nadają ton ukraińskim wydarzeniom - stwierdził.

W jego opinii, to jak mocno zaostrzenie konfliktu na Ukrainie odczuły tamtejsze spółki zobaczymy za miesiąc. - Przekonamy się o tym dopiero w okolicach kwietnia, kiedy napłyną raporty roczne, czyli poznamy ich wyniki z czwartego kwartału ub.r. To może być wstępny sygnał, że ewentualnie, nie jest tak źle z wynikami ukraińskich spółek - powiedział.

Dodał, że istnieje też możliwość, iż polskie firmy, które są obecne w tym kraju, będą musiały rozważyć tymczasowe ograniczenie działalności, ale trudno ocenić czy wpłynie to znacząco na ich wyniki. Jak podkreślił zależy to od skali działalności tych spółek.

Z kolei Marek Pokrywka z DM BOŚ wskazał, że na razie wśród inwestorów na GPW nie widać większych obaw związanych z obecną sytuacją na Ukrainie. - Choć jest to nasz sąsiad, to wszyscy traktują tę sytuację jako temat, który nas nie dotyczy. Nie widzę jakiejkolwiek paniki wśród inwestorów indywidualnych z tego powodu - powiedział.

Wskazał jednocześnie, że konflikt odbija się na wycenach ukraińskich spółek notowanych na warszawskim parkiecie. - To co się dzieje na Ukrainie niewątpliwie ma przełożenie na sytuację gospodarczą tego kraju. W trakcie konfliktu zginęli ludzie i w takiej sytuacji gospodarka jest prawdopodobnie na skraju paraliżu, wojny domowej, a to wpływa na wyceny tamtejszych spółek - stwierdził.

- Analogiczna sytuacja może nastąpić w przypadku polskich spółek prowadzących biznes na Ukrainie - dodał. Zaznaczył jednak, że żadna z polskich spółek nie ma poważnej ekspozycji na tamtejszym rynku, dlatego sytuacja u naszego wschodniego sąsiada nie powinna odbić się w dramatyczny sposób na wycenach naszych spółek.

W środę Bank PKO BP poinformował, że należący do jego grupy ukraiński Kredobank zamknął dwie placówki: w Kijowie oraz we Lwowie. - Przywrócenie pracy zamkniętych placówek uzależnione jest od rozwoju sytuacji w rejonach konfliktu - wyjaśniło PKO BP w komunikacie.

Swoje przedstawicielstwo w Kijowie zamknął też dom maklerski X-Trade Brokers.

Źródło artykułu:PAP
sytuacja na ukrainiegpwukraina
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)