Kryzys polityczny zagrożeniem dla programu naprawczego

Ceny akcji w dół, rentowność obligacji w górę - tak rynek w Portugalii zareagował w środę na wcześniejsze dymisje 2 ministrów, które spowodowały najpoważniejszy kryzys polityczny w tym kraju od dwóch lat, kiedy to Lizbona została uratowana przed bankructwem.

Kryzys polityczny zagrożeniem dla programu naprawczego
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

03.07.2013 | aktual.: 03.07.2013 14:46

Po poniedziałkowej rezygnacji ministra finansów Vitora Gaspara i wtorkowej - szefa mniejszej partii koalicyjnej CDS-PP Paulo Portasa ze stanowiska ministra spraw zagranicznych, lewicowa opozycja i związki zawodowe zażądały rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych.

Vitor Gaspar, który uznawany był za autora realizowanego w Portugalii od czerwca 2011 r. surowego programu oszczędnościowego, tłumaczył rezygnację utratą swojej wiarygodności, gdy nie udało się osiągnąć założonych celów deficytu budżetowego. Zwracał też uwagę, że jego osoba powodowała tarcia w koalicji, po tym, jak poparcie dla oszczędności w społeczeństwie radykalnie zmalało.

Polityka zaciskania pasa przez portugalski rząd wymuszona została w zawartym w maju 2011 r. porozumieniu kredytowym z Unią Europejską i Międzynarodowym Funduszem Walutowym, na podstawie którego Lizbona otrzymała 78 mld euro pożyczki.

Konieczność oszczędzania, nie tylko zresztą w Portugalii, ale we wszystkich dotkniętych kryzysem krajach południa Europy, przyniosła jednak pogorszenie sytuacji gospodarczej. Władze w Lizbonie muszą się obecnie mierzyć z rekordowym w historii kraju prawie 18-procentowym bezrobociem i głęboką recesją, sięgającą w 2012 r. ponad 3 proc.

Poprzedni rok był bardzo trudny dla portugalskich firm. Ze względu na brak dostępu do kredytów, a także bardzo duży spadek konsumpcji gospodarstw domowych, każdego dnia swoją działalność zamykało średnio 25 przedsiębiorstw. Było to siedmiokrotnie więcej niż w 2011 r.

Kryzys w gospodarce Portugalii przyczynił się też do pogłębienia skali długu publicznego. W 2012 r. przewyższył on ostatnie prognozy Komisji Europejskiej i osiągnął poziom 122,5 proc. PKB.

Niezadowolenie społeczeństwa z narzuconej przez międzynarodowe instytucje i państwa strefy euro polityki zaciskania pasa podziela też mniejsza partia koalicyjna z Paulo Portasem, do wtorku szefem portugalskiej dyplomacji. Portas zrezygnował ze stanowiska, bo w miejsce dotychczasowego ministra finansów powołana została zwolenniczka kontynuacji oszczędności, tymczasem on opowiadał się za wprowadzeniem programu stymulacji.

"Financial Times" ocenił, że kryzys polityczny w Portugalii może zagrozić wartemu 78 mld euro programowi naprawczemu. Reuters pisze, że chwiejący się portugalski rząd przypomina, że kryzys zadłużenia w krajach strefy euro może znowu powrócić.

Portugalia była wskazywana jako przykład kraju, który po uratowaniu go pożyczką, podejmował odpowiednie kroki, by naprawić sytuację gospodarczą. Teraz, jeśli rząd upadnie, co według obserwatorów jest bardzo prawdopodobne, uzasadnione będą pytania o zdolność wypełnienia warunków uzgodnionego z MFW i UE programu ratunkowego.

Na sytuację nerwowo zareagowały rynki. We wtorek po południu główny indeks portugalskiej giełdy PSI20 spadał o ponad 5 proc. Oprocentowanie 10-letnich obligacji przekroczyło 8 procent po raz pierwszy od listopada.

Sytuacja przełożyła się też na światowe rynki. Poza spadkiem giełd wzrosła też cena ropy do poziomu ponad 100 dolarów za baryłkę. Na to jednak nałożyły się również niepokoje i protesty w Egipcie, gdzie społeczeństwo domaga się ustąpienia prezydenta.

Premier Portugalii Pedro Passos Coelho powiedział, że mimo dymisji swych najważniejszych ministrów, pozostanie na czele rządu. Według lokalnych mediów dwóch kolejnych ministrów z mniejszej partii koalicyjnej zapowiedziało w środę, że mogą podać się do dymisji. Jeśli koalicja się rozpadnie, wcześniejsze wybory będą bardzo prawdopodobne.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)