Kryzysu w urzędach nie widać
Spadek podatków od Kowalskiego czy od firmy, do tego niepłacone na rzecz gminy opłaty i podatki lokalne - to dziś codzienność, także w województwie śląskim.
31.10.2009 | aktual.: 02.11.2009 10:21
Choć gminy cienko przędą, nie oznacza to, że będą zwalniać lub obniżać pensje urzędników. Wręcz przeciwnie - gdzieniegdzie planowane są także regulacje płac o inflację, czyli o kilka procent. Gminy chętnie zatrudniłyby kolejnych architektów, ekonomistów, geodetów oraz ekspertów od pozyskiwania środków unijnych - gdyby nie dopadł ich kryzys.
Polak mniej zarabia, firmy notują niższe obroty - spadek wpływów do budżetu gminy jest faktem.
- Mamy niższe dochody z tytułu CIT i PIT - przyznaje Waldemar Bojarun, rzecznik Urzędu Miasta w Katowicach.
Grzegorz Dąbrowski, rzecznik prezydenta Sosnowca podaje, że są one niższe o kilkanaście milionów złotych, a to kwota ważąca przy budżecie nie przekraczającym 800 mln zł.
Braki w kasie powodują, że śląskie gminy ostro wzięły się za zgłaszanie dłużników i długów na "czarne listy". W specjalnych rejestrach zaległe należności wobec gmin województwa wynoszą 1,5 mld złotych. To daje regionowi niechlubne drugie miejsce w kraju.
- Przeciętnie każda gmina śląska ma niemal 7,5 mln zł należności - mówi Andrzej Kulik, rzecznik Krajowego Rejestru Długów.
Są rekordziści. Najwięcej - 128,5 mln zł należności, które nie wpłynęły w terminie - ma Chorzów. W czołówce jest też Bytom (117,9 mln zł), Katowice (100 mln zł), Sosnowiec (95,4 mln zł), Częstochowa (94,8 mln zł). Jak to odczują urzędy? Nijak.
- Nie planujemy cięcia kadr, obniżek płac ani podwyżek - mówi Gabriela Kardas, rzecznik prasowy UM Chorzów.
Jednak osoby odchodzące z urzędów miejskich - zwykle tylko na emeryturę, bo nie słychać o ucieczkach z tak dobrze płatnej i pewnej pracy do prywatnej firmy, gdzie tnie się kadry i płace - zostaną zastąpione nowymi. Urzędnikom grozi co najwyżej wstrzymanie wypłaty nagród.
- Nie będziemy ciąć wydatków na inwestycje, natomiast w przymiarce do budżetu na 2010 rok będą ograniczenia w wydatkach bieżących o około 5 proc. Obejmą one wydatki np. na promocję miasta, fundusz nagród, utrzymanie urzędu - mówi katowicki rzecznik Waldemar Bojarun. - Mamy 800 etatów i nie zamierzamy ich powiększać. Natomiast konieczne było ogłoszenie konkursu na stanowisko jednej osoby w związku z organizowaniem Europejskiej Stolicy Kultury.
Grzegorz Dąbrowski z magistratu sosnowieckiego przypomina, że miasto z 550 etatami urzędniczymi zostało uznane przez dwutygodnik "Wspólnota" za najtańszy samorząd w Polsce.
- Nie zamierzamy powiększać puli etatów, choć wiele zależy od tego, czy rząd nie przerzuci na gminy nowych obowiązków - mówi rzecznik Dąbrowski. - Podwyżek też nie będzie. Przewidujemy jedynie regulację płac o procent inflacji.
Przypomnijmy - wynosi ona w 2009 r. około 3 proc.