Trwa ładowanie...

Kurze odchody to alternatywa dla nawozu. 20 zł za 20-litrowe opakowanie

Susze, z jakimi ostatnimi czasy boryka się Polska, to tylko początek problemów, które wraz ze zmianami klimatu mogą spaść na rolników. Oprócz wody brakuje również nawozów, których zasoby gwałtownie się kurczą. Skutki kryzysu rolniczego dotkną również konsumentów - mniejsze plony to bowiem wyższe ceny. Dlatego konieczne jest wprowadzenie alternatywy.

Kurze odchody to alternatywa dla nawozu. 20 zł za 20-litrowe opakowanieŹródło: Pixabay.com, fot: Pixabay.com
d27cor5
d27cor5

Drogie warzywa i owoce to rzeczywistość, do której już zdążyliśmy się przyzwyczaić. Pietruszka po 16 złotych, czy cebula droższa od bananów, mimo że wywołują dezaprobatę, przestały nas dziwić. Kilka poziomów łańcucha dostaw niżej – nie w sklepie i nie w hurtowni, ale w dowolnym gospodarstwie rolniczym – zjawisko ma swój początek. I zazwyczaj wiąże się z osobistym dramatem.

- Susza trwa prawie całe lato. To, co się dało, podlewaliśmy, ale to dodatkowe koszty. Plony i tak są bardzo małe, niektóre wręcz na granicy opłacalności – mówi nam pan Zbigniew, rolnik spod Łodzi.

A podlewanie to nie wszystko – uprawy trzeba też pielęgnować i nawozić. Jak się okazuje, koszty związane z tymi działaniami również mogą w przyszłości wzrosnąć. Pomocą w tym zjawisku mogą okazać się naturalne wytwory ludzkich i zwierzęcych organizmów.

Oglądaj także: Susza w Polsce. Ardanowski: decydujące najbliższe dwa tygodnie

Kurze odchody i ludzki mocz w walce z głodem

W obliczu kończących się zasobów pierwiastków wykorzystywanych jako nawóz, konieczne jest znalezienie alternatyw. Jedną z nich okazuje się kurzy pomiot, czyli nic innego jak po prostu odchody. Są produktem ubocznym każdej hodowli, a jak się okazuje, potrafią zdziałać cuda w nawożeniu gleby. Właściciele ferm niosek i brojlerów mogliby być zatem z powodzeniem nazywani producentami naturalnych nawozów.

d27cor5

Niestety sami przedsiębiorcy rzadko są zainteresowani dywersyfikacją biznesu i sprzedażą nawozu rolnikom posiadającym hektary. Zamiast tego odsprzedają kurze odchody zewnętrznym firmom, które następnie zajmują się dystrybucją paczkowanego nawozu. Jak szacuje pan Zbigniew, za tonę pomiotu otrzymuje od producenta 40 złotych. Za 20-litrowe opakowanie tych samych odchodów w sklepie trzeba zapłacić ok. 20 złotych. Dlaczego więc rolnicy nie są zainteresowani samodzielną dystrybucją nawozu?

- My akurat mamy także własne pole i tam wykorzystujemy nawóz. Tylko część spośród wyprodukowanych przez nasze kury odchodów odsprzedajemy. Dla innych hodowców z pewnością byłaby to dobra opcja, ale wymagająca dodatkowego zachodu. Odsprzedanie jest po prostu pozbyciem się problemu – komentuje pan Zbigniew.

A szkoda, bo sprzedaż nawozu bezpośrednio przez rolników - z pominięciem pośredników - wiązałaby się też z niższymi cenami, a to z kolei mogłoby pozytywnie wpłynąć na upowszechnienie jego stosowania.

d27cor5

Jednak nie tylko zwierzęta hodowlane mogą być wykorzystywane do produkcji nawozów. Jak się okazuje, do bogatszych plonów możemy się dołożyć także my sami. I podobnie, jak ma to miejsce w przypadku kur, przyczynić się tym samym do wdrażania idei "zero waste".

Jak proponują naukowcy z University of Technology w Sydney, zamiast oczyszczać ścieki, powinniśmy zacząć je wykorzystywać. Szczególnie biorąc pod uwagę, że ludzki mocz jest łatwo dostępnym źródłem fosforu, potasu i azotu. Rozwiązanie zaczęli implementować Szwedzi – instalują w toaletach specjalne urządzenia do separowania moczu, które zbierają go do zbiorników i umożliwiają późniejsze wykorzystanie jako nawóz. Nawet Światowa Organizacja Zdrowia zachęca do takiego wykorzystania uryny – zaleca jednak odczekanie miesiąca przed spożyciem plonów.

Koniec nawozów, jakie znamy

Azot i fosfor – to substancje najczęściej wykorzystywane do produkcji nawozów. Niestety są to również pierwiastki, których zasoby są ograniczone lub związane z dużymi wydatkami na energię. Azot jest produkowany w specjalnych maszynach, które zużywają duże ilości energii i nie wyróżniają się dużą efektywnością. Fosfor natomiast jest kopaliną – tak jak ropa czy węgiel – i jego zapasy są wyczerpywalne. Jak ocenia prof. Cynthia Mitchell z University of Technology w Sydney, wyeksploatujemy jego złoża już za 50 lat.

d27cor5

Jednocześnie wraz ze wzrostem liczby ludności, zwiększać się będzie zapotrzebowanie na żywność. Terenów uprawnych nie można rozbudowywać w nieskończoność, bo już teraz zajmują prawie 40 proc. dostępnej powierzchni. Gleba w tym samym czasie powoli się wyjaławia, ograniczając swoje możliwości produkcyjne.

Jeśli dodać do tego zmiany klimatu i związane z nimi susze, łatwo można dojść do wniosku, że przyszłość naszej diety nie będzie kolorowa – od lat 60. zużycie fosforu i azotu wzrosło co najmniej pięciokrotnie, a tendencja ta na pewno się utrzyma. Konieczne jest zatem znalezienie alternatywy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

d27cor5
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d27cor5