Lotto może uratować budżet państwa. Trzeba tylko kupować więcej zakładów
21 mln zł wygrał w tym tygodniu mieszkaniec Chotomowa. Zapłaci od wygranej 2,1 mln zł podatku. Nie licząc drobnej kwoty 1 zł 35 gr., jaką wpłacił państwu już w momencie wykupywania dwóch zakładów.
21 mln zł wygrał w tym tygodniu mieszkaniec Chotomowa w województwie mazowieckim. Zapłaci od wygranej 2,1 mln zł podatku. Nie licząc drobnej kwoty 1 zł 35 gr, jaką wpłacił państwu już w momencie wykupywania dwóch zakładów.
Na ten rok zaplanowano 1,4 mld zł dochodów budżetowych z tytułu podatku od gier hazardowych, a w pierwszych sześciu miesiącach wpłynęło już ponad 0,7 mld zł. W ubiegłym roku budżet na hazardzistach zarobił 1,3 mld zł. Daje to regularne 0,5 proc. dochodów Skarbu Państwa.
Na te kwoty składają się wszyscy, którzy wykupują zakłady m.in. w Lotto. To nie wyczerpuje jednak całości podatków, które budżet pobiera od graczy. Podatki od wygranych powyżej 2280 zł wliczają się przecież do podatku dochodowego, a nie podatku od gier.
Tylko w tym roku wygrane pierwszego stopnia w Lotto osiągnęły poziom 277 mln zł, od czego odprowadzono 28 mln zł (10 proc.) podatku dochodowego od osób fizycznych (PIT)
. W 2015 roku łączna kwota wygranych pierwszego stopnia w Lotto wynosiła 400 mln zł, w Mini Lotto 48 mln zł, w Multi Multi 24 mln zł, a w loterii Kaskada 15 mln zł. Łącznie niecałe 50 mln zł poszło na PIT.
Jak widać 10-procentowy podatek od dużych wygranych to tylko kropla w morzu przychodów państwa z hazardu. Najwięcej wkłada do budżetu przegrywająca większość.
Ile podatku w jednym zakładzie?
Z każdego losu w Lotto z miejsca odprowadzane jest 20 proc. podatku od gier liczbowych. Dodatkowo w 1994 r. ustawodawca nałożył na Totalizator Sportowy, monopolistę w grach liczbowych na terenie Polski, obowiązkową 20-proc. dopłatę do stawek gier liczbowych. W 2003 r. nowa ustawa o grach i zakładach wzajemnych zwiększyła dopłatę do 25 proc. i nałożyła na spółkę obowiązek przekazywania środków nie tylko na budowę infrastruktury sportowej, sport dzieci i młodzieży oraz niepełnosprawnych, ale także na wspieranie kultury narodowej. 77 proc. wpływów z dopłaty idzie na Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej, 20 proc. na Fundusz Promocji Kultury, a 3 proc. na Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych.
Inaczej mówiąc, każda wydana na zakłady złotówka daje około 36 gr podatku, z tym że przeznaczenie ponad połowy tej kwoty jest z góry określone i finansowane są za to np. muzea sztuki nowoczesnej oraz boiska piłkarskie.
Opodatkowanie tłumaczy zresztą zasadę działania Lotto. Na wygrane przeznacza się co najmniej 51 proc. stawek wpłaconych za udział w grze. Pozostałe 49 proc. wpłat to podatki i opłaty (jak wyliczyliśmy około 36 proc. kosztu zakładu), koszty własne i zysk Totalizatora Sportowego.
W Lotto na „szóstki” przeznacza się 44 proc. puli na wygrane, a na „piątki” 8 proc. puli. Jeżeli nikt nie trafi „szóstki”, występuje kumulacja, czyli pula na główne wygrane przechodzi na następne losowanie.
Dla porównania w USA opodatkowane są tylko wygrane i to 25-procentowym podatkiem federalnym, a dodatkowo nie wyższym niż 8,8 proc. podatkiem stanowym.
Hazardziści mogą zalepić dziurę budżetową. Muszą tylko więcej grać
W 2015 roku Totalizator Sportowy miał 4,3 mld zł przychodów. Jeśli założyć, że 36 proc. z tej kwoty trafiło do Skarbu Państwa jako podatek od gier i dopłata do gier liczbowych, a dodatkowo około 50 mln zł z wygranych i około 66 mln zł z podatku CIT, to łącznie państwo dostało od TS 1,7 mld zł.
Przy 59,3 mld zł dziury budżetowej wystarczy, jak gracze wykupią 35-krotnie więcej losów niż zwykle i nie mamy problemu deficytu budżetowego. Chciałoby się powiedzieć „obywatelu, marsz do kolektur”.
Zasypywanie dziury budżetowej. Teoretyczna ciekawostka
Są oczywiście jeszcze inne sposoby, które pozwoliłyby zbilansować kasę państwa. Z takiej na przykład akcyzy od paliw silnikowych Skarb Państwa dostał w ubiegłym roku 28 mld zł, a razem z podatkiem VAT, który liczony jest od tejże akcyzy (akcyzę dolicza się do ceny paliwa, a dopiero od tego liczony jest VAT) było to 34 mld zł. Wystarczy jeździć trzy razy więcej, a z dziury budżetowej zrobi się nadwyżka.
Palenie tytoniu to w ostatnich latach wróg publiczny numer jeden. Również my nie polecamy udziału w zwiększaniu 22-miliardowych wpływów z akcyzy plus przypadającego na tę akcyzę VAT-u. Wyliczenia jednak są następujące: wystarczyłoby palić cztery papierosy (legalne oczywiście) zamiast jednego i finanse państwa byłyby na plusie.
Zgodnie z ustawą o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi doradzać spożycia alkoholu nie można. Teoretycznie tylko: budżet państwa byłby zrównoważony (z samej akcyzy z przypadającym na nią VAT-em), gdybyśmy pili siedmiokrotnie więcej wódki, 13-krotnie więcej piwa lub ogólnie czterokrotnie więcej wszystkiego, co ma procenty (z naciskiem na wódkę) - czego oczywiście nie polecamy.
Pozostaje więc kombinacja zwiększonego używania samochodu z grą w Lotto. Zakładając, że jeździlibyśmy dwukrotnie więcej (34 mld zł dla budżetu) i kupowali dziesięć zakładów Lotto zamiast jednego (17 mld zł dla budżetu), powinno wystarczyć. Przynajmniej na początek.